Hello!
Jakiś czas temu Karolina Bednarz na swoim story pisała o tym, że k-dramy promują ogromne różnice wzrostu pomiędzy bohaterkami a bohaterami, jako coś pożądanego i uroczego, komentując TEN post The Swoon. Weronika Truszczyńska podała to dalej i nawet pytała, jak niskie dziewczyny podchodzą do traktowania je jak "laleczki". Prawdę powiedziawszy, chciałam o moim wzroście i jego postrzeganiu oraz kłopotach praktycznych napisać od bardzo dawna, a stories dziewczyn bardzo mnie do tego zmotywowały.
Zacznę od tego, że nie wiem, czy k-dramy naprawdę promują te ogromne różnice wzrostu, gdyż odkąd pamiętam słyszałam o tym, że chłopak musi być wyższy i starszy. Ewentualnie w twoim wieku. Nigdy młodszy! Być może jest to bardziej widoczne w dramach, ale to nie tak, że się z nich wzięło czy coś.
Inną rzeczą jest to, że od niskich dziewczyn zdecydowana większość osób jest wyższa tak po prostu. Moje rodzeństwo cioteczne (a jest go sporo), jeśli ma więcej niż 12 lat, jest ode mnie wyższe. Mój najmłodszy brat jest w tym momencie mojego wzrostu, a w ciągu dwóch miesięcy będzie wyższy. Gdy ja miałam 17 lat, a pierwszy brat 15 - był trochę ode mnie wyższy i ludzie myśleli, że jest starszy. Ludzie zwykle myślą, że jest straszy - nie ma nic zabawniejszego niż ich twarze, gdy dowiadują się, że to nieprawda. Tu dołącza jeszcze jedna rzecz - nie wyglądam na swój wiek. Ludzie regularnie dają mi 13/15 lat. Na pewno nikt nie wierzy, że mam więcej niż 18. I choć czasami wydaje mi się, że przesadzam - zawsze przychodzi moment, gdy ktoś się się pyta, czy jest w domu ktoś dorosły. Lub inna podobna sytuacja, która mi o tym przypomina. Kiedyś, gdy szłam z naprawdę bardzo wysokim kolegą i jednym z moich młodszych braci, starsza pani zapytała, czy jesteśmy jego dziećmi... Byłam brana za młodszą siostrę moich koleżanek.
Co z tego wynika - zdarza się, że ludzie nie traktują mnie poważnie, gdy próbuję coś załatwić. Albo wręcz nie wierzą, że ja to ja.
Znam dosłownie jedną osobę dokładnie mojego wzrostu i dokładnie jedną w moim wieku, która jest ode mnie niższa. Chodzi mi o to, że dla mnie k-dramy z niskimi bohaterkami są takie realistyczne. Relatable. Łatwo mogę się do tego odnieść. Ogólnie fakt, że koreańskie celebrytki są niskie, jest w pewien sposób pocieszający. I co ważniejsze - mam wrażenie, że nie ma na nie takiej presji, aby być wysokimi. Tak, kariera aktorska Park Bo-young bardzo mnie interesuje, bo ma ona 158 centymetrów wzrostu. Wzrosty idolek bywają różnie podawane, ale TU i TU są jakieś listy, jeśli jesteście ciekawi. Mi podoba się wizja, że Irene z Red Velvet ma tyle wzrostu, co ja.
Ja czasami taką presję, aby koniecznie wyglądać na wyższą, niż jestem, odczuwam. Gdy kupuję płaszcz i słyszę, że powinnam chodzić na obcasach, gdy kupuję sukienkę i słyszę, że z obcasami będzie wyglądała lepiej, gdy spodnie i rękawy ubrań są za długie. Inna sprawa - niektóre fasony butów nie są produkowane w rozmiarze 36, niektóre sklepy nie przywożą butów w rozmiarze mniejszym niż 37. Jeśli ktoś nosi rozmiar 35 to w ogóle nie zazdroszczę. Wydaje mi się też, że taką presję odczuwają celebrytki - sprawdzałam wzrosty niektórych i byłam bardzo zaskoczona, kto ma 155 czy 157 centymetrów wzrostu. Może poza Arianą Grandę. Która może i mogłaby być dla mnie relatable, gdy nie to, że chodzi w tych niesamowicie wysokich szpilkach i promuje problemy z kręgosłupem. (TU jest jakieś zestawienie wzrostów gwiazd). Inny superbłyskotliwy komentarz: zetnij włosy, będziesz wyglądała na wyższą! I starszą! Nie pomaga. Ani ścięcie, ani pomalowanie (bez różnicy czy na czarno, czy blond). Ani okulary. Pomaga spięcie włosów na czubku głowy.
Co do malowania - jako genialnej rady. Osoba, która takową daje, nigdy nie słyszała, że wygląda, jakby ukradła mamie kosmetyczkę. Albo lepiej - że wygląda jak stara malutka. W wieku 23 lat. Pomalowanie się nie pomaga w wyglądaniu na starszą, niż się jest, szczególnie, jeśli wygląda się jak dziecko. I naprawdę nie mówcie nikomu, najlepiej nigdy, ale jeśli nie możecie się powstrzymać, to przynajmniej nie mówcie tego osobom po liceum - że wyglądają jak stara malutka.
"Najzabawniejsze" sytuacje przytrafiają mi się, gdy próbuję kupić eleganckie sukienki. Jestem nauczona doświadczeniem, ale czasami panie w sklepach są nader pomocne i trudno od nich uciec. Sytuacja wygląda mniej więcej tak: wchodzę do sklepu, rozglądam się, pani pyta, czego szukam, mówię, ona się patrzy, ocenia, co by mi pasowało i w jakim rozmiarze. Po czym podaje mi sukienkę w rozmiarze 36. A ja już wiem, że będę się śmiała (przez łzy), a pani sprzedawczyni będzie skonfundowana. Otóż nie ma opcji, abym zmieściła się w elegancką sukienkę w rozmiarze 36, gdyż nie zapnę jej na biuście. Po prostu. Druga konfundująca sytuacja: gdy wchodzę do sklepu i od razu się pytam, które sukienki są w rozmiarze 40 (tak), a pani sprzedająca się pyta, czy to na pewno dla mnie. Nie powiedziałabym, aby numer na ubraniu miał dla mnie duże znaczenie, ale miło by było, gdyby producenci ubrań wzięli pod uwagę różnorodność sylwetek. Inną rzeczą jest też to, że wiele sukienek - tu już różnych - jest dla mnie za długa ramionach, odstaje tak, że mogłabym tam włożyć poduszki. A nie wszystko da się poprawić u krawcowej.
Wracając do początku. Czy bycie niską jest urocze? Czy ludzie traktują lub traktowali mnie jak laleczkę lub maskotkę, czy zdarzało się, że byłam podnoszona z zaskoczenia? Czy jest urocze - nie wiem, nie mnie to oceniać, może akurat ja urocza nie jestem. Co do traktowania - nigdy wbrew mojej woli. Byłam podnoszona, przenoszona, noszona, bywałam nieco maskotką wśród znajomych, ale nie pamiętam, abym ktoś mnie o to nie zapytał albo nie wynikało to z jakieś przyjętej konwencji. Tu także ważna może być kwestia, tego czy się boję - w założeniu wysokich ludzi, szczególnie dużo wyższych ode mnie. Prosta odpowiedź brzmi nie. Bo musiałabym się bać tak 95% osób, które mijam, gdy wychodzę na spacer. Ale nie powiedziałabym, że standardowo boję się bardziej, niż dziewczyna, która ma 164 centymetry wzrostu czy 168, 172... Wiele dziewczyn bez względu na to, ile mają wzrostu, boi się po prostu z powodu tego, że są dziewczynami.
Ponadto to miłe, że niski wzrost może być postrzegany jako uroczy, a nie jako powód i idealny pretekst do żartów. To takie zabawne, jak niska dziewczyna się zdenerwuje. No niesamowicie. To znaczy poniższy mem mnie bawi (pozostałe zobaczyłam dziś po raz pierwszy), ale gdybyśmy znali się dwie godziny i ktoś postanowiłby go pokazać i zabawić towarzystwo, to zwyczajnie nie byłoby miłe. I gdybym zwróciła na to uwagę, to 1. usłyszałabym, że nie mam do siebie dystansu, 2. byłoby to jeszcze zabawniejsze, bo mem okazałby się prawdziwy... To tak jeszcze w temacie bycia traktowanym poważnie. Bo to też ogólnie jest moje doświadczenie, że czasami, gdy ja na coś się denerwowałam, było to lekceważone albo umniejszane. Gdy następnego dnia czy przy innej okazji, ktoś inny (wyższy, wyglądający poważniej) wyrażał podobne opinie i coś go wkurzało - był traktowany poważnie, a jego obawy dyskutowano i tak dalej.
Wracając to tego, że niskie osoby bywają nietraktowane poważnie. Stolarz, gdyby mógł, to na złość mojej mamie założyłby szafki w kuchni wyżej. Na szczęście nie za bardzo mógł, ale jęczał, że brzydko i jak tak można.
Wspominałam, że kompetencje niskich osób bywają podważane? Ja nie miałam takich sytuacji - a przynajmniej tego nie wiem. Natomiast usłyszałam na przykład, że wyglądam jakbym skończyła przedszkole a nie studia licencjackie. I być może osoba, która to powiedziała nie miała nic złego na myśli, ba, może myślała, że to komplement (nie). Nawet nie byłam zła. Zirytowana, ale w sumie przyzwyczajona do podobnych sytuacji. Dopóki kolejna osoba nie pomyślała, że odwołanie do przedszkola, to coś niezwykle błyskotliwego. Nie obrażę się oczywiście, jeśli nowo poznana osoba powie mi, że nie wyglądam na swój wiek, ale komentarze o przedszkolu sugerowałabym sobie darować.
Ja mam 158 cm wzrostu i wyższego od siebie narzeczonego, młodszego ode mnie o 4 lata.
OdpowiedzUsuńW kwestii dawania rad, to wyczytałem ostatnio, że Polacy są od tego ekspertami - uwielbiamy doradzać innym, pouczać ich, podsuwać rozwiązania problemów. Stąd prawdopodobnie większość tych "powinnaś" może być podyktowana chęcią wsparcia czy pomocy :)
OdpowiedzUsuńA co do bycia niską, to niestety, ale człowiek - jako zwierzę stadne - ma taką brzydką, podświadomą manierę, by zwracać uwagę na tych, którzy się wyróżniają na tle średniej. Ale fakt, że w żadnej mierze nie może to być usprawiedliwienie dla głupich żartów czy złośliwych komentarzy.
Czasami nawet nie wątpię, w jakieś ewentualne dobre chęci, ale skąd to przekonanie ludzi, że ja chcę wyglądać na wyższą i starszą - tego nie wiem ;) Zabawne, że im chyba zależy na tym bardziej niż mi ^^
UsuńTeż mam 158 cm wzrostu (high five!). Jako osoba, która przez większość studiów miała ścięte bardzo krótko włosy - zdradzę Ci sekret. I tak nie wygląda się wtedy na osobę starszą. Wręcz usłyszałam wtedy, że to odmładza. Do dzisiaj niektórzy popadają w dezorientację, gdy słyszą, że mam 25 lat. Wiele osób zakłada, że jestem młodsza i to do tego stopnia, że podważają, czy skończyłam 18 lat.
OdpowiedzUsuńDla wszystkich zabawne jest zastanawianie się, czy studenci potraktują mnie poważnie, gdy przyjdzie mi prowadzić z nimi zajęcia. Bliscy zakładają, że pomyślą o mnie jako o innej studentce z roku. Trochę to zabawne, trochę się tego boję.
Chyba najbardziej rusza mnie właśnie to założenie, że jestem młodsza. Może przez to, że słyszałam to już tyle razy na przestrzeni lat? Może raz czy dwa było irytujące. Za dziesiątym stało się zabawne. Obecnie jest po prostu nużące :P
Ach, no i próba ściągnięcia czegoś z półek bywa frustrująca. Książek w Empiku na wysokich regałach, ubrań, jeżeli są zawieszone wysoko czy włożenie walizki w pociągu na półkę. To rzeczy, przy których muszę prosić o pomoc. A czasami w sumie nie muszę. Często, gdy ledwo podejmę się próby, ktoś wysoki przybywa mi na ratunek. Na to, że ludzie są mili i pomocni akurat nie narzekam, ale fajnie byłoby nie martwić się, że paczka w paczkomacie będzie wysoko i głęboko, więc będę miała problem ją wyciągnąć :P
High five!
UsuńPiękne uzupełnienie do wpisu, podkreśla podobieństwo doświadczeń! I to, że nie wymyślam sobie rzeczy ;)
Ściąganie rzeczy z półek też jest zabawne - szczególnie go rozglądam się po ludziach, zanim stanę na czymś, na czym napisane jest "nie stawać" ^^
Ja mam 150 wzrostu i rozmiar buta 35. Też często mnie biorą za młodszą. Oprócz wymienionych wyżej problemów, to kiedyś w aptece, żeby kupić jakiś lek musiałam okazać dowód ^^
OdpowiedzUsuńZapomniałam o tym! Chciałam kupić coś na zatoki i pani w aptece dopytywała, czy na pewno mam skończone 18 lat!
UsuńJa mam na odwrót, mam 176 cm i od zawsze byłam brana za starszą niż jestem :D
OdpowiedzUsuńRzeczywiście osobom niskim nie jest łatwo, nie zdawałam sobie sprawy, że to może przysporzyć aż tylu problemów! Trzymaj się i nie przejmuj - liczy się rozmiar ducha, a nie centymetry wzrostu!
OdpowiedzUsuńJa mam ponad 160, więc też niezbyt wiele.
OdpowiedzUsuńMęczące muszą być takie sytuacje, kiedy niskie osoby uchodzą za młodsze. Jak mam około 165 i też czasami jestem brana za młodszą ;)
OdpowiedzUsuńJa mam 168 cm, także do niskich osób się nie zaliczam...
OdpowiedzUsuńAle takie dawanie rad, innej osobie- czy niskiej, czy wysokiej, czy szczupłej- w co się ubrać, aby „lepiej wyglądać” to większość osób opanowała do perfekcji.
Oczywiście, zawsze służą pomocą, wtedy gdy ich o to nie prosisz :D
Pozdrawiam
Weronikę bardzo lubię i oglądałam chętnie bardzo. Często właśnie słyszałam że chłopak powinien być od dziewczyny wyższy , znajomy właśnie też właśnie chciał by żona była od niego niższa.
OdpowiedzUsuńJa posiadam klasyczne 164 wzrostu, więc nie powinnam chyba się udzielać, ale za to wyglądam dużo młodziej niż mam w rzeczywistości lat i wbrew pozorom to też czasami sprawia mi kłopot ;)
OdpowiedzUsuńZnam dużo niskich dziewczyn i czasem rzeczywiście się zdarza tak, że ktoś nie dowierza ile mają lat, ale nie są wyśmiewane. Ja mam 165 cm wzrostu, też nie jestem jakoś bardzo wysoka. ;)
OdpowiedzUsuńJa mam całe 159 cm ;) i czasem w pracy wkurzony klient mówi do mnie "dziewczynko". Gdy informuję, że mam już prawie 40 lat, to robi oczy jak 5 zł.
OdpowiedzUsuń