Hello!
Obejrzałam drugi sezon Wiedźmina na Netflixie i mam wrażenia. Nie powiedziałabym, że nadmiernie pozytywne.
Geralt jest dziwnie miły.
Śmiertelnie poważnie traktuje chronienie Ciri i jednocześnie chyba pozwolono Henremu Cavillowi używać większej liczby mięśni twarzy niż w pierwszym sezonie.
Ciri... jest.
Niestety jej rola jest dla mnie najmniej przekonująca ze wszystkich.
Triss udaje, że ma jakąś więź z Ciri. Ponadto jest zaskakująco niestabilna i chwiejna.
Yennefer jest, ale równie dobrze mogłoby jej nie być. I to nie jest żart. Można by ją wyciąć z serialu i nie za wiele by się zmieniło. Cały jej wątek można by rozłożyć na inne postacie i nikt nawet by nie zauważył. Nawet Fringilla była w tym sezonie ciekawszą postacią niż Yennefer. Sama Yennefer jest głównie... niezrównoważona.
Jaskier jest i to aż przykre jak bardzo nie ma roli.
Wiedźmini w Kaer Morhen są jacyś tacy nijacy.
Ciekawe koncepty ponadfabularne umierają zanim zostaną poważnie rozwinięte. Na przykład eksplorowanie konceptu obcości i tego, że teraz przyszli po elfy a później przyjdą po artystów i cały przekaz antydyskryminacyjny. To wszystko na takim poziomie ogólnym zostaje ucięte jak mieczem i niewiele więcej o tym słyszymy. Chyba że od elfów.
Insynuacja czy aluzja do tego, że wielu osobom nie podobała się chronologia pierwszego sezonu to nie były wyraz samoświadomości serialu tylko niepotrzebnej złośliwości twórców. Gdyby kilka osób miało z tym problem - może byłoby to ok. Ale miało wiele, a wielu widzów, którzy nie mieli, było ostrzeżonych o kopniętej chronologii pierwszego sezonu. Na dobrą sprawę nie żeby ten sezon dobrze radził sobie z pokazywaniem upływu czasu - ile Ciri mogła spędzić w Kaer Morhen? Trzy miesiące? To nie za wiele.
W trakcie oglądania miałam dwa główne uczucia: pierwsze - że widzę to wszystko, jak przez szybę. Ani do mnie nie docierają emocje prezentowane na ekranie, ani ja nie jestem w stanie wykrzesać z siebie żadnej emocjonalnej reakcji na to, co widzę. Jedyne dwa momenty, gdy było inaczej - to w pierwszym odcinku, gdy Tissaia szukała Yennefer po bitwie, drugi - gdy Vesemir mówił, że jest pełen nadziei na odrodzenie wiedźminów.
Drugie - że chyba pójdę wypożyczyć książki i przeczytam sagę jeszcze raz, bo to będzie ciekawsze niż oglądanie tych ciągnących się odcinków. Może ciągnących to odrobinę niesprawiedliwa ocena, ale zdecydowanie nie siedziałam przyklejona do ekranu i nie mogłam się oderwać od oglądania. Wręcz przeciwnie - w czasie ogladania udało mi się zrobić całe mnóstwo innych rzeczy...
Chciałam napisać, że wydaje mi się, że ta rewelacja odkryta na koniec drugiego sezonu w książce była okryta duuuuuuużo później, ale tak naprawdę tego nie pamiętam, ponadto - zastanawiam się, na ile to rewelacja dla osób oglądających - bo chyba w grze też było to wiadome. Więc być może to mniejsza niespodzianka a większy... segway do trzeciego sezonu. Bo nawet nie cliffhanger - i tak wiemy, że wszyscy ścigają Ciri, bo jest księżniczką lub z innych powodów powiązanych z jej rodowodem. Przy czym w świecie przedstawionym szachy będą musiały zostać rozegrane inaczej niż plany w książce. Gdy teraz się nad tym zastanawiam, to być może serialowi jednak trochę ciąży materiał źródłowy oraz gry. Mi jako widzowi jakaś tam znajomość książek, jak widać, wcale nie pomaga.
To dziwne - robiłam notatki w czasie ogladania, przepisałam je dziś rano, jest tuż przed publikacją wpisu - a ja, nie napiszę, że nie pamiętam serialu, chociaż w sumie tak naprawdę w pamięć zapadł mi tylko pierwszy odcinek, ale jest mi ten serial zaskakująco obojętny. A to nie jest odczucie, którego się spodziewałam.
Pozdrawiam, M
Nigdy nie oglądałam wiedźmina, po przeczytaniu tego posta jestem trochę bardziej przekonana, może kiedyś się skuszę :D
OdpowiedzUsuńObserwuje i zapraszam do siebie
Obejrzałam wczoraj pierwszy odcinek i od razu rzucilo mi się w oczy, że Geralt coś dużo się uśmiecha, a Ciri jest jakaś zbyt grzeczna, ułożona i bardzo poważna...ale potwory fajne 😊
OdpowiedzUsuńDla mnie pierwszy sezon był nijaki więc 2 mnie nie ciągnie i naprawdę nie wiem jak bardzo musiałoby mi się nudzić żebym obejrzała kolejny... pewnie moja opinia byłaby podobna do twojej :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że mnie nigdy ten świat nie intrygował. Nie sądzę, żebym sięgnęła po książki czy serial :)
OdpowiedzUsuńMi się podobał 1 sezon. Książki też, chociaż nie znam całej serii. Nauczyłam się oglądać filmy jako byty całkowicie odrębne, nawet jeśli mają być adaptacją, czy "na motywach powieści". Wtedy oczekiwania mam inne :D a poza tym lubię Henryczka :D
OdpowiedzUsuńNie podobał mi się pierwszy sezon, więc raczej nie obejrzę drugiego
OdpowiedzUsuńJuż przy pierwszym sezonie miałam mieszane uczucia i widzę, że w drugim sezonie jest tylko gorzej.
OdpowiedzUsuńObejrzałam pierwsze 2 odcinki i też mam wrażenie, że kreacja postaci jest taka nijaka (mimo, że nie znam książki). Zobaczymy jak będzie dalej, ale dobrze się nie zapowiada...
OdpowiedzUsuńCavill podobno wywalczył ze scenarzystami by Geralt więcej się odzywał i był bardziej podobny do książkowego. I dobrze bo jest Geraltem idealnym i przynajmniej on ratuje ten serial
OdpowiedzUsuńTo że Yennefer możnaby wyciąć to bardzo trafna uwaga bo większość jej wątków tego sezonu to wątki które dostała od innych książkowych postaci (biedna Triss została ograbiona z całego bagażu emocjonalnego który ją ukształtował i przez to jest tak płytką postacią)lub z czystej fantazji scenarzystów. I te fantazje poszły w takim kierunku że nie wiem jak ta postać ma wrócić na właściwy książce szlak
Tak, dobrze pamiętasz że ta rewelacja była duuużo później, dosłownie pod koniec ostatniego tomu xd I to jak tu to przedstawili to czysty idiotyzm patrząc jak powinien rozwinąc się ten wątek w przyszłości
I tak jesteś w ocenie łaskawa dla tego serialu. Dla mnie tego się nie da oglądać. Ma dobre sceny ale całokształt fabuły jest poprowadzony idiotycznie albo płasko. Rozumiem drobne zmienianie wątków by pasowały do formy serialowej ale to co tu zrobili to już przesada. Zmiany które wprowadzali albo nic nie dawały (po co tak dużo wiedźminów w Kaer Morhen?), albo zmieniały wydźwięk całości (tworzenie nowych wiedźminów?! oskarżenie o zdradę Yennefer już w tym momencie?) albo były głupie. I przez całe oglądanie nasuwało mi się pytanie: po co?!
(sorry, jestem świeżo po seansie i emocje irytacji na twórców jeszcze nie padły. Tyle lat czekałam na ekranizacje by dostać fanfik)
Po kilku pierwszych scenach z Triss miałam dla mniej duże nadzieje, ale prysły. Co do rewelacji i innych zmian - tu chyba właśnie pokazuje się to ciążenie materiału źródłowego niestety ;<
UsuńNie wiem, czy jestem łaskawa czy raczej zobojętniała ;)
Nie wiem czy to nie wstyd, ale nigdy nie oglądałam wiedźmina :D
OdpowiedzUsuńSerial w sumie mi się podobał, ale nie było żadnego zarywania nocy, jak sądziłam, że będzie. Ostatnio miałam tak jedynie przy "My name", który oglądałam z oczami na zapałkach do piątej rano. Mam nadzieję, że uda mi się trafić w niedługim czasie na coś równie wciągającego.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wywołał większych wrażeń :)
OdpowiedzUsuńNie obejrzałam jeszcze, bo w sumie nie znam wiedźminowego świata, jakoś mnie nie pociągał, ale słyszę o serialu już któryś raz i chyba się skuszę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWiem, że to dziwne ale jeszcze nie wkręciłam się w Wiedźmina. Przeczytałam jeden tom, który był akurat dostępny u znajomych. Może mi kiedyś przyślą z taniej książki, fajnie by było. Bo ten jeden tom podobał mi się nawet bardzo.
OdpowiedzUsuńNiestety, już pierwszy sezon nijak nie oddawał głębi opowiadań, a ten to taki sobie przeciętny fanfik, a szkoda...
OdpowiedzUsuń