Niektórzy ludzie piszą wiersze do szuflady, a ja wyszywam obrazki pod biurko. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia udało mi się skończyć Słoneczniki Van Gogha i jest to obraz, który wyszywałam najdłużej, bo dokończenie go zajęło mi około dwóch lat. Przy okazji sprawdziłam, kiedy skończyłam
Gwiaździstą noc i okazało się, że w połowie 2014. 3 i pół roku temu. Zobaczyłam też, że w zeszłym roku pojawiły się 2 (dwa!) wpisy z wyszywankami. Malutko, a mam cały folder zapisanych wzorów.
Samo wyszywanie nie było zbyt trudne, miałam trochę problemów z dobraniem kolorów, ale się udało. Nie wiem tylko czemu na wzorze ta biała plamka na wazonie aż tak bardzo nie rzucała się w oczy, a na gotowym obrazie razi. Jeśli przyjedzie mi kiedyś wyszywać je raz jeszcze, to na pewno zmienię ten kolor. Co się jeszcze tyczy kolorów- zdjęcie numer dwa najlepiej oddaje, to jak wyglądają w rzeczywistości, ale brakuje pokazania niektórych ich subtelności.
Z tego co udało mi się wyszukać podstawą tego wzoru było dokładnie obraz Martwa natura: wazon z piętnastoma słonecznikami, który obecnie znajduje się w Sompo Japan Museum of Art w Tokio.
Dwa najbardziej rozpoznawalne obrazy Vincenta już wyszyłam, teraz poszukuję czegoś z cyprysami. Teraz już muszę na poważnie zastanowić, żeby jednak je oprawić i znaleźć miejsce na ścianach, bo szkoda, aby tak leżały niewyeksponowane.
LOVE, M
Jedyne, co jestem wstanie napisać, to WOW.
OdpowiedzUsuńCudne. Zazdroszczę zapału. Kiedyś też lubiłam wyszywać, ale te czasy dawni poszły w niepamięć :)
OdpowiedzUsuńJakie to piękne!
OdpowiedzUsuńWstyd przyznać, ale ostatni raz z wyszywankami miałam do czynienia... w podstawówce. Pamiętam, że był to kurczaczek :D.
Bardzo lubię haft krzyżykowy. Kilka mam w planach. Niestety w ostatnim czasie mało wyszywam. Bardzo ładnie Ci wyszło :) Ciekawa jestem efektu po oprawieniu.
OdpowiedzUsuń