Ostatni tydzień przed świętami i pierwszy tydzień po świętach upłyną mi pod znakiem matur. I przypuszczam, że wszystkim maturzystom podobnie. Najpierw cały tydzień pisania, później 3 dni omawiania. Najważniejsze zdałam matmę. Wynik wolę pominąć wymownym milczeniem, ale liczę, że do maja się douczę. Najlepiej poszedł mi angielski, a to bardzo ważna wiadomość, bo go najbardziej potrzebuję na studia. Z podstawowego polskiego jestem dość zadowolona, chociaż trzeba przyznać, że ludzie, którzy układali matury są chyba dość złośliwi. I pod względem tekstów do czytania, a szczególnie tego drugiego, jak i wiersza, który interpretowałam. Bo temat rozprawki był całkiem przyzwoity. Trochę gorzej z rozszerzeniem, ale jak tylko wyszłam to wiedziałam, że napisałam wypracowanie w trochę innym kierunku niż wymaga tego ode mnie klucz. Chociaż jako z tekstu jestem bardzo zadowolona, naprawdę podoba mi się to co tam napisałam. I historia. Tylko z tego przedmioty sprawdziłam odpowiedzi i wynikało z nich, że poszło mi całkiem dobrze. Ale koniec końców miałam niezbyt dużo punktów, choć i tak najwięcej w klasie. Z czego z rozprawki straciłam punkty z prostego względu, że moja pani od historii jakoś nie może się zebrać, żeby nam wytłumaczyć jak je dobrze napisać. Inne straty punktów wynikały z tego, że nie rozumiałam zadania. A to natomiast z faktu iż na przykładowej maturze czy na sprawdzianach czy w ćwiczeniach, które mają być teoretycznie podporządkowane pod nową maturę nie pojawiały się typy zadań, które były na próbnej. Głównie chodzi o rzeczy typu porównywanie źródeł, wyciąganie wniosków (prawda, że nie brzmi strasznie? a jest), ale bardziej o zajmowanie i uzasadnianie stanowiska. Niby nie brzmi strasznie, ale jak zajmiesz dobre stanowisko, uzasadnisz dobrze na podstawie jednego źródła, a źle lub wcale na podstawie drugiego, masz 0 punktów. Co jest generalnie bardzo dziwne. Pani od historii na przeanalizowanie matur poświęciła 2 godziny, może pomoże.
Podsumowując mogło być dużo lepiej, ale nie jest tak najgorzej. A cały tekst napisałam żeby sobie ponarzekać i po wkurzać się na zadania z matury z historii.
Liczę na odzew maturzystów, pochwalcie się jak Wam poszło, M
PS. Powoli zamieniam się w blogerkę książkową. Postanowiłam zaszaleć i biorę udział w wyzwaniu "Czytam literaturę angielską". Więcej informacji na górze, obok 100 BBC.
Czasem trzeba sobie trochę ponarzekać :P
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszej nauce :)
Może poprosicie ją, żeby Wam wytłumaczyła? Czasami nauczyciele bardzo chętnie tłumaczą ;D
OdpowiedzUsuńPytałaś o obserwację, ja już. Liczę na uczciwy rewanż. :)
Tak, wiem... To już zmęczenie górowało ten dopisek o pytanie miał być na innym blogu. :) Co nie zmienia faktu, że Twój blog bardzo mi się podoba i tak bym obserwowała. ; ) Przepraszam bardzo za tamtą pomyłkę. :*
OdpowiedzUsuńdobre postanowienie haha
OdpowiedzUsuńobserwujemy? :)
Pamiętam moją maturę :) wiem, że każdy to mówi, ale za kilka lat naprawdę będziesz wspominała maturę bardzo dobrze :) jak taki niewielki stresik :)
OdpowiedzUsuń