czwartek, 30 maja 2024

Ocalenie - Lovely Runner

Hello!

W zasadzie nie planowałam oglądać tej dramy, bo poprzedniego koreańskiego serialowego fenomenu, czyli Queen of Tears, nie byłam w stanie oglądać, ale coś mnie przekonało, aby dać Lovely Runner szansę - i wpadłam jak śliwka w kompot albo jak prawdopodobnie 99% fanów koreańskich dram. 

W tekście opisuję fabułę - nie z ogromnymi szczegółami, ale jednak.

Naszą główną bohaterkę - Im Sol - poznajemy w najgorszym momencie jej życia. Czy być może lepiej w tym miejscu napisać egzystencji - dopiero nieco przypadkowy telefon ze stacji radiowej i zaskakujące słowa wokalisty zespołu sprawiają, że jej podejście się zmienia. Kilka lat później Sol jest poszukującą stałej pracy wielką fanką zespołu Eclipse. Po zaskakujących przypadkach i wypadkach przy okazji koncertu Sol pozostaje z misją uratowania życia Ryu Sun Jae - tej samej osoby, która przywróciła jej chęci do życia. Aby to zrobić cofa się w czasie. 

Sol trafia do szkoły średniej i początkowo nie za bardzo wie, co się dzieje, ale próbuje odnaleźć się w świecie, do którego trafiła i zbliżyć się do Sun Jae - który w tamtych czasach był pływakiem. Jej poczynania są dość niezręczne i jak się jej wydaje, przynoszą skutek odwrotny od zamierzonego. Ale nic bardziej mylnego!

Problemem tej dramy jest to, że po połowie traci nieco skupienie na swoim głównym wątku fabularnym, a za bardzo podkreśla to, że nasi bohaterowie bawią się push and pull i po pewnym czasie robi się to frustrujące. Szczególnie że jako widzowie po pierwsze doskonale wiemy, że oni się lubią, a po drugie, bo po pewnym czasie budowanie napięcia na tej zasadzie po prostu przestaje działać, bo ile można opierać dramatyzm akcji na tym, że w kulminacyjnym momencie bohaterowie powiedzą sobie, że wolą się nie oglądać na oczy - gdy to oczywiste kłamstwo. Później nieco ważniejszą kwestią staje się wątek kryminalny, ale raczej w kontekście tego, że pewne niedokończone lub słabo załatwione sprawy z przeszłości wracają, bo niektórych rzeczy nie da się zmienić i jeśli nie wydarzą się w jeden sposób, to wydarzą się w inny. I mam pewne ostrzeżenie dla widzów - pamiętajcie, że głównym celem Sol jest ocalenie życia Sun Jae i nawet gdy wydaje się, że sama bohaterka o tym zapomniała, to nie zapomniała.

Gdy się nad tym zastanowić, to nasza bohaterka zachowuje się - a przynajmniej stara -  odpowiedzialnie, bo chociaż jest w swoim 15-16 letnim ciele (a później powraca w czasach uniwersyteckich), to ma prawie trzydzieści lat. Tyle tylko, że to raczej spostrzeżenie zewnętrzne widza, a przeniesiona z przyszłości bohaterka zupełnie się nad tym nie zastanawia z tej strony (raczej z tej, że ma świadomość, że będzie musiała wrócić do swojego czasu). Czasami widz chciałby, aby bohaterowie (wszyscy) tego serialu mieli odrobinę więcej takiej ogólnej autorefleksji, ale są oni bardziej skupieni na dążeniu do swoich celów oraz działaniu niż zastanawianiu się nad swoimi poczynaniami. Ogólnie drama jako taka wydaje się bardziej skupiona na wywoływaniu emocji niż ich rozważaniu.

W Lovely Runner zasadniczo nie ma w niej ani jednej niepotrzebnej sceny, a motywy fabularne się uzupełniają i dopełniają, tworząc dla siebie uzasadnienie. To bardzo kameralna drama - poza głównymi bohaterami, pojawia się w niej ojciec oraz kolega Sun Jae oraz matka, babka i brat Sol, jej przyjaciółka (która po drodze zakochuje się w bracie - i to jest wątek zupełnie drugoplanowy, ale bardzo potrzebny, aby główna fabuła nie stała się zbyt przytłaczająca) oraz pierwsza miłość Sol, a zarazem rywal Sun Jae – Kim Tae Sung. Który naprawdę jest jedną z bardziej intrygujących postaci w całym serialu. Między innymi dlatego, że nie funkcjonował on zupełnie w pierwszej teraźniejszości Sol, natomiast dla przeszłej Sol jest pierwszą miłością; jest też jedyną postacią, której główna bohaterka jakoś tłumaczy, dlaczego nagle zaczęła mieć dwie osobowości. Później ich znajomość i przyjaźń bardzo się rozwija, a w ostatecznej wersji rzeczywistości okazuje się, że po pierwsze przechodzi on ze wszystkich bohaterów zdecydowanie najdłuższą drogą i największą przemianę (prawdopodobnie dzięki temu, że Sol miała na niego dobry wpływ i udało mu się nawiązać lepszą więź z ojcem - aż chciałoby się zobaczyć więcej, jak udało mi się dotrzeć tam, gdzie ostatecznie dotarł), a po drugie odgrywa tam wielką - jeśli nie najważniejszą - rolę. Ponadto cała dynamika Sol-Sun Jae-Tae Sung przypomina nieco tę pomiędzy bohaterami z dramy Strong Woman Do Bong Soon.

Ciekawostka - z jakiegoś powodu byłam przekonana, że ta drama ma 10 odcinków, a nie 16, więc trochę się zdziwiłam. Ale równie ciekawe jest to, że gdy uważnie się ogląda (i ma dobrą pamięć), to wyraźnie widać to, o czym wspominałam wcześniej - jak dobrze zaplanowany jest to serial i jak odcinki z drugiej połowy (czy nawet bardziej gdzieś po 12) odpowiadają czy stanowią swojego rodzaju odbicie lustrzane początkowych odcinków, trochę je powtarzając, ale nie do końca. Jest też kilka zupełnie oczywistych i powtarzalnych przewijających się lustrzanych motywów, ale to nieco inna opowieść. Byłam też nawet zaskoczona, że z wątku przenoszenia się w czasie pod koniec serii zrobił się głęboki wątek przeznaczenia, bo chociaż jest to zarysowane wcześniej (w zasadzie to kolejna rada dla przyszłych widzów - tych znaków przeznaczenia  może być w początkowych odcinkach więcej niż pamiętam, bo gdy zaczęłam o tym pisać, przypomniały mi się pewne szczegóły), dopiero z czasem wyraźnie widać, że główni bohaterowie są jak magnesy, które do siebie ciągnie i nic nie jest w stanie im przeszkodzić.

Trochę się obawiałam, że Lovely Runner będzie cierpiało na typową przypadłość k-dram, czyli rodzinę, która ma być śmieszna, ale jest tylko żenująca - ale na szczęście nie. To znaczy - postaci rodziców oraz brat głównej bohaterki są przerysowani, ale od początku mają swój osobny wątek pewnej powiedziałabym rywalizacji oraz oboje są bardzo opiekuńczy - o ile nie nadopiekuńczy - wobec swoich dzieci. I tak momentami bywa to karykaturalne, ale dzięki temu, że jest mocno osadzone w całej fabule serialu, nie jest to żenujące dla widza. Prawda jest jednak także po prostu taka, że ta drama - poza początkiem, który jest o wiele bardziej dramatyczny, niż się spodziewałam i kilkoma ważnymi, emocjonalnymi scenami - jest ogólnie dość zabawna i przerysowana, ale w dość rozsądny sposób. Natomiast wszędzie tam, gdzie jest to ważne, to jednak bardzo smutny serial. W każdym razie trzeba się cieszyć, gdy dostajemy zabawne sceny, bo na innych można tylko płakać. I to nawet z zaskoczenia - Lovely Runner ma jedną z najbardziej zaskakujących i nieoczywistych scen skłaniających do płaczu, jakie widziałam, trafia prosto w serce.

Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz moje Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!

Love, M

2 komentarze:

  1. Masz rację co do szczegółów w pierwszych odcinkach - tak w ogóle to jedna z niewielu dram które aż chce się oglądać drugi i kolejny raz od pierwszego odcinka bo wtedy wiedząc jak wyglądała przeszłość naszych bohaterów inaczej czujemy nasze emocje. Nawet "Sonaki" inaczej brzmi i ma głębsze znaczenie. Ta drama nie jest idealna ale jest powiedzmy "świeża" daje nam trochę odskoczni od typowych dram które mają już swoje schematy.
    Dziękuję za twoje spostrzeżenia i czekam na kolejne wpisy

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem na piątym odcinku i bardzo mi się podoba pomysł na tą dramę. NIe znałam wcześniej aktorów grających główne rolę, ale są dobrze dobrani i niosą za sobą powiew świeżości :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3