Obejrzałam nową koreańską netflixową dramę i dzielę się spostrzeżeniami!
Drama Daily Dose of Sunshine w pewnym sensie jest następczynią It's Okay not to Be Okay, wpisuje się w trend poruszania poważnych tematów jak Tommorow czy nawet najbardziej Move to Heaven, ale ze wszystkich tych dram ma najmniej sensacyjnych i niecodziennych wątków i odniesień. Autorka manhwy, na podstawie której powstał serial, sama była pielęgniarką (jak przypuszczam także na oddziale psychiatrycznym) i opisała swoje doświadczenia. Napisałabym, że Daily Dose of Sunshine jest dość przyziemne, a jako drama nie jest to seria przerysowana; nawet zabawne wstawki są w niej dość łagodne jak na k-dramę.
Niestety Daily Does of Sunshine ogląda się z małym zaangażowaniem. Poruszane problemy są ważne, na pewno fakt, że pojawiają się w serialu rzuca wiele światła na funkcjonowanie społeczeństwa, ale sposób, w jaki są przedstawione, jest niezwykle prosty, pozbawiony głębszej refleksji. Drama bardziej skupia się na swoich bohaterach (pielęgniarkach i lekarzach) niż pacjentach i ich problemach - w pewnym sensie pacjenci są lustrem dla personelu medycznego.
Drama ma pięcioro głównych bohaterów: Jung Da-eun - pielęgniarka, która właśnie dołączyła do zespołu psychiatrycznego, grana przez Park Bo-young; Song Yu-chan - przyjaciel z dzieciństwa Da-eun; Hwang Yeo-hwan - psychiatra w szpitalu, gdzie pracuje Da-eun, przyjaciel jej i Yu-chana; Dong Go-yun - lekarz ze szpitala, przyjaciel Yu-chana i Yeo-hwana; Min Deul-re - pielęgniarka na oddziale psychiatrycznym. Mamy jeszcze wiele innych pielęgniarek i pielęgniarzy (oraz przekrój pacjentów), ale te pięć postaci to podstawa serialu.
Jung Da-eun jest przemiłą pielęgniarką, ale jako bohaterka jest trochę naiwna i wydaje się nie uczyć na swoich błędach, a jako postać w świecie medycyny - nie wiedzieć, gdzie powinna szukać dodatkowych informacji (o ile nie jest to potrzebne scenariuszowi). Jednocześnie trzeba napisać, że jej wchodzenie w świat oddziału psychiatrycznego było pokazane realistycznie - popełniała błędy, była za nie upominana, ogólnie jednak starsze stażem pielęgniarki były pomocne, wspierające i raczej wyrozumiałe. Chociaż wszyscy mają mnóstwo pracy i pojawiają się także napięcia na linii pielęgniarki/pielęgniarze – lekarki/lekarze to pokazane w dramie środowisko pracy jest nietoksyczne.
Scenariusz tej dramy momentami jest aż za spójny, a innym razem balans pomiędzy zarówno poszczególnymi bohaterami, jak i ich życiem prywatnym i zawodowym nie jest zupełnie zachowany.
Jednym z ciekawszych i ważniejszych wątków w Daily Dose of Sunshine jest presja rodziców na dorosłe dzieci - a w zasadzie wprost opresja. Pojawia się zarówno w odniesieniu do pacjentów w szpitalu, jak i naszych głównych bohaterek. Przy czym mama Da-eun jest w skrócie dobrą mamą, a z Min Deul-re byłam bardzo dumna, gdy zdołała się od swojej odciąć. Muszę też napisać, że ogólnie chociaż drugoplanowy wątek Deul-re oraz jej relacji z Hwang Yeo-hwanem (tego jak ona otwierała się na tę relację - bo miała poczucie mezaliansu - a on był wytrwały oraz próbował ją zrozumieć) pod pewnymi względami była bardziej interesująca niż wątki skupione wokół Jung Da-eun, choć były one o wiele, wiele poważniejsze.
I tu się pojawia mój drugi zasadniczy problem z tą dramą (obok tego, co wspominałam o podziale czasu ekranowego na poszczególnych bohaterów i wątki oraz takiej bardzo ogólnej momentami dziwnej struktury tej dramy - ale też nie zrozumcie mnie źle, bo nie jest ona chaotyczna ani nic takiego). Czasami w dyskusjach o książkach pojawia się takie stwierdzenie "to, że książka podejmuje ważny/poważny temat, to jeszcze nie znaczy, że tylko z tego powodu jest dobra" - i w pewnym stopniu mam wrażenie, że to zdanie odnosi się do Daily Dose of Sunshine. Przy czym trudno zarzucić tej dramie, że jest zła - jej "winą" jest to, że poważne wątki dotyczące bezpośrednio naszej głównej bohaterki nie wywołują emocji. A powinny. I nie wiem, z czego to wynika. Park Bo-young wykonuje swoją pracę naprawdę bardzo dobrze i aktorsko jest bardzo przekonująca (zaczęłam oglądać tę dramę, bo bardzo lubię aktorkę i bo widziałam urywek sceny rozmowy głównej bohaterki z matką w szpitalu), ale niestety mam wrażenie, że scenariusz nieco zawiódł (o ile nie zwiódł) na początku i jako bohaterka Da-eun jest nieszczególnie rozwinięta charakterologicznie. Spoiler. Zastanawiałam się też, na ile jej postać ma pokazywać, że choroby psychiczne mogą dotknąć każdego i na ile mogą być zaskakujące, ale mam wrażenie, że ważniejszy był fakt, że Da-eun jest pielęgniarką, a nie stanowi everymana i jej zawód był istotniejszy niż jej charakter. Tym bardziej, że domknięciem dramy jest scena, gdy wprowadza ona w zawód pielęgniarza cierpiącego na ataki paniki. Fin.
Warto jednak podkreślić, że Daily Dose of Sunshine pokazuje wiele o podejściu społeczeństwa do chorób psychicznych i wydaje się, że robi wiele, aby przedstawić je niestygmatyzująco. Pokazuje też, że ludzie widzą tylko czubek własnego nosa i to, co jest w ich interesie, nie zastanawiając się nad konsekwencjami.
Daily Dose of Sunshine na pewno nie jest najgorszą k-dramą, którą widziałam, ale zdecydowanie nie wywołała we mnie tylu emocji, które niejako powinna. I nie, nie oczekiwałam sensacji, naprawdę doceniam, że to serial mocno stąpający po ziemi (jeśli można go tak spersonifikować), ale wciąż pozostawił mnie głównie obojętną.
Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!
Tym razem, nie dla mnie.🙂
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńLubię dramy, dawno żadnej nie widziałam, ale myślę, że ten tytuł to chyba nie jest dobra propozycja dla mnie :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Kompletnie nie znam się na dramach, już jakiś czas temu obiecałam sobie że przyjrzę się tematowi, ale póki co na obiecankach się skończyło 🥴🫣
OdpowiedzUsuńOglądałam ten serial. Jedne odcinki podobały mi się bardziej, inne mniej. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię dramy ale ta zupełnie nie jest moją tematyką.
OdpowiedzUsuń