środa, 30 marca 2022

Fabuła zamiast charakteru - My Name

 Hello!

Kiedyś wspominałam, że czasami oficjalne opisy dram tak naprawdę dotyczą danego serialu dopiero od 3 odcinka. W przypadku My Name - też tak jest, chociaż opis zaczyna być poprawny od połowy drugiego odcinka i... wciąż jest nieco mylący. Miał w tym swój udział także montaż zwiastuna. Otóż byłam szczerze przekonana, że dużo więcej czasu drama poświęci pokazaniu głównej bohaterki w szkole policyjnej - a jest to załatwione krótkim montażem, nie najlepszą sekwencją boksowania oraz sceną z ukończenia szkoły.  

My Name

Krótki opis dramy brzmi: przekonana, że policja zabiła jej ojca, dziewczyna dostaje się pod opiekę szefa gangu i planuje zemścić się na policji w jej wnętrzu. 

Calusieńkie My Name jest straszne, mroczne, ponure, w pewnym senesie wszystko jest wygrywane na wysokim C. Ale jest też wciągające. Zasadniczo nie planowałam oglądać tej dramy, ale jak usiadłam wieczorem, to obejrzałam na raz połowę, czyli cztery odcinki. 

Z jednej strony My Name mi się podobało - byłam zaskakiwana, z ciekawością śledziłam historię. Bardzo podobały mi się sceny akcji. Biją się tam równo, bez taryfy ulgowej, oglądanie wręcz fizycznie boli, bo żaden z bohaterów nie jest zasadniczo lepszy niż pozostali. Wszystko ładnie zamyka się w ośmiu odcinkach i ogólnie to bardzo sprawny serial. Ale... nie potrafię zrozumieć do końca pomysłu na główną bohaterkę. Mimo wszystko ona nie wyrasta z bycia zahukaną nastolatką. Nie wiem, na jakiej podstawie mamy uwierzyć, że jest opanowana rządzą zemsty, gdy widzimy ją głównie podejmującą dość durne decyzje lub robiącą dokładnie nic. Gdzieś czytałam, że ona miała być taka mało ludzka, wyprana z emocji. Czego głównym zobrazowaniem jest chyba ascetyczny wygląd jej mieszania i fakt, że ubiera się na czarno. Bo poza tym ona robi NIC. Nie jest ani nieludzka, ani potworna, w ogóle jest dość nijaka. Jej główną cechą charakteru jest to, że wie, jak się bić i dobrze jej to wychodzi. To nie jest tak, że jej nie lubiłam (albo w sumie lubiłam) - po prostu jej konstrukcja i prowadzenie postaci było dziwne. Była ona bardziej osią fabuły niż postacią. Nie jestem przekonana, czy fabuła może zastąpić bohaterowi czy bohaterce charakter. Nawet jeśli ta fabuła kręci się dookoła tej postaci.

Podsumowując, polecam. Tylko nie zdziwicie się, że główna bohaterka jest o wiele mniej interesująca, niż wszystkie okoliczności na to wskazują. 

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagrama!   

LOVE, M

10 komentarzy:

  1. Mimo polecenia książki, ja raczej podziękuję. To nie dla mnie literatura.

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro biją się tam równo, bez taryfy ulgowej, to ja w takim razie chętnie zobaczę ten serial.

    OdpowiedzUsuń
  3. Serial podobał mi się, nawet bijatyki. Co jest dziwne bo nie lubię sportów walki, niepotrzebnego mordobicia.
    W oglądaniu dramy pomógł fakt, że główna bohaterka i bohater są przystojni; miło się na nich patrzy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na razie pasuję, mam za dużo innych zobowiązań :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba jeszcze nigdy nie oglądałam żadnej dramy i mam poczucie, że powinnam to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurde, właśnie zaczęłam oglądać Krakowskie potwory, ale to brzmi tak dobrze! Ostatnimi czasy, a tak dokładniej to po Paradise (cudowny to był film), bardzo polubiłam koreańskie produkcje, więc koniecznie muszę tą sprawdzić!
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3