Ostatnio analizuję książkę, wobec której często pojawia się zarzut, że jest laurką dla tematu, który podejmuje. Tego zarzutu nie można postawić książce Kwiaty w pudełku. A dokładnie - na pewno nie jest laurką dla Japonii. Jest - ale dla swoich bohaterek.
Tytuł: Kwiaty w pudełku. Japonia oczami kobiet
Autorka: Karolina Bednarz
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czarne
Wiedziałam, że reportaż porusza trudne tematy, łącznie z traumami i zaszłościami historycznymi, ale nie spodziewałam się, że tylko je. Kwiaty w pudełku to też zbiór różnych reportaży - albo nie tyle różnych, co krótkich - niż jedna opowieść, ale podtytuł "oczami kobiet" wyjątkowo dobrze oddaje ich charakter i uspójnia całą książkę. A to nie zawsze jest oczywiste.
Poza krótkimi rozdziałami, krótkie są także akapity. Autorka lubi jednozdaniowe wypunktowania, podkreślenia myśli, najtrafniejsze spostrzeżenia. Mi to bardzo pasowało.
Do mniej więcej jednej trzeciej pochłonęłam książkę na raz - czyta się ją znakomicie. A później, z każdym kolejnym rozdziałem, zaczęłam mieć coraz większy problem. Dalej czytało się ją znakomicie, ale przytłoczenie poruszanymi tematami zrobiło swoje i musiałam książkę na jakiś czas odłożyć. Jak pisałam - rozdziały dotyczą poważnych, często naprawdę bardzo poważnych spraw. I mogłabym dalej książę czytać, ale obawiałam się, że taka kumulacja nieszczęścia, nawet napisałabym narastającego z każdym kolejnym rozdziałem, sprawiła, że zaczęłam się zastanawiać, czy na historie opisywane w kolejnych rozdziałach nie zobojętnieję. A tego nie chciałam. Wytchnienie od lektury trzeba sobie znaleźć samemu, bo treść (czy budowa) książki go nie zapewnia - podsumowując, to nie jest reportaż, który można (a może nawet nie powinno się) przeczytać przy jednym posiedzeniu.
Muszę jeszcze wrócić do tych krótkich rozdziałów, bo niestety często miałam wrażenie, że są za krótkie. Zawierają sedno danej historii, ale czasami ta krótkość sprawia wrażenie niedopowiedzenia, jakby narracja urywała się po punkcie kulminacyjnym i czegoś tam dalej brakowało. Chciałoby się dowiedzieć czegoś więcej, ale nie ma skąd. Ale może tak być specjalnie - aby zostawić rozdział i samemu...
... trochę się pozastanawiać, bo inną rzeczą są zawarte w książce - pytania. Raczej retoryczne. Aby się pozastanawiać. Trochę do bohaterek, trochę do czytelników.
Kwiaty w pudełku to przytłaczająca, ale fascynująca lektura. Chociaż może to nieodpowiednie słowo, bo w wielu miejscach jest bardziej przerażająca. Ale jak na tak ciężką lekturę - czyta się ją znakomicie.
Wpis pisałam w kwietniu 2021. Dzisiaj (2.03.2022) premierę ma książka Przesłonięty uśmiech. O kobietach w Korei Południowej, która bardzo mnie interesuje i która tematycznie łączy się z Kwiatami w pudełku.
Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagrama!
Trzymajcie się, M
Mimo trudnej tematyki zainteresowała mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie. Zamówię obie książki.
OdpowiedzUsuńMożliwe, że przeczytam tę książkę. Ciekawi mnie bardzo tematyka. Oby tylko za bardzo nie przytłoczyła;)
OdpowiedzUsuńMam na swoim stosiku, jest szansa, że wiosną przeczytam :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie teraz (unikam nieprzyjemnych tematów, jeśli mogę), ale przeczytam. Zbyt mało wiem o kulturze tej części świata, a chciałabym to zmienić.
OdpowiedzUsuńKsiążka jak najbardziej mnie zainteresowała. Będę się za nią rozglądać.
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki, czy raczej reportaże od wydawnictwa czarnego. Moim absolutnie ulubionym jest ten o Korei - Światu nie mamy czego zazdrościć. Otworzył mi oczy, na wiele spraw. Tą recenzją całkowicie mnie przekonała do tej książki. Mimo tych których rozdziałów - swoją drogą też nie lubię takich niedopowiedzianych historii, chciałabym spróbować ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
książki jestem bardzo ciekawa:)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuń