Hello!
Wydaje mi się, że wspominałam na blogu, że w pewnym stopniu interesuję się teoriami spiskowymi - w znaczeniu fenomenu społecznego - i gdy tylko zobaczyłam, że zupełnie niedawno wydana książka na ten temat jest już w bibliotece, musiałam szybko po nią pobiec.
Tytuł: Spisek, czyli kto nam wszczepia czipy i inne popie*one teorie
Tytuł oryginalny: Conspiracy: a history of boll*cks theories, and how not to fall for them
Autorzy: Tom Phillips i Jonn Elledge
Tłumaczenie: Maria Gębicka-Frąc
Wydawnictwo: Albatros
Napisana lekko i nie tak niepoważnie, jak mogłaby sugerować forma podtytułu. Autorzy wiedzą, kiedy dobrze dodać jakieś emocjonalne określenie, a kiedy lepiej przedstawić historię czy anegdotę możliwie nieoceniająco i tylko ją zrelacjonować. Bardziej humorystyczne wstawki odautorskie bywają w przypisach na dole strony, przypisy bibliograficzne są na końcu książki.
To ciekawa książka i doskonale się ją czyta. Jak pisałam autorzy mają bardzo lekki i przystępny styl - ale chociaż piszą o historii teorii spiskowych, robią ogólne wprowadzenie oraz przedstawiają początki poszczególnych teorii, to mam wrażenie, że bez pewnej wcześniejszej ogólnej (pop)kulturowej wiedzy może być nieco niejasna. Sama interesuję się tymi teoriami, a czasami nie miałam pojęcia, do czego autorzy piją. I to może mieć trochę wspólnego z moim głównym zarzutem wobec tej książki.
Rzeczą, do której można się przyczepić, jest bardzo zaskakująca amerykanocentryczność publikacji. (Chociaż trzeba przyznać, że książka otwiera się i zamyka ładną, polityczną klamrą szturmu na Kapitol USA 6 stycznia 2020). (Byłam pewna, wnioskując z treści i tonu książki - chociaż mogłam mieć wątpliwości ze względu na jej humor i lekkość - że przynajmniej jeden z autorów to Amerykanin, ale nie! obaj są Brytyjczykami!). Płaskoziemcy czy duża część teorii związanych z UFO (ale brakowało starożytnych kosmitów!) rzeczywiście kojarzy się bardzo z USA, antyszczepionkowców można znaleźć w Europie, tak trochę brakowało mi bardziej światowych teorii spiskowych. Japonia jest znana z posiadania licznych miejskich legend, nie wierzę, że nie ma tak większych teorii spiskowych.
Wracając jeszcze do tematu wcześniejszej wiedzy przed rozpoczęciem czytania - z drugiej strony może być to mylące, bo autorzy jednocześnie trochę pływają po powierzchni niektórych teorii. Lub ogólniej po powierzchni spisowego teoretyzowania szczególnie tego współczesnego. Piszą mniej więcej tak: "Są ludzie, którzy wierzą, że Ziemia jest płaska, bo odrzucają dowody naukowe; wzięło się to stąd i stąd, obecnie popularny youtuber w tym nurcie to taki i taki człowiek", ale ledwie wspominają o płaskoziemskiej kosmologii. Trochę bardziej skupiają się na ogólnej psychologii i nieufności do rządu. A ogólnie autorzy chyba sami najbardziej lubią iluminatów i spiski polityczne i im poświęcają w książce zdecydowanie najwięcej miejsca.
Podsumowując, to dosyć ogólna książka, którą dobrze i szybko się czyta. Jej wartością na pewno jest to, ile mówi o historii i początkach teorii spiskowych, ale nie jest zbyt pogłębioną analizą. W gatunku literatura popularnonaukowa zdecydowanie bliżej jej do popularna niż naukowa, aby nie napisać wręcz pop popularna.
Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!
Trzymajcie się, M
Przyznaję, że osoby ignorujące wiedzę i wierzące w teorie spiskowe działają mi na nerwy. :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie jest to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńChyba tym razem nie jest zbyt dla mnie :/
OdpowiedzUsuńCzasami czytam o teoriach spiskowych dla zabawy ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się ciekawa
OdpowiedzUsuńto bardzo ciekawe tematy
OdpowiedzUsuń😊👍
UsuńA ja z chęcią po nią sięgnę :) Zainteresowała mnie, mimo że wcale nie przepadam za takim typem książek
OdpowiedzUsuńTym razem nie dla mnie. Nie przepadam za teoriami spiskowymi.
OdpowiedzUsuńKojarzę tę książkę i kiedyś na pewno przeczytam. Co do samych teorii spiskowych, uważam, że to worek, do którego trafiają przeróżne rzeczy. Kiedy tylko komuś coś brzmi dziwnie/niewiarygodnie/wpisz dowolne, od razu może nazwać to właśnie w ten sposób. W przeszłości było sporo sytuacji, w których okazywało się, że to jednak te "dziwaki" miały rację, a nie wielkie firmy czy zakłady, które bezkarnie zatruwały środowisko albo produkowały patelnie z trującym składnikiem.
OdpowiedzUsuńOgólnie ciekawy temat, tylko baaardzo szeroki.