Hello!
Ostatnio szukałam dramy do oglądania przy prasowaniu i padło na Celebrytkę (Celebrity).
Seo A-ri - sprzedająca kosmetyki po domach - trochę przez przypadek poznaje świat seulskich celebrytek i dzięki temu, że wzbudziła zaskakujące (pozytywne i negatywne) zainteresowanie jest wciągana w niego coraz głębiej, poznając wszystkie jego blaski i cienie.
Odcinki nie są długie (mają po około 40 minut i jest ich 12) i nie do końca są nudne, ale bardzo się dłużą - szczególnie na początku. Co może by dobrą lub złą rzeczą. Bo z jednej strony sugeruje, że wydarzenia są dość skompresowane i jest ich dużo w odcinku - dzięki czemu można wiele pokazać. Z drugiej strony może to nieco zaburzać poczucie czasu. I były momenty w serialu, że zastanawiałam się, jak dużo wycięto, bo nie było jasne, dlaczego bohaterowie podejmują jakieś działania. Albo nabywali mocy teleportacji.
Matka i najlepsza przyjaciółka głównej bohaterki są niemożebnie irytujące. I głupie, szczególnie matka najpierw namówiła A-ri do założenia markowej sukienki klientki (oczywiście, że wyniknęły z tego problemu), a później chciała, aby ta wzięła ze sobą luksusową torebkę innej klientki. A później, ponieważ A-ri woda sodowa nie uderzyła do głowy (powiedzmy), uderzyła matce i była to postać, którą bardzo chciałam, aby wycięto z serialu.
Można mieć czasami wrażenie, że ta drama jest nieco klaustrofobiczna. To znaczy jej skala i to, co chciałaby pokazywać nie do końca zgrywa się z liczbą i różnorodnością bohaterów, których widzimy. A dokładniej - z iloma innymi celebrytami (poza główną grupą w liczbie 4 czy 5) mamy do czynienia. Prawie z żadnymi. W zasadzie po polsku chyba lepszym określeniem na nasze bohaterki byłoby "znane z tego, że są znane". Gdyby chcieć w jakiś sposób traktować tę dramę bardzo poważnie, to jest ona trochę jak dowód anegdotyczny. Trudno mi też stwierdzić, czy Celebrytka miała być jakimś komentarzem na temat wpływu social mediów na życie i ogólnie całego influencerstwa. Bo jednak odnosiłam wrażenie, że niekoniecznie. Jasne, bohaterowie zostali pokazani w takich a nie innych okolicznościach i są internetowymi osobistościami, ale no właśnie - miałam poczucie, że to drama o tych bohaterach a nie o ich internetowym życiu. Nie napiszę, że bohaterki - bo bohaterowie, poza jednym, może dwoma, są gdzieś na trzecim planie - mają niesamowicie skomplikowane charaktery albo ich sposób myślenia jest głęboki, ale to jednak postaci.
Na przykład można się też zastanawiać, czy gdyby nie bankructwo firmy jej ojca, A-ri nie wyrosłaby na kogoś takiego jak Chae-hee. Czy cała ta (niby?) kariera Ah-ri nie jest jakimś rodzajem zemsty na społeczeństwie. Z drugiej strony, to ciekawe, że wraz z postępem fabuły kolejni bohaterowie zaczynają mieć dziwną obsesję na punkcie A-ri - bez względu na to, czy zaszła im za skórę specjalnie, czy tylko przy okazji. I z czasem wszystko zostaje przytłoczone lawiną spowodowaną efektem kuli śnieżnej. Muszę napisać, że kolejne odcinki całkiem zgrabnie dokładały kolejne puzzle do układanki i im bliżej końca dramy, jej oglądania stawało się coraz bardziej intrygujące. Co prawda od początku wiemy, że pod tym wszystkim kryje się wielka tajemnica i przynajmniej jedna śmierć, a cały serial jest niejako jedną wielką retrospekcją, ale przejście tymi śladami od A-ri niecelebrytki, A-ri celebrytki do A-ri, która wstała z grobu i teraz obnaża influencerski świat stanowi interesującą drogę.
Ponadto mamy jeszcze dwie tajemnice do odkrycia: jaki był powód rozstania Han Jun-kyunga i Yoon Si-hyeon oraz dlaczego ona - chociaż wydaje się w miarę zadowolona w swoim małżeństwie (do czasu...) - wciąż najwyraźniej tęskni za czasami, gdy byli razem oraz kim jest anonimowa osoba kontaktująca się z główną bohaterką, posiadająca wiele niejawnych informacji na temat środowiska i influencerek i pomagająca jej w potrzebie (do czasu...).
O tym, że to nie jest tak naprawdę serial o celebrytkach/influencerkach świadczyć może także to, że głównym antagonistą serii jest prawnik - mąż wspominanej Yoon Si-hyeon - który uosabia szeroko rozumianą korupcję i przekupstwo na wszystkich szczeblach władzy - od rządu dusz celebrytek po polityków. Ponadto sama Yoon Si-hyeon oraz wspominany wcześniej Han Jun-kyung (którego obecnym obiektem niezwykłego i oddanego zainteresowania jest A-ri) nie są influencerami, chociaż są z tym światem powiązani.
Celebrytka porusza też tematy związane z hejtem, ale - szczególnie jak na serial, który powinien być skupiony na internecie - nie robi tego w odkrywczy czy nawet szczególnie błyskotliwy sposób. A z drugiej strony internetowy hejt bazuje na bardzo podstawowych emocjach i nie ma w nim nic błyskotliwego, chociaż zapewne jest coś więcej niż zazdrość, a wydaje się, że na tym aspekcie skupia się serial. Przy czym trzeba napisać, że Celebrytka pokazuje skutki tegoż hejtu w poruszający i dramatyczny sposób.
Muszę napisać, że serial podobał mi się dużo bardziej, niż spodziewałam się, że może. Moje inne podejścia do podobnych tematycznie tytułów nie były zbyt udane, ale siłą Celebrytki jest chyba właśnie to, że można sobie niejako wybrać, na czym bardziej się skupić: na aspekcie influencerskim czy obserwowaniu, czy nasza bohaterka zachowa jakieś najbardziej podstawowe zasady uniwersalnej moralności. Mnie aspekt jej kariery interesował mniej, a sprawa kryminalna nieco bardziej - przy czym one są nierozerwalnie ze sobą połączone.
Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!
Świetnie, że czujesz się usatysfakcjonowana.
OdpowiedzUsuńNie znam, ale może też odpalę do prasowania 😉
OdpowiedzUsuńJa ostatnio obejrzałam "Chwałę" na Netflixie i muszę przyznać, że sama chyba wciągnę się w dramy. "Celebrytka" jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuńOglądałam ten serial, niezły.
OdpowiedzUsuńFajnie, że aż tak Ci się spodobał :D Też lubię tak rozmyślać "co by było gdyby ktoś" :D
OdpowiedzUsuńmnie już sam tytuł raczej odpycha ... nie ciągnie mnie do niego
OdpowiedzUsuńNie mam specjalnie wiele argumentów, ale wydaje mi się, że serial nie zainteresowałby mnie tak, jak zrobiła to recenzja ;) Przeczytałam z zainteresowaniem, ale do obejrzenia nie poczułam większych chęci. Chyba mam przesyt tematem :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że chyba jeszcze nie oglądałam takich seriali. :) Ciekawe przemyślenia!
OdpowiedzUsuń