sobota, 11 lutego 2023

Wszystko, o co chciałam zapytać sinolożkę-fotografkę [wywiad z Sandrą Krawczyszyn]

 Hello!

Odkąd zaczęłam na blogu serię wywiadów, wiedziałam, że znajdą się osoby, z którymi będę chciała porozmawiać więcej niż raz. Ale nawet nie spodziewałam się, że pierwszy z tych drugich wywiadów pojawi się tak naturalnie - bo pomysł, aby dopytać Sandrę o pewne rzeczy, pojawił się niemalże od razu po poprzedniej rozmowie, czyli Wszystko, o co chciałam zapytać podcasterkę [wywiad z Jadeitowy Podcast]. Dzisiaj będziemy rozmawiać o fotografii w Chinach.

Wszystko,  o co  chciałam  zapytać  sinolożkę-fotografkę [wywiad z Sandrą Krawczyszyn]

Gdy pomyślałam o tym, co mogłoby mi się skojarzyć z Azją i fotografią jednocześnie, to jedyne, co przyszło mi do głowy, to japońska moda uliczna i Shinjuku – sama muszę przyznać, że to bardzo ograniczony punkt wyjścia… Bardzo proszę o poszerzenie horyzontów oraz wybaczenie kolejnych pytań – bo naprawdę wychodzę z pozycji kompletnej niewiedzy.

Kojarzymy takie aspekty fotografii, które najczęściej wkraczają w nurty mainstreamowe. To normalne, że gdyby się zastanowić, jako pierwsze w połączeniu z Azją i fotografią przyjdą nam na myśl sesje modowe. Street wear (ostatnimi czasy zacierający swoje granice z high fashion) to temat idealny do sprzedaży produktów poprzez fotografię. Fotografie dla najbardziej rozpoznawalnych światowych marek modowych w orientalnym otoczeniu kojarzą nam się z pewną ekskluzywnością i wyszukaną, niedostępną bądź bardzo ograniczoną w naszych kręgach kulturowych estetyką. Ona jest atrakcyjna. Stąd prędzej skojarzymy okładki singapurskiego Vogue, sesje reklamujące współpracę koreańskich idoli i McDonalda niż wystawy fotografii artystycznej w hongkońskiej Para Site Gallery czy okładki albumów fotograficznych wydawnictwa Jiazazhi stacjonującego w Paryżu.

Czy fotografia to popularne hobby w Chinach?

Myślę, że fotografia to nie tylko hobby. Chińczycy mają permanentnie wpisany w siebie jakiś fotograficzny gen, związany z postępującą cyfryzacją. Powszechny dostęp do telefonów komórkowych z coraz lepszej jakości aparatami fotograficznymi daje dużo możliwości. Należy sobie zadać natomiast pytanie czy zdjęcia robione telefonem czynią Chińczyków hobbystami, czy może rzecz nie leży w robieniu zdjęć per se, a jest tylko formą zapisu wspomnień, pomagającą w tworzeniu pamiętników z życiowych wydarzeń.

Mówi się, że nieważne jest czym fotografujemy, ale to w jaki sposób to robimy. Jednak zawsze staram się z góry określić, czy „fotografia”, o której w danej sytuacji mówię/piszę służy domowym zapisom, czy może nastawiona jest na zysk i w pełni profesjonalna… a może na wpół amatorska, ale i tak bardziej przemyślana. Oczywiście, fotografia jest dla wielu Chińczyków pasją. Ale czy w Polsce również nie stanowi ona jednego z bardziej oczywistych zainteresowań? W tej materii się nie różnimy – każdy ma swoje własne hobby.

Z tego co wiem, chińskie social media stoją raczej na wideo i transmisjach live niż fotografiach.

Sukces TikToka (w Chinach Douyin) to tylko wierzchołek góry lodowej w świecie aplikacji stworzonych do (krótkometrażowych) filmików. Zdecydowanie, w chińskich SoMe królują filmy, ale media nie są do nich wyłącznie ograniczone. Dla poznania szerszej charakterystyki chińskich sociali odsyłam do mojej rozmowy z Janem Chmielowskim (współpracownikiem agencji Huqiao), który w Jadeitowym Podcaście opowiadał właśnie o smaczkach chińskiego internetu.

Wydaje mi się, że musimy zaznaczyć, że Chiny to wielkie państwo, a życie w wielkich miastach i poza nimi znacznie się różni – zgaduję, że fotografia to sprawa raczej wielkomiejska. Ale zastanawiałam się, czy są jakieś rodzaje reportaży zdjęciowych z prowincji; czy fotografia ma jakieś znaczenie w przekazywaniu informacji?

Fotografia komercyjna, modowa, produktowa itp. to zdecydowanie sprawa wielkomiejska. Natomiast nie odbierałabym wsi jej artystycznego wkładu w fotografię chińską. Celowo używam tu sformułowania „wsi”, aby nie mylić „prowincji” z jednostkami administracyjnymi ChRL.

Oczywiście, istnieje mnóstwo reportaży związanych z życiem małomiasteczkowym, wiejskim. Ba, na przełomie wieków wśród chińskich artystów pojawił się cały nurt zwracający uwagę na wykluczanie sfer robotniczych w dostępie do sztuk wizualnych, prezentowanych w galeriach. Fotografowie tacy jak np. Song Dong spędzali dekady na fotografowaniu robotników, wprowadzając ich jednocześnie w mury muzeów. Angażowali Chińczyków ze wsi do aktywnego uczestnictwa i współtworzenia performansów, których głównym celem było poruszanie tematu mingong 民工 (robotników) i zacieranie granic między odbiorcami sztuki wysokiej a mieszkańcami wsi. Te tematy poruszają również fotografowie zagraniczni, którzy (zazwyczaj oczywiście według określonych przez rząd ram) przyjeżdżają do Chin realizować stypendia artystyczne bądź specjalne wymiany skierowane do artystów działających w obrębie na przykład miast partnerskich. Nieco ponad rok temu miałam okazję poznać Pana Bernarda Langerocka, belgijskiego fotografa mieszkającego od wielu lat w Dusseldorfie (Niemcy). Langerock podczas kilku wyjazdów do Chin w ramach wymiany artystycznej między Dusseldorfem a Chengdu (prow. Sichuan) fotografował codzienność osób mieszkających wzdłuż inaugurowanego w 2013 projektu Nowego Jedwabnego Szlaku (ang. Belt and Road Initiative). W końcowym projekcie Arbeitersiedlungen entlang der Seidenstraße fotograf przedstawił robotników związanych z BRI w trzech regionach – chińskim Chongqingu, polskim Zabrzu i niemieckim Zagłębiu Ruhry.

Czy można wywnioskować jakiś ogólny status fotografii w Chinach? Chodzi mi o pozycję fotografów i osób robiących zdjęcia – postrzegani są jako artyści, rzemieślnicy? Czy fotografia widziana jest jako sztuka?

Myślę, że z tym jest tak samo, jak w każdym innym miejscu. Fotografowie-artyści wystawiają swoje prace w galeriach sztuki, czasami wykorzystując swoje umiejętności w zleceniach komercyjnych, jednak niektórzy całkowicie się od tego odcinają. Rzemieślnicy to przede wszystkim fotografowie zajmujący się reportażami uroczystości rodzinnymi, posiadający studia oferujące sesje biznesowe, wykonujące zdjęcia do dokumentów. Ale to podział bardzo ogólny i aplikowalny w każdym społeczeństwie, niezależnie od kraju. Postrzeganie fotografa zależy od rodzaju fotografii, którą się zajmuje, a nie od pochodzenia.

Oczywiście fotografia nie jest marzeniem chińskich rodziców, którzy najchętniej swoje dzieci posyłają na studia związane z medycyną, nowymi technologiami czy ekonomią, jednak jak w każdym zawodzie – dobry fotograf to bogaty fotograf. Zwłaszcza wpisujący się we wspomniane w pierwszym pytaniu nurty.

Jakie wyzwania stoją przed chińskimi fotografami? Czy ich praca w Chinach różni się czymś zasadniczo od pracy fotografów w innych miejscach świata?

To, na co na pewno muszę zwrócić uwagę przy tym pytaniu to kwestie cenzury. Jak w każdym państwie totalitarnym, publikowane treści (również przez artystów) poddawane są cenzurze. Niemożliwym jest, aby prace krytykujące władze bądź poruszające inne tematy politycznie bądź obyczajowo niewygodne (treści queerowe, ukazujące opresje wobec mniejszości etnicznych itp.) zostały wystawione w państwowych galeriach. Oczywiście istnieje tu szerokie pole dla kreatywności twórców w doborze sposobu przedstawienia pewnych tematów, niektórzy natomiast próbują wystawiać „rażące” prace w galeriach prywatnych (których działanie jest kontrolowane i niejednokrotnie ograniczane). Inni natomiast decydują się na wyjazd za granicę. Artyści chińscy często kształcą się w Stanach Zjednoczonych bądź Europie (Francja, Wielka Brytania, Holandia), gdzie czasem decydują się osiąść i w całkowitej wolności publikują swoje fotografie. Na przykład wydawnictwo La Maison de Z (założone przez fotografkę Zhen Shi) tworzy albumy fotograficzne we Francji, a platformy takie jak Offprint (również z Paryża) wspierają niezależnych wydawców, umożliwiając im obecność na targach, organizując panele dyskusyjne nt. sztuki czy wykorzystują znajomość z największymi centrami sztuki na świecie celem propagowania współczesnej fotografii.

Najważniejsi, najbardziej znani chińscy fotografowie? I czy dobrze zgaduję, że w Chinach i poza Chinami to będą dwie różne listy? Czy w Polsce można zobaczyć wystawy ich prac?

Odpowiem na to pytanie od końca. Niestety wystaw chińskich fotografów w Polsce nie można oglądać zbyt często. Nie jest to popularne zagadnienie dla sztuki współczesnej wystawianej w Polsce. Znacznie łatwiej o wystawy polskich fotografów i podróżników, którzy po powrocie do Polski publikują fotografie Państwa Środka. Nie jest to jednak fotografia artystyczna, a reportażowa.

Na próżno szukać informacji o minionych wystawach chińskich fotografów w Polsce. Chiński duet Mu Chen i Shao Yinong prezentował swoje prace w poznańskim CK Zamek w 2010 roku, w 2015 Wanga Hobo zaprezentował w krakowskim MCK obraz zapomnianej przez świat wioski w Qinghai, jednak to tylko pojedyncze projekty. Oprócz nich podam kilka projektów realizowanych przez fotografów polskich w Chinach, jednak one również czas swojej świetności przeżywały przede wszystkim w pierwszej dekadzie XXI wieku: 7. Międzynarodowy Festiwal Fotografii w Łodzi Made in China, Chiny. Piąta strona świata - Karolina Żaba, prace Bogdana Konopki.

Natomiast Chiny są krajem tak rozległym, że najważniejszych fotografów nie sposób wybrać. Mogę podać moją subiektywną listę twórców współczesnych: duet RongRong. Luo Yang, Wang Qingsong, Zhang Huan, Yang Fudong, Ren Hang, Sui Taca.

Słyszałam wypowiedź, że chiński rząd nie za bardzo umie w soft power w znaczeniu na przykład koreańskiego hayllu – nie umie promować popkultury. Ale nie było do końca jasne czy nie umie, nie chce, nie widzi takiej potrzeby czy może uważa, że ludzie poza Chinami tej popkultury nie zrozumieją. I chyba Ty się do tego odnosiłaś w naszej poprzedniej rozmowie, gdy wspominałaś, że Chiny potrzebują odczarowania, pokazania popkultury i zróżnicowania. 

Myślę, że to przede wszystkim kwestia polskich skojarzeń dotyczących postrzegania komunizmu. Wielu z nas na hasło „Chińska Republika Ludowa” ma przed oczami betonową, odbudowywaną po wojnie na wzór radziecki Warszawę. Zależy mi na podkreśleniu tego, że współczesne Chiny tak nie wyglądają. Oczywiście są one państwem totalitarnym, ale proponują zupełnie inną gamę dorobku sztuk wizualnych, które interesują mnie naukowo i których obraz chcę opisywać.

A jednocześnie wydaje się, że promowanie starożytnej cywilizacji i dawnej kultury idzie im nie najgorzej. A może my jako ludzie jakimś sposobem jesteśmy bardziej zainteresowani tym co było dwa, cztery czy osiem tysięcy lat temu. Albo zainteresowanie dawnymi czasami wydaje się bezpieczniejsze, bo obecnie Chiny nie są zbyt popularne międzynarodowo.

W kwestii sztuk wizualnych sugerowałabym się wydawnictwami czy centrami sztuki zrzeszającymi artystów z całego świata, w tym Chin. Śledzenie relacji z wystaw fotograficznych, przeglądanie portfoliów i stron internetowych fotografów daje najszerszy obraz współczesnej fotografii chińskiej, jeśli oglądanie jej na żywo (a w Polsce niestety tak jest) jest niemożliwe.

Mam wrażenie, że przebiegłyśmy się po podstawach tego, jak można zapoznawać się z chińską popkulturą oraz dowiedziałam się bardzo dużo o fotografii – czy może chciałabyś dodać jeszcze coś podsumowującego lub dodatkowo ważnego na koniec?

Chciałabym podkreślić istotę analizowania fotografii i dodawania ich do dyskursu jako ważnego materiału źródłowego. Rozmawiając z chińskimi fotografami bądź czytając wywiady, bardzo często zauważam, że ich sztuka jest odzwierciedleniem życia prywatnego, bądź społecznych problemów, z jakimi zmagają się współczesne Chiny. Przeglądanie albumów fotograficznych jest jak czytanie - czasem nawet bardziej wymagające. Ale polecam je wszystkim, którym estetyka otaczającego nas świata nie jest obojętna.

Jeszcze raz dziękuję Sandrze za odpowiedzi!

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

Pozdrawiam, M

6 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa rozmowa, którą przeczytałam z ogromną przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przy czytaniu często przychodziło mi do głowy jedno konkretne słowo: profesjonalny. Wywiad, ale i sama osoba. Bardzo ciekawa rozmowa, choć czuję się jak (i zresztą nie bez powodu) przedszkolak na zajęciach dla studentów ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam serdecznie ♡
    Bardzo ciekawa rozmowa, wspaniały poruszony w niej temat :) Przeczytałam ten wywiad z największą przyjemnością :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń



  4. Bardzo profesjonalny wywiad. Ciekawe pytania i jeszcze ciekawsze odpowiedzi.
    PS. Fajnie, że użyłaś faminatywu „sinolożka”. Ostatnio obejrzałam wywód Macieja Makselona na yt o feminatywach i zmieniłam swoje podejście do nich.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kwestia cenzury jest bardzo istotna...

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny wywiad, który czyta się z zainteresowaniem. Sporo się z niego dowiedziałam.

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3