środa, 8 listopada 2023

Problem w kodzie - W trybach chaosu

 Hello!

Kto z nas nie korzysta z mediów społecznościowych, skoro wszyscy z nich korzystamy, ba - korzystamy z nich coraz więcej i więcej. Kiedyś mogło się wydawać, że platformy społecznościowe to neutralne miejsca kontaktu ze znajomymi. Tyle że to nigdy nie było prawdą, a dodatkowo - gdy pojawiły się wielkie pieniądze i konieczność stałego rozwoju - z czasem wpływ społeczności łączących się w SM na rzeczywistość stawał się coraz większy, kumulując się w skandalicznych i tragicznych wydarzeniach w prawdziwym życiu. To wszystko i wiele więcej opisuje Max Fisher w swojej książce.

Okładka książki W trybach chaosu na zdjęciu zdjęcia

Tytuł: W trybach chaosu. Jak media społecznościowe przeprogramowały nasze umysły i nasz świat
Autor: Max Fisher
Tłumacz: Mateusz Borowski
Wydawnictwo: Szczeliny (Otwarte)

Najbardziej przerażające w książce Fishera jest to, że media społecznościowe już w swoim zalążku, w swoich fundamentach były skrzywione. A może nie powinnam się tak dziwić - przecież oglądałam Social Network, widziałam, jaki według filmu był początkowy zamysł Facebooka. To wszystko było i jest przed naszymi oczami - immanentna mizoginia praktycznie wszystkiego (programowanie, tworzenie komputerów, zakładanie mediów społecznościowych, społeczność osób grających i tworzących gry komputerowe).

Drugim ważnym tematem W trybach chaosu jest to, jak media społecznościowe sprawiły, że zachowania społeczne wcześniej pozwalające regulować to, co odpowiednie i nieodpowiednie w danej ograniczonej do około 150 osób grupie, teraz przeniosły się i nasiliły na nieznaną skalę praktycznie całego świata. A to nie jest zdrowe ani dla oburzonej moralnie (bo taką kategorią posługuje się autor, tłumacząc to) większości, ani tym bardziej dla jednostki piętnowanej za swoje nieodpowiednie zachowanie. Kiedyś zwróciłoby na nie uwagę 10, teraz dowiaduje się o nim 10 000. A nie trzeba mieć dyplomu z psychologii, aby wiedzieć, że ludzie nie radzą sobie z krytyką - nawet słuszną - dobrze, nawet gdy słyszą ją od jednej osoby. A gdy uweźmie się na ciebie grupa, którą można by określić połową internetu?

Trzecie sprawa jest taka, że wszyscy wiedzą, że media społecznościowe mają zły wpływ na społeczności - a przynajmniej wystarczająco wielu naukowców, pracowników organizacji pozarządowych, byłych pracowników i innych osób badało i zgłaszało to, że media społecznościowe (głównie Facebook, Twitter nieco mniej - poza tym, czy to nie ciekawe, że książka wyszła na koniec maja, a już pod koniec lipca Twitter zmienił nazwę) negatywnie wpływają, zaogniają czy wręcz tworzą odrębne społeczeństwa, podsycają praktycznie nieistniejące w rzeczywistości konflikty do takich rozmiarów, że przybierają fizyczną formę - szefowie firm oczywiście NIC nie robili. I ta książka nie daje żadnych powodów, aby chociaż odrobinę liczyć, że coś się zmieni w tym temacie. Wylewa się w niej bezsilność użytkownika internetu oraz ogólnie wszystkich ludzi, którzy chcieliby, aby te tytułowe "tryby chaosu" jakoś zatrzymać. Czy choć okiełznać. Autor porusza także kwestię prawdy tego, co widzimy i czytamy w sieci w różnych kontekstach.

Czwarta sprawa - YouTube i rozwój ruchów konserwatywnych/prawicowych/alt-right - tu szczególnie na przykładzie Brazylii (inne kraje, o których opowiada autor to Mjanma [Birma], Sri Lanka, USA i Niemcy). A ja napiszę coś od siebie - jakiś czas temu, gdy przewijałam shortsy na YT, pojawił mi się wśród nich jakiś dziwny filmik w skrócie "konserwatywna Ameryka" i YT podsuwał mi podobne przez cały lipiec; nie wiem, skąd pomysł, że po obejrzeniu k-popowego challengu będzie mnie interesował biały, amerykański suprematyzm, ale wciąż zdarza się, że gdzieś tam algorytm podpowiada mi takie treści. Dlaczego? Nie wiem, ale chyba nie muszę pisać, że sama raczej ich nie szukam i nie wchodzę z nimi w interakcje. 

Recenzje tej książki, które widziałam na Instagramie, budowały jej obraz jako czegoś niezwykle błyskotliwego i przełomowego - i nie wiem, czy ja już widziałam/czytałam wystarczająco dużo na temat działania social mediów, interesuję się teoriami spiskowymi i coś tam słyszałam o Ameryce i 6 stycznia, ale dla mnie ta książka nie była niesamowicie odkrywcza. Co nie oznacza, że nie dowiedziałam się z niej nowych rzeczy - jak wspominałam, bardzo otworzyła mi oczy na systemową mizoginię w social mediach, a inne poukładała lub pokazała w nowych kontekstach. Sam autor, owszem, w pewnym sensie przeprowadza śledztwo na temat mediów społecznościowych, ale w dużej części (pomijając fakt, że podróżuje i przedstawia kontekst) po prostu referuje wypowiedzi byłych pracowników SM, analityków, naukowców, więcej badaczy, pracowników ciał doradczych - miałam wrażenie, że do samej esencji tematu niewiele dodaje. Choć bardzo sprawnie buduje swoją opowieść i łączy wątki. 

Na koniec dwie uwagi: autor/tłumacz bardzo lubi słowo bowiem - pojawia się ono chyba na każdej stronie i tak w 85% w złym miejscu w zdaniu. Na początku czytania niesamowicie mnie to rozpraszało, bo "bowiem" nie stawiamy na pierwszym miejscu, tylko na miejscu drugim/trzecim po przecinku. Druga sprawa: pomylono rok wydarzeń z 11 września i zamiast 2001 był 2011. Ale ogromne wyrazy szacunku za mnóstwo przypisów, bo ich obecność to niestety nie jest standard w wydawanych w Polsce reportażach.

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

LOVE, M

5 komentarzy:

  1. Zgadza się, trzeba umieć się poruszać po SM. Człowiek może ogłupiać od nadmiaru informacji i różnych teorii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Takich publikacji powstaje dużo, więc jeśli ktoś jest z tematem na bieżąco, to zapewne często może mieć doczynienia z powtarzalnością informacji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Być może kiedyś przeczytam tę książkę. Niestety nic nie dzieje się przez przypadek...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem kompletnie zielona w tym temacie, więc może byc dla mnie interesująca :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3