Hello!
Książka Problem trzech ciał patrzyła na mnie z bibliotecznej półki za każdym razem, gdy przestępowałam przez próg tego przybytku. Głównie dlatego, że akurat znajdowała się na półce położnej dokładnie naprzeciwko wejścia, ale nie zmienia to faktu, że za każdym razem zwracała moją uwagę, ale ja za każdym razem byłam sceptyczna. Gdy jednak już zdecydowała się na wypożyczenie to przepadłam - do tego stopnia, że kupiłam e-booki kolejnych części, bo tak bardzo chciałam się dowiedzieć co będzie dalej! Dzisiaj na blogu recenzja zbiorcza trylogii pod tytułem Wspomnienie o przeszłości Ziemi!
Tytuł: Problem trzech ciał
Autor: Cixin Liu
Tłumacz: Andrzej Jankowski
Wydawnictwo: Rebis
Tajny chiński projekt z czasów Mao przynosi przerażające konsekwencje kilkadziesiąt lat później. Początek XXI wieku - po serii samobójstw wybitnych fizyków śledztwo prowadzi do tajemniczej sieciowej gry Trzy ciała, której celem jest uratowanie mieszkańców planety zagrożonej oddziaływaniem grawitacyjnym trzech słońc. Świat tej gry nie jest jednak fikcją...
Trzeba przyznać, że blurb Problemu trzech ciał wyjaśnia idealnie tyle, aby nie być tak bardzo skonfundowanym, jak ja byłam w trakcje czytania, ale wciąż - ta książka to jedna wielka konfuzja, a im bliżej końca, tym bardziej czyta się ją ze szczęką na podłodze. W Problemie trzech ciał dzieje się wiele niewyjaśnionych rzeczy, ale nawet gdy są wyjaśnione - na dobrą sprawę to niewiele pomaga w ogarnięciu świata przedstawionego, bo gatunek tej książki to fantastyka naukowa.
Ponadto można odnieść wrażenie, że to właśnie nauka jest ważniejszym bohaterem tej książki (co potwierdza autor w posłowiu) niż nasi prawdziwi bohaterowie. Zasadniczo mamy główną dwójkę - naukowczynię z Bazy Czerwony Brzeg oraz naukowca od nanomateriałów. Naukowczyni przestała przejmować się światem, naukowiec jest głównie zestresowany tym, co widzi i co mu się przytrafia - oboje jednak na razie nie mają zbyt wiele charakteru. Najwięcej ma go zdegradowany wojskowy, obecnie oficer policji - jest nieprzyjemny, konkretny a przez to - porażający w swoich pomysłach. Przez karty książki przewija się wiele postaci, ale w większości nie mają one dużych ról do odegrania. Co ciekawe - opisanie fabuły tej książki jest trudne, więc nie trzeba martwić się o spoilery.
Dawno nie wciągnęłam się tak bardzo w jakąś książkę i miałam z tego powodu lekki problem - w bibliotece była tylko pierwsza część trylogii. Więc dzień po skończeniu Problemu trzech ciał zaczęłam przeszukiwać internet w poszukiwaniu e-booków kolejnych części. W życiu kupiłam trzy e-booki. Dwa z nich to Ciemny las i Koniec śmierci.
Ciemny las
Jest to niezwykłe, jak daleką drogę przebywa czytelnik od początku Problemu trzech ciał do końca Ciemnego lasu. Oraz jak początek i koniec Ciemnego lasu się ze sobą łączą. Rozumiem też chyba dlatego Ciemny las ma lepsze oceny niż Problem trzech ciał. Ale po kolei.
Na początku Ciemnego lasu stykamy się z pytaniami o to, jak ludzkość reaguje na zagrożenie z kosmosu i czy przypadkiem nie będzie go ignorować (byłam tuż po seansie Don't Look Up i początek Ciemnego lasu zaskakująco dobrze zgrywa się z tym filmem - pod pewnymi względami). Ludzkość ma na ten temat różne pomysły i odpowiedzi - wiarę w zwycięstwo, niewiarę, wiarę ukrywaną, wiarę wmówioną, niewiarę wgraną w mózg. I oczywiście pomysły, aby zwinąć się na statkach kosmicznych i uciekać z Układu Słonecznego. Jednak głównym pomysłem ludzkości na przetrwanie są Wpatrujący się w Ścianę - ludzie, którzy mają opracować plany strategiczne bitwy z kosmicznym zagrożeniem i nikomu ich nie zdradzić, nie odezwać się słówkiem, ba - robić wszystko, aby zmylić przeciwnika, który podsłuchuje Ziemię. Naszym głównym bohaterem jest właśnie jeden z Wpatrujących.
Na przestrzeni Ciemnego lasu mija około dwustu lat - i ja tak się czuję, gdy przypominam sobie, jakie wątki były poruszane na początku książki. Bo chociaż wszystko jest w miarę spójne, to znaczy prowadzi historię naprzód, to wątki w tej książce mają tendencję do przecinania się czasami tylko pośrednio. W czytaniu takie rozbicie mi nie przeszkadza, ale wiem, że są ludzie, dla których spójność jest dużo istotniejsza niż dla mnie. W skrócie na kartach książki - około 420 - bardzo wiele się dzieje. Bardzo wiele. Fabuła często zmierza w zaskakujących kierunkach i mam wrażenie, że próby zgadywania w jakich spełzną na niczym. Bohaterowie książki zdają się być pisani nieco jak postaci historyczne w powieści. Pojawiają się na jej kartach, bo mają swoje role do odegrania - a co będzie później, to sprawa historii właśnie.
Ciemny las to wciągająca i fascynująca książka, dająca do myślenia na wielu poziomach, momentami zaskakująco zabawna (ale raczej w pierwszej i drugiej części, część Ciemny las jest inna od dwóch pierwszych)... i taka ludzka. Ze wszystkimi dobrymi i mrocznymi konotacjami tego stwierdzenia. Ponadto czytelnik wie nieco więcej niż wszyscy (aktualnie żyjący...) bohaterowie książki i wie, że w słowniku Trisolarian dobro i piękno zupełnie nie idą w parze i są oni dość okrutną cywilizacją, więc czytanie końcówki Ciemnego lasu jest smutne i przerażające.
Koniec śmierci
Gdy tylko zobaczyłam tytuł trzeciego tomu trylogii, intensywnie zastanawiałam się, jakiego rodzaju to spoiler. Okazuje się, że mniejszego niż sądziłam.
Koniec śmierci czytało mi się lepiej niż Ciemny las, ale Ciemny las podobał mi się ogólnie dużo bardziej niż Koniec śmierci. Można to wyjaśnić kilkoma rzeczami: krótszymi rozdziałami trzeciej części trylogii, tym, że nieszczególnie lubiłam główną bohaterkę, przyzwyczajeniem do tego, że fabuła skręcała w dziwne miejsca. I to w pewien sposób jest najbardziej rozczarowujące - szczególnie w drugiej połowie lektury. Gdy autor wybiera niejako prostsze, ale bardziej okrutne rozwiązania fabularne. Autora nic nie ogranicza, mógł sprawić, że jego ludzie będą w stanie zrobić wiele rzeczy, ale jakoś dziwnie uparcie - jak na tę serię - trzyma się wizji naiwnego rodzaju ludzkiego.
Końcowi śmierci nie służy też skupienie się na postaci głównej bohaterki książki i uczynienie z niej najbardziej ludzkiego (w znaczeniu opiekuńczego i opowiadającego się za życiem) bohatera całej trylogii. Powiedzmy, że portrety psychologiczne to nie jest mocna strona autora, narracja trzecioosobowa w tym nie pomaga. Brakuje w Końcu śmierci innych bohaterów i punktów widzenia - szczególnie, że książka ma ponad 600 stron! I koło 450-500 zaczyna być dość męcząca i człowiek naprawdę chce, aby już się skończyła.
Co do zakończenia - mam wrażenie, że jakaś pierwotna wersja Końca śmierci kończyła się inaczej. Dla mnie ta książka ma niejako dwa zakończenia i nie chciałabym spoilerować. Ale pierwsze jest naprawdę smutne - przy czym mam wrażenie, że bardziej dla Yun Tianminga niż dla bohaterki. To zakończenie jest wręcz tragiczne i jako czytelnik naprawdę poczułam, że książka wyrywa mi serce i łamie je na tysiąc kawałków. Natomiast to, co dzieje się później (poza romantycznym gestem) jest rozczarowujące. Powinno robić wrażenie, ale nie robi.
Obiektywnie w Końcu śmierci mija więcej czasu, niż w Ciemnym lesie, ale Koniec śmierci jest książką bardziej spójną. Ma też zaskakujące wstawki, które wykładają kawa na ławę niektóre aspekty świata przedstawionego i było to nieco dziwne - cześć rzeczy czytelnik wiedział z poprzednich części, niektóre wyjaśnienia wydawały się nadmiarowe, bo nie było potrzeby, aby to wiedzieć; inne byłyby jasne po przeczytaniu kilku rozdziałów. Zastanawiam się, czy one nie zostały dodane, bo poprzedniej książki były krytykowane za braki takich wyjaśnień. Moim zdaniem niepotrzebne, bo odbierały nieco ciekawości czytania. Ciemny las zrobił na mnie dużo większe wrażenie niż Koniec śmierci. Chyba nieczęsto się zdarza, aby to druga część była najlepszą trylogii.
Podsumowując, po trylogię Wspomnienie o przeszłości Ziemi zdecydowanie warto sięgnąć. Żałuję, że zdecydowałam się na to tak późno. Na pewno dobrze jest też czytać książki jedna po drugiej - aby docenić skalę całego przedsięwzięcia.
Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagrama!
LOVE, M
Wiesz co.... w mojej bibliotece też jest tylko 1 część! I nawet nie wiedziałam, że są kolejne tomy. Przy następnych zakupach, koniecznie musimy dołożyć je do czytelniczej listy :)
OdpowiedzUsuńWszystkie jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie czytałam jeszcze żadnej, ale może kiedyś to się zmieni.
OdpowiedzUsuńZachęcająca recenzja. Czyli zanim się zacznie czytać, trzeba przygotować wszystkie trzy części. :)
OdpowiedzUsuńJa chhyba na razie sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńJa też na razie nie planuję czytać, ale bardzo się cieszę, że tobie się tak ta trylogia spodobała. :)
OdpowiedzUsuńJeśli znajdę czas to sięgnę, chociaż wolałbym obejrzeć film na jej motywach. ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii, ale może kiedyś ją nadrobię.
OdpowiedzUsuńNie znałam tej serii :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię literaturę azjatycką i chętnie po nią sięgam - dlatego czuję się zainteresowana tą trylogią i mam nadzieję, że uda mi się po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńCześć! Faktycznie jakbym też zobaczyła takie piękne okładki, to również bym je chciała przeczytać jak najszybciej. Co do tych trzech historii to wydają się być bardzo interesujące, także zobaczymy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam na najnowszy post!
Będę miała na uwadze tę serię!
OdpowiedzUsuńCzuję się skutecznie zachęcona do tej serii zwłaszcza, że jest to fantastyka naukowa i w tak dobrej formie :)
OdpowiedzUsuńMieszane uczucia mam (że tak polecę Yodą, bo od razu mi się to jakoś skojarzyło z galaktycznym imperium). Chyba jednak nie skuszę się, właśnie przez ten smutek,rozdarte serce i przeskoki.
OdpowiedzUsuń