sobota, 27 listopada 2021

Najciekawsza psychopatyczna AI - Obsidio

 Hello!

Miałam rozpoczętą recenzję tej książki, ale ją usunęłam.
Zaczęłam ją pisać, gdy zaczęłam czytać książę, a że robiłam do niej trzy podejścia i przez długi czas nie mogłam przebić się przez kilka pierwszych stron, więc usunęłam akapit, w którym narzekam, że nie da się jej czytać.
Trochę zdradzam fabułę. 

Obsidio

Niespodzianka ("Illuminae")

(Nie)spodzianka - Gemina

Da się Obsidio czytać. Musi się tylko zapomnieć, kim są poszczególni bohaterowie i to, czy ich lubiłeś czy nie. Jeszcze tego nie zweryfikowałam w poprzednich recenzjach, ale coś tak pamiętam, że niekoniecznie przypadli mi oni do gustu. W każdym razie, czytanie Obsidio zaczęło mi iść lepiej, gdy pamiętałam tylko strzępki wydarzeń. I jednocześnie - znów - przypominałam sobie czemu te książki (ta i poprzednia) - trochę mnie denerwowały. Co prawda międzywymiarowy kataklizm z poprzedniego tomu został zażegnany, ale znowu fabuła operuje na wszystkich najwyższych emocjach. Ile można utrzymywać czytelnika w stanie takiego napięcia, do czasu, aż mu to spowszednieje. Przypominam w poprzednim tomie prawie zostały zniszczone dwa wszechświaty. W tym, aby to robiło wrażenie musiałby chyba być zagrożone trzy. 

W Obsidio mamy dwa wątki: na Kerenzę IV, której mieszkańcy, gdy wydobędą wystarczającą ilość paliwa dla stacji kosmicznej, zostaną zabici, aby zła korporacja nie pozostawiła śladów swojej obecności, gdy już się zwinie z planety - mamy tu ruch oporu oraz żołnierza, który zdradza złą korporację, bo w ruchu oporu jest jego była dziewczyna. Mamy też wątek na statku Mao. Który ma pojemność tysiąca osób, a na jego pokładzie znalazło się trzy tysiące. Oraz podłączoną psychopatyczną sztuczną inteligencję. W sumie to jej jeszcze mniej przewidywalny fragment. Co może pójść nie tak? 

Statek Mao zmierza na Kerenzę IV, aby pomóc jej mieszkańcom. Ale oni wszyscy potrzebują ogromnej pomocy. A mnie nieszczególnie interesowało ani co się stanie na planecie, ani co się stanie na Mao. To co się działo na Mao interesowało mnie jednak trochę bardziej. Jednocześnie specyfika tych książek sprawia, że bardzo niewiele wiemy o kontekście, środowisku, nie dostajemy tła bohaterów. Co mam wrażenie - szczególnie w związku z wydarzeniami na statu Mao - odbiera trochę fabule ludzką twarz. Dostaliśmy rysunki, jakiś jeden opis i wymianę mail, ale w wielu miejscach brak dodatkowych informacji mógł utrudniać wyobrażanie sobie ogromu czy powagi sytuacji.

Jak podejść do książki, której najciekawszym bohaterem jest psychopatyczna sztuczna inteligencja?
(Napisałam o tym odrobinę na Instagramie!)

Zerknęłam do mojej recenzji Iluminae i co tam napisałam? Że forma książki utrudnia przekazywanie uczuć i że najwięcej charakteru ze wszystkich bohaterów ma AIDAN (czyli sztuczna inteligencja). Aż się sama zdziwiłam, że pewne odczucia wobec tej serii już od pierwszego tomu były jednoznaczne. Obsidio z całej serii jest też najmniej fotogeniczne i nie ukrywam, że było to rozczarowujące. Co różni Obsidio od dwóch pierwszych tomów to fakt, że kolejna para nowych bohaterów (Asha i Rhys) dostaje jeszcze mniej charakteru niż ich poprzednicy. Ale po konfrontacji z recenzją Geminy mam wrażenie, że Obsidio jest od niej lepsze. Także to jakiś plus.

Co ciekawe tutaj nie czułam, aby wiek bohaterów uwierał mnie tak bardzo, jak w dwóch pierwszych książkach. Ale może też nie było za dużo czasu, aby się nad tym zastanawiać. Plus, chyba otaczało ich więcej dorosłych niż w poprzednich tomach. 

Rozważałam, czy nie posprzedawać tomów jest serii - jak widać wielką fanką nie jestem - ale tych książek nie da już kupić, bo Moondrive zawiesiło działalność (?), a wydawnictwo Otwarte nie ma ich w swojej ofercie. Można oczywiście kupić od kogoś, ale kto wie, może kiedyś te książki będą białymi krukami.

Pozdrawiam, M

11 komentarzy:

  1. To raczej nie jest książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książki mogą być całkiem dobrymi inwestycjami ;) Potem będą się o nie zabijać na licytacjach. Hm, poza "Cyrkiem nocy" nie mam raczej nic super rzadkiego w swojej bilioteczce. Ale może po prostu nie sprawdzałam, a siedzę na pieniądzach ;)

    Zapamiętam ten tytuł choćby z powodu Twoich rozterek recenzenckich. Nie wiem, czy ta historia by mi podeszła, ale zaciekawić zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli początek by mnie znudzil to nie dotrwała bym do końca:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam, ale jak coś mnie nie wciąga od początku to nie czytam dalej. Sięgam po coś nowego, bo szkoda czasu na książki, które nie ,,wchodzą". A książek do przeczytania na tym świecie jest sporo. Lepiej czytać te, które sprawiają przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby to nie była trzecia część trylogii, którą całą mam na półce (a zwykle nie kupuję książek) to na pewno nie męczyłabym się z czytaniem ;)

      Usuń
  5. Ta seria ma mieszane recenzje - jedni ją uwielbiają, inni się męczą - ja mogę z własnego doświadczenia z książkami Jaya Kristoffa powiedzieć, że są bardzo nierówne i niektóre z jego pomsłów zupełnie do mnie nie trafiają, a inne - zachwycają jak Buruu z "Wojny lotosowej" czy szkoła zabójców z "Nibynocy" - ale kontynuacja tego ostatniego cyklu mnie zniechęciła głupotą fabuły.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja zawsze staram się czytać książki „od deski do deski” nawet jeśli na początku mnie niezbyt wciągają :)
    Zazwyczaj jestem zadowolona z lektury, mimo wszystko- najprawdopodbniej,dlatego że sięgam po pozycje sprawdzonych i lubianych przeze mnie autorów :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Będę omijać szerokim łukiem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba za większością napiszę, że to nie moja tematyka

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3