poniedziałek, 3 czerwca 2024

Efektowność kameralna - Problem Trzech Ciał

Hello!

Podchodziłam jak pies do jeża do tego serialu, bo - jak, uwaga, najwyraźniej wielu mieszkańców Chin - nie byłam przekonana, czy przenoszenie współczesnej części opowieści poza Chiny to dobra koncepcja. Ale na pewno lepiej, że trafiliśmy do Londynu w Wielkiej Brytanii, niż gdyby akcja działa się gdzieś w USA. 

Mój sceptycyzm nie był uzasadniony. A przynajmniej nie do końca. 

Jeśli obserwujecie bloga od jakiegoś czasu, to być może pamiętacie moje recenzje serii Wspomnienie o przeszłości Ziemi - a jeśli nie, to szczerze zapraszam do zapoznania się. W każdym razie od przeczytania stałam się fanką tej opowieści i jak już wspominałam do serialu podchodziłam nieprzekonana. Netflix swoją serię opisuje tak: „Piątka genialnych przyjaciół dokonuje przełomowych odkryć na przestrzeni lat. Rozwikływanie praw nauki prowadzi w końcu do wykrycia śmiertelnego zagrożenia” - mówi to dokładnie nic, ale może dla osób nieznających książek to lepiej.

Bo ten serial ma taką ciekawą właściwość, że być może lepiej się go ogląda bez znajomości książki (a w sumie bez znajomości wszystkich 3 książek - bo gdy wie się o rzeczach, które się dzieją później, te zaprezentowane w pierwszym tomie robią o wiele mniejsze wrażenie; poza tym bohaterowie i wydarzenia są trochę wymieszane) i jednocześnie rozjaśnia on pewne rzeczy, które w książce mogą być trudne do wychwycenia. Co mam tu dokładnie na myśli - gdy czytałam książkę bardzo trudno było mi połapać się w postaciach i sama warstwa wydarzeń w Problemie trzech ciał była skomplikowana. O wiele lepiej pamiętam pewne koncepty, pomysły czy nawet pewne pojedyncze, ale bardzo obrazowe sceny niż zasadniczą fabułę tej książki. Także oglądanie serialu nadało pewnemu chaosowi, który towarzyszył mojemu czytaniu, porządku. Przy czym serial zaznacza, że jest "na motywach/inspirowany" niż dokładną adaptacją prozy Liu Cixina.

Bardzo wciągnęłam się w serial, ale chociaż jak napisałam posiadanie twarzy przypisanych do poszczególnych postaci porządkuje oglądanie, to jeszcze nie znaczy, że bohaterowie mają charakter. Chociaż dobrani są bardzo charakterystycznie. Niestety są pokazywani dość chaotycznie, wydarzenia z ich udziałem są porozbijane, czasami nie wiemy, gdzie bohaterowie są, a czasami w ogóle dlaczego są. Dostaliśmy w sumie koncentrację bohaterów ze wszystkich 3 książek (o ile dobrze się połapałam) - co ma swoje plusy i minusy - ale to niestety ostatecznie serial przytłacza.

Wydaje się, że dla widzów (od końca drugiego odcinka) jest dość jasne i oczywiste, że do Ziemi zbliżają się kosmici, ale nie jest to wiadome bohaterom i nie pamiętam, czy w książce było aż tyle filozoficznych niesubtelności, ale w serialu jest ich mnóstwo. Chodzi o stwierdzenia o koszcie przeżycia, naturze - lub jej braku - zła. Z drugiej strony, wraz z kolejnymi odcinkami coraz bardziej zaczynało denerwować mnie to, jak niewiele jest wyjaśnione z naukowego punktu widzenia oraz z motywacji bohaterów. Widać, że aktorzy się starają. Na przykład nie kupiła mnie zupełnie postać Auggie, bo miota się pomiędzy wyglądaniem na arogancką i skrajnymi emocjami, ale nie można zarzucić aktorce, że źle gra - natomiast nie zmienia to faktu, że czasami w ukazywaniu postaci są takie dziury, że trochę zapomina się budować ich motywacji. Bardzo było mi szkoda postaci granej przez Benedicta Wonga, bo chociaż ją polubiłam i podobało mi się, jak aktor grał, tak ogólnie detektyw Clarence wypada wyjątkowo nijako i bez polotu.

Podobno motywacją twórców serialu w wyniesieniu akcji z Chin było to, aby z tematyką serialu lepiej rezonowali ludzie z innych części świata. Tyle że moim zdaniem to wcale nie sprawiło, że serial jest w pewnym sensie mniej klaustrofobiczny - po prostu zamiast z chińskimi ekspertami w Chinach, siedzimy z ekspertami pochodzącymi lub mającymi korzenie w różnych zakątkach świata w Anglii. To nie jest tak, że dzięki temu mamy poczucie, że cała ludzkość walczy z kosmitami. Nie, z kosmitami wciąż w różnym stopniu walczą (lub ich poznają/wyznają) osoby skupione w jednym miejscu na Ziemi. Żebym nie została źle zrozumiana - to kwestia geografii. Z jednej strony rozumiem, czemu bohaterowie (choć uwaga serialu bardzo wybiórczo skupia się na jednym, dwóch z nich na długie okresy) są trzymani mniej więcej w jednym miejscu, ale z drugiej żałuję, że fizycznie nie mieliśmy różnorodności geograficznej.

I to jeden z powodów, czemu serial jest nieco klaustrofobiczny. Dwa ma to związek z tym, jak niewiele poza naszymi bohaterami (a w porywach mamy 10 ważnych bohaterów) pokazuje. I jak niewiele wyjaśnia. Ludzkość umieszcza w serialu ileś tam (100? 300?) bomb jądrowych  w kosmosie - i choć mamy scenę, gdy ktoś się oburza, ile to będzie kosztowało, nigdy nie dowiadujemy się, skąd się te pieniądze się wzięły. Mamy powiedziane, że jakaś rakieta z bombą będzie startowała z kosmodromu Bajkonur - fantastyczna okazja, by wyjść z Anglii i wykorzystać zasadę pokazuj, nie mów, ale oczywiście to się nie dzieje. Pomijam, że cały aspekt naukowy serialu zamyka się w trzech, może czterech, scenach.

Piszę klaustrofobiczny, ale nieco milszym określeniem byłoby kameralny - ten serial to nie jest wielkoskalowe, efektowne przedsięwzięcie. Ma efektowne sceny, które można policzyć na jednej ręce. Także moje odczucia wobec tego serialu są ambiwalentne, mam wrażenie, że był prezentowany jako większe przedsięwzięcie niż się okazał. Mam wrażenie, że fragmenty z Chin i tak udały się najlepiej, bo tworzyły najbardziej spójną i poruszającą historię, były też ciekawsze, bo - wbrew pozorom - nie były aż tak klaustrofobiczne jak reszta serialu (czy może ich ograniczenia były zwyczajnie lepiej uzasadnione w fabule).

Ale jestem ciekawa, co zobaczymy w kolejnych sezonach.

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

Trzymajcie się, M

 



3 komentarze:

  1. Pamiętam, że serial mi się podobał, choć musiałam się skupić, żeby połączyć wszystkie kropki. Do pewnego momentu nie za bardzo ogarniałam, co (i dlaczego) się dzieje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, nie przepadam za takim typem filmów/seriali :/ ten brzmi ciekawie, ale mimo wszystko - znając siebie, nie przetrwam :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3