Hello!
Jedną z rzeczy, która dzieje się ze studentami filologii polskiej jest to, że ich wybory lekturowe się zdecydowanie zmieniają. W dwie strony. Jedna - to czytanie książek, z których można się czegoś dowiedzieć, które dają poczucie poszerzania wiedzy, zdobywania umiejętności. Mogą to być różnego typu opracowania czy inne książki niefikcjonalne. Druga - jak najmniej ambitne książki, dół drabiny literackiej, tak zwane odmóżdżacze. Sama polubiłam też bardzo powieści graficzne, komisy, manhwy - to bardziej ze względu na formę niż treść. Oczywiście to wszystko poza tym, co trzeba czytać na studiach. W moim przypadku takim sposobem nieco zapomniałam, że kiedyś uwielbiałam kryminały oraz fantastykę.
Tytuł: Bramy Światłości tom 3
Autorka: Maja Lidia Kossakowska
Wydawnictwo: Fabryka Słów
W każdym razie udało mi się w końcu dorwać w bibliotece trzeci tom Bram Światłości. O dwóch pierwszych już pisałam:
> Coś się dzieje - Bramy Światłości tom 1
> Czego mogłoby nie być - Bramy Światłości tom 2
odpowiednio w 2017 i 2018 roku, więc trochę minęło... I nawet nie będę udawać, że ze szczegółami pamiętałam, co się działo, bo pamiętałam praktycznie nic. Ale przeczytałam, co napisałam o poprzednich tomach.
Nie jestem pewna do jakiej grupy wiekowej ta książka jest kierowa, ale do jakiejkolwiek by nie była zdanie "Nie mógł się zobaczyć, więc nie wiedział, że wygląda teraz jak początkujący mim pedofil szukający zatrudnienia w przedszkolu" nie powinno się w niej znaleźć. A jest na 87 stronie. Jakim cudem to przeszło i zostało wydrukowane, to ja nie wiem, tym bardziej, że gdyby się nad tym zastanowić i jeśli ktoś redagujący zwrócił na to uwagę, to ostatecznie autorka odpowiada za treść swojej książki i jest to nieco przerażając. Odechciało mi się czytać tę książkę na bardzo długi czas.
Poza tym książka cierpi na dokładnie te same problemy, co tom poprzedni: irytujące "spoilery" wewnętrzne, potrójne wyliczenia i to że nawet jeśli coś się dzieje - to ma się wrażenie, że nic się nie dzieje. Trudno jest wciągnąć się w tę porozrywaną opowieść z akapitami zakończonymi "nawet nie wiedział, jak bardzo się mylił; później żałował, że tak pomyślał; nie mógł się bardziej mylić" i tym podobne. Jest to wprost niesamowicie irytujące i niepotrzebne.
W którejś z poprzednich recenzji wspominałam, że w książce jest zbyt dużo opisów. W tej też. A ma prawie 650 stron. Zdecydowanie za dużo. Za to dużo by zyskała, gdyby więcej działo się w dialogach, bo to najlepszy punkt Bram Światłości. A dokładnie bohaterowie są całkiem zabawni, chociaż niepoprawni, wulgarni i złośliwi. Ale przynajmniej są jacyś w przeciwieństwie do swojego wymyślnego, ale nudnego anturażu. Przedzierałam się przez tę książkę z nie mniejszym trudem niż bohaterowie przez Strefy poza Czasem. Poprzednie części przynajmniej szybko się czytało. Tę nie. Ta jest ogólnie rozczarowująca. Jej najlepszym bohaterem jest kot i tylko jego losem się przejmowałam.
Trzymajcie się, M
I jeszcze ma aż tyle stron!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię anime, mangi też czytam. Znam manhwy jako gatunek, ale oglądam tylko dramy na ich podstawie - a powinnam już jakąś przeczytać :D
Pozdrawiam Zakładka do Przyszłości
Gatunek zupełnie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńKawał świetnej historii :)
OdpowiedzUsuńNie lubię, kiedy opisy aż tak bardzo dominują nad dialogami, dlatego jednak nie skuszę się na powyższą książkę.
OdpowiedzUsuńCzytałam całą serię ale powiem ci że połowa treści mi gdzieś z pamięci uciekła. Pamiętam, że z jednej strony ogólny klimat mi się podobał, zresztą uwielbiam fantastykę związaną z aniołami ale było dużo rzeczy, które mnie irytowało.
OdpowiedzUsuńTo doskonałe podsumowanie!
UsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam serii, ale bardzo chętnie poznałabym ją bliżej tak by sprawdzić o co w głębi książki chodzi :) Świetna recenzja!
Pozdrawiam cieplutko ♡
Ja natomiast bardzo chętnie przeczytałabym tą serię, ale od pierwszego tomu rozpoczynając lekturę :)
OdpowiedzUsuńAutorka kojarzy mi się głównie z tą listem czy listem otwartym w obronie pewnego opowiadania z Fantastyki. Ogółem negatywnie, jak i pozostali pisarze, których nazwiska tam widnieją. Nawet najfajniejszy kot nie skłoni mnie do sięgnięcia po jej książki :)
OdpowiedzUsuńKiedy w gimnazjum czy liceum dorwałam "Siewcę burz" byłam zachwycona - te anioły takie nieanielskie, te brudne machloje - no bajka. A potem mi jakoś przeszło. Wróciłam po latach do L.M.Kossakowskiej i zmęczyła mnie. Nie wiem czy to mój sposób patrzenia na świat się zmienił czy więcej książek znałam i miałam porównanie... W każdym razie - bez szału :P
OdpowiedzUsuń