środa, 8 września 2021

Definicja pretty privilege - Nevertheless

 Hello!

Ponieważ śledziłam mniej lub więcej dyskusje, które ta drama wywoływała, wiedziałam, na co się piszę i nie byłam zaskoczona. Jednak nawet w takich okolicznościach Na-bi w dwóch pierwszych odcinkach jest postacią, za którą nieco trudno podążać. Jej zachowanie było nazywane różnie: nieracjonalne, naiwne, dziecinne, jakby nie miała żadnego doświadczenia życiowego, ale nie zrażajcie się - trzeci odcinek - choć dzieje się w nim wiele - wyprowadza bohaterów na prostą i w tym momencie widz zdobywa najwięcej rozeznania w całej sytuacji i relacjach pomiędzy postaciami. Bedą się on oczywiście jeszcze zmieniać, ale dla większego obrazka trzeci odcinek jest dość przełomowy. 

Nevertheless Na-bi

Chociaż sam punkt wyjścia dramy nie jest szczególnie skomplikowany: ładni ludzie studiujący rzeźbiarstwo zajmują się tym, czym zajmują się standardowi studenci. I to nie jest przesada, cała ta drama jest taka. Gdyby nie aktorzy, ładna sceneria i kilka pojedynczych pomysłów to powierzchowność Nevertheless byłaby wprost nieznośna. Nie żeby serial w jakikolwiek sposób udawał, że chce dotykać jakiś poważnych tematów, ale gdyby choć jedna rzecz z otoczki fabularnej się nie udała, to zwyczajnie byłby nie do oglądania. Nie twierdzę też, że każda drama musi mieć wielkie przesłanie - ale ta wręcz wybitnie go nie ma. Można było poeksplorować nieco inne tematy poza tym kto jest z kim w związku, bo chociaż drama ma 10 odcinków - byłby na to czas i miejsce. Były też okazje. Na przykład dlaczego Na-bi nigdy nie dopytała Jae-eona o jego matkę? Największym problemem naszych bohaterów jest to, że tak naprawdę niewiele o sobie wiedzą, ale Na-bi, która doskonale o tym wie, nic nie robi, aby to zmienić.Tak naprawdę to owijam w bawełnę, bo powinnam napisać jedną podstawową rzecz - ta drama jest wybitnie i wyjątkowo toksyczna. Ma pewne walory estetyczne - i tyle.

Nevertheless to definicja "pretty privilege" w postaci serialu. Czy to dobrze, czy źle i co to oznacza dla najbardziej pretty czy raczej handsome osoby w całej dramie - to zależy od oglądającego. Ale radziłabym nie brać przykładu z Na-bi z pierwszych odcinków i nie doszukiwać się w tym serialu głębi. Bo nie trzeba kopać głęboko, aby przekonać się, że za wiele tam nie ma. 

Jeśli trzeba to jeszcze potwierdzić - postacią, której najbliżej do wroga naszych bohaterów jest otyły mężczyzna w okularach. Dokładna odwrotność J. Trochę inna sprawa to fakt, że nasi bohaterowie nie potrzebują ani antagonisty, ani postaci, która będzie ich arcywrogiem, ani nikogo  takiego, bo oni wszyscy są swoimi największymi wrogami i stanowią sami dla siebie największe niebezpieczeństwo. 

Nevertheless

Ogólnie, jeśli wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią ci, że być może nie powinnaś się z kimś spotykać, to może warto wziąć je pod uwagę. Gdyby chcieć określić Nevertheless innym "frazeologizmem-triuzmem" to mogłoby to być "przecież łobuz kocha najbardziej". Tyle że w serialach łobuz dostaje wątek, w którym się poprawia i staje lepszym człowiekiem - a tutaj okazuje się, że łobuz jest większym okrutnikiem, który zupełnie nie rozumie, jak bardzo jego słowa i czyny się nie spinają i potem nie łapie, dlaczego nikt mu nie wierzy. 

Zakończenie tej dramy jest takie... zobojętniające. Nawet biorąc pod uwagę wszystkie powyższe okoliczności oraz potencjał ostatniego odcinka - zakończenie mogło być o wiele ciekawsze. A jest zupełnie bezemocjonalne. Ogólnie najlepiej przyjąć, że ta drama dzieje się w jakiejś alternatywnej rzeczywistości albo stanowi film dokładnie dokumentujący jak się NIE zachowywać.

Czy można napisać o Nevertheless coś dobrego? Zasadniczo dwie rzeczy. Pierwsza - wątek dziewczyn! W mainstreamowych dramach prawie nie ma reprezentacji LGBT+ tutaj jedną z par drugoplanowych są dziewczyny. Tak, te z kadru z huśtawką. Wiele osób od pewnego momentu oglądało już tylko ich sceny. Druga - muzyka. Niektóre z piosenek z OST to prawdziwe perełki.

Trzymajcie się, M

2 komentarze:

  1. Ja też podziękuję xD
    Ostatnio w ogóle mam problem ze znalezieniem dobrej dramy. Już jakiś czas temu obejrzałam Flower of Evil (polecam!), które spodobało się nawet moim siostrom, ale od tego czasu nie natrafiłam na nic ciekawego

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3