Hello!
W recenzji pierwszego sezonu Lokiego napisałam "bo naprawdę to bardziej połowa sezonu niż sezon. Albo sezon bez dwóch finałowych odcinków" - i po obejrzeniu sezonu drugiego jestem w wielkim szoku, jak trafne wtedy było to spostrzeżenie. Bo drugi sezon Lokiego to tak naprawdę odcinek pierwszy, odcinki 2-5 oraz odcinek finałowy; pierwszemu sezonowi brakowało 3 odcinków, aby się domknąć, a nie sześciu i bardzo to w drugim sezonie czuć.
Wizja ratowania linii Wszechświata i wrzeciona, które trzyma je w kupie, naprawdę mi się podoba, także pojedyncze odcinki w swoich ramach są dość ciekawe i na pewno trzeba przyznać, że są intrygująco nakręcone, a praca kamery czy kadrowanie jest zauważalnie inne niż w podobnych serialach. A jednak całość się nie spina. Na początku prawie każdego odcinka zastanawiałam się, co nasi bohaterowie właśnie robią - i to pomimo podsumowań - bo jako widzowie jesteśmy wrzucani na kolejny pościg za jakoś uciekającą i bardzo niebezpieczną postacią.
W zasadzie należałoby ocenić każdy odcinek oddzielnie. Pierwszy mi się podobał, drugi i trzeci polegały na ganianiu innych postaci - czasami nie było wiadomo kogo przez dłuższą chwilę i ogólnie się nie spinały, w czwartym w końcu serial zaczął wywoływać jakieś emocje, piąty natomiast grał trochę na nutach siły przyjaźni, a szósty... jest smutny.
Trzeba przyznać, że scenarzystom udało się kilka razy mnie zaskoczyć, ale przez większość czasu miałam poczucie, że serial jest niespójny. Ponadto nie rozumiem takiego skupienia na Sylvie i niejako odstawienia na bok postaci Morbiusa. Mam też wrażenie, że można było rozwinąć takie bardziej filozoficzne wątki serialu dużo, dużo lepiej (chociaż mamy taką linię fabularną pod tytułem "Loki odkrywa kim jest" i fakt, że na Ziemi jest bóstwem, odgrywa w tym swoją rolę) i zdecydowanie bardziej cały temat ukradzionych żyć.
Najjaśniejszym punktem drugiego sezonu Lokiego jest zdecydowanie Ke Huy Quan w roli Uroborosa (Ubi), ale w zasadzie cała obsada oraz osoby odpowiedzialne za wizualną stronę serialu (od kinematografii po kostiumy) wykonali dobrą robotę. Pod tym kątem można serial tylko chwalić.
Odcinek szósty zasługuje na nieco osobne omówienie, bo bardzo odstaje od reszty - nie tylko, ale głównie z powodu bycia finałem. Mamy tu kulminację wątku Lokiego i cały epizod jest bardzo mocno skupiony na jego postaci, postawie i drodze, którą przeszedł (jak by nie było, oglądamy serial zatytułowany Loki i tutaj dostajemy ukoronowanie tego faktu). A raczej po której ślizgał się po czasie i przestrzeni - przy czym raczej bardzo długo niż daleko. Plus odbył głęboką podróż w głąb siebie. Przy czym z perspektywy widza jest to wszystko niezwykle smutne. Nie dość, że pomimo nadludzkich starań niewiele Lokiemu wychodzi, to jeszcze ma się poczucie, że cokolwiek stanie się na koniec będzie bardzo ostateczne i wieńczące.
Może to dobrze, że Loki jest serialem, bo Loki jako postać unika infantylizacji, jakiej na wielkim ekranie doczekał się (niestety) Thor, a za jego droga zdecydowanie bardziej całościowo przypomina tę Tonego Starka (Iron Mana). Do filmowego Lokiego powracamy szczególnie w rozmowie z Morbiusem właśnie w szóstym odcinku i naprawdę trudno uwierzyć, że postać, którą widzieliśmy na początku serialu (czyli Loki z Avengersów z 2012 roku) i postać, którą widzimy w jego zakończeniu to ta sama osoba (chociaż nawet koniec filmowego Lokiego już to sugerował).
Jak pomimo tego, że sezon jako całość jest niezwykle i bezsensu rozbiegany oraz nieskupiony na tym, na czym powinien się skupić, wiele drugoplanowych wątków gdzieś ucieka, czasami cechy charakteru bohaterów gdzieś się gubią, czasami gubi się sens istnienia danej postaci, jest w stanie dostarczyć jeden z bardziej satysfakcjonujących, poruszających finałów jest dla mnie zagadką bez odpowiedzi. Może to siła fanowskiej wieloletniej więzi z samą postacią.
Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!
Niestety ten drugi sezon wypadł słabo, bo Loki stracił gdzieś całą swoją umiejętność kombinowania. Plus zabawy z czasem rzadko się scenarzystom udają...
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńOj nie widziałam, muszę nadrobić by co nie co móc powiedzieć w tym temacie :) choć nie wiem, czy się skupiać na tym tytule... zobaczymy :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Jestem ogromnie ciekawa tego serialu i od długiego czasu przymierzam się do jego obejrzenia. Ale jak na razie jakoś nie mogę się zebrać.
OdpowiedzUsuń