Hello!
Mój serialowy apetyt
wcale się nie zmniejszył, od czasu kiedy ostatnio o nim pisałam. I
choć pojawiały się recenzje „Hannibala”, to są tylko dwa
sezony, a na kolejny czekamy do lata, prawdopodobnie. „Once Upon A
Time” wróci natomiast w marcu. A do tego czasu oglądam „Gdzie
pachną stokrotki” i „Agent Carter”. Dziś parę słów o
pierwszym sezonie „Stokrotek”
Porzućcie wszelką
logikę, wy którzy zaczynacie oglądać ten serial. To tak
parafrazując Dantego. Trochę na wyrost, ale pasuje. A naprawdę dodałam to zdanie, żeby mieć jeszcze jeden akapit i móc wcisnąć więcej gifów.
Dlaczego ja się w
ogóle nim zainteresowałam?
1. Przez dość długi
czas natykałam się na ten tytuł w przeróżnych miejscach. Czy to
czytając coś na blogach, czy to sprawdzając jakieś informacje na
filmwebie, albo nawet w jakiś przypadkowych rozmowach. Nie miałam
wyjścia musiałam sprawdzić co mnie tak prześladuje.
1a. W
trakcie oglądania któregoś z pierwszych odcinków w napisach
początkowych, rzuciło mi się w oczy to imię i nazwisko: Bryan
Fuller. Wiedziałam, że już je gdzieś widziałam. I co się
okazało, ten pan odpowiada za „Hannibala”. To bardzo dużo
wyjaśnia.
2. Gdy już sprawdziłam
i przeczytałam o co mniej więcej w nim chodzi, całkiem mi się ten
pomysł spodobał. Całkiem bardzo. Bardzo, bardzo.
Ned jest cukiernikiem.
Posiada niezwykły dar- przywraca do życia. Choć jest to obłożone
pewnymi zastrzeżeniami. Jego sekret odkrywa pewien policjant.
Wspólnie postanawiają rozwiązywać sprawy zabójstw. - To tak w
skrócie, bez trudu można znaleźć dokładniejsze informacje w
internecie.
Przy okazji tego punktu
muszę wspomnieć, że nawet jak nie chcę to i tak wpadam i wybieram
seriale polegające na rozwiązywaniu zagadek, kryminały i temu
podobne sprawy.
3. Zobaczyłam ten gif
(niżej) i moja ciekawość jeszcze się wzmocniła. I przyznam się,
że Lee jako główny bohater też ma trochę swojego udziału w tym,
że w końcu się zabrałam za oglądanie.
4. Mam ferie, mam czas
(powiedzmy: powinnam uczyć się historii, ale ile można) i powinnam
wykorzystać to na odpoczynek. Nie ma lepszego wypoczynku niż
serial, a szczególnie ten.
Każdy odcinek ma
podobny schemat fabularny, ale to nie przeszkadza w byciu przez niego
zaskakiwany. Wygląda to mniej więcej tak:
1) Krótki wstęp na
temat przeszłości Neda
2) Morderstwo
3) Zagadka
4) Próba rozwiązania
zagadki, która zawsze się komplikuje
Czasami kolejnymi
morderstwami lub innymi zgonami, ilością podejrzanych lub tym kim
podejrzani są
5) Elementy życia
prywatnego bohaterów
Najczęściej w większy
lub mniejszy sposób są powiązane z rozwiązywaną zagadką. Mogą
pomóc w jej rozwiązaniu, ale równie często wyjaśniają bardziej
osobiste relacje pomiędzy bohaterami.
6) Rozwiązanie
zagadki. Albo zagadek, bo one mają tendencję do rozmnażania.
7) Jeszcze trochę
bohaterów.
Napisałam pewne
rzeczy, które można przyjąć za konkrety, ale nie za ocenę
serialu. Ujmując ją jednym słowem: kocham. I uwielbiam ten serial.
Jest w nim dosłownie wszystko. Miłość, tragedie, depresja,
radość, cieszenie się małymi rzeczami. Całe spektrum postaci, od
tych które najpierw wydają się irytujące, a potem się im
współczuje, do tych z którymi jest zupełnie odwrotnie i cudowny,
zagubiony Ned. Bardzo ciekawe postaci drugoplanowe, zarówno te,
które pojawiają się w jednym odcinku, jak i na przykład
charakterystyczne ciotki. Nie sposób opisać słowami, złożoności tych wszystkich relacji.
Sam pomysł jest
zakręcony. A serial jest bardziej niż się spodziewałam.
Wiedziałam, że nie jest to zwykła historia, opowiedziana w prosty
sposób. Pierwszym określeniem jakiego użyłabym do opisania
serialu jest uroczy. Słodki, ale nie mdli. Sympatyczny. Mądry,
narrator, albo bohaterowie często rzucają jakieś zdania
sentencjonalne. Życiowy, momentami, jeśli porzucimy wszelką logikę
i pozwolimy się porwać i oderwać od rzeczywistości. Jedno nie
wyklucza drugiego. To wszystko cudne absolutnie.
Psa też ożywił ^^ |
Tylko, nie możemy
zapominać, że Ned ożywia zmarłych, pyta kto ich zabił, znajduje
sprawcę i zgarnia nagrodę. Ożywia zmarłych, tylko na minutę bez
konsekwencji. Po tym czasie musi dotknąć ich znów, bo ktoś inny
straci życie. Duża odpowiedzialność. To wszystko jest wyjaśnione
dokładnie i odrobinę brutalnie w pierwszym odcinku. We mnie
przeważnie momenty ożywiania i powtórnego umierania, nie tyle co
straszą, co smucą. Ale jednocześnie odrobinę przerażają. Gdy
oglądam odcinek jednak najczęściej o tym nie myślę, dzieje się i
tyle, ale gdy zacznę się nad tym zastanawiać do głowy przychodzi
mi tylko jedno słowo: makabreska.
Serial, niestety, ma
tylko dwa sezony. Pierwszy 9 odcinków, drugi 13. I jak tylko skończę
go oglądać to napiszę recenzję z dokładną charakterystyką
postaci. A przynajmniej się postaram.
Trzymajcie się, M
Gdzie pachną stokrotki to pozytywnie pokręcone serial. Musze do niego wrócić, koniecznie :)
OdpowiedzUsuń