środa, 3 lutego 2016

A miało być tak ciekawie ("Mozart in the Jungle" S1)

Hello!
Muzyka klasyczna ( i filmowa) to tak naprawdę jedyna muzyka, z którą w jakiś sposób się identyfikuje. Dlatego nie mogłam darować sobie, że tak długo nie oglądałam "Mozart in the Jungle", a ostatecznie przekonał mnie fakt, że serial dostał Złotego Globa. Obejrzałam i niestety jestem nieco rozczarowana.
Nie miałam jakiś szczególnie sprecyzowanych oczekiwań wobec tego serialu, ale liczyłam, że będzie w nim nieco więcej muzyki i filharmonii. Mam wrażenie, że ktoś też nie do końca mógł się zdecydować o czym ten serial będzie, a ponieważ ma 10 odcinków, trwających po około 30 minut starał się tam powrzucać jak najwięcej, bez żadnego ładu i składu. I  tak oto mamy dyrygenta ustępującego z miejsca, nie trzeba dodawać, że niechętnie, nowego, postrzelonego następcę, a potem także jego postrzeloną żonę; wiolonczelistkę, która ma romans ze starym dyrygentem i, w wyniku zbiegu okoliczności, zaczyna także pracować na rzecz związku zawodowego orkiestry, oh a także postanawia pomóc Hailey - oboistce z przypadku. A ona natomiast ma współlokatorkę i chłopaka. Ostatecznie złapałam się na tym, że oglądam ten serial tylko ze względu na Hailey i Alexa, chciałam zobaczyć czy z ich związku coś wyjdzie.
Filharmonia nie kojarzy się powszechnie ze zbyt ciekawym miejscem, raczej dokładnie odwrotnie, ponoć wieje tam nudą. "Mozart in the Jungle" miał udowadniać, że może być interesująco, z tym, że to co pokazuje (narkotyki, pijaństwo, zdrady) nie robi na nikim wrażenia, a tym bardziej nikogo nie zaskakuje. W innych miejscach pracy takie rzeczy się zdarzają, czemu filharmonia miałaby być gorsza. A z drugiej strony naprawdę nie wiem jak z tak z założenia przełamującego stereotypy serialu wyszło coś tak nudnego.
Podobno filharmonia była też w kłopotach finansowych. W zasadzie oprócz 2 wydarzeń, sesji fotograficznej i 2 rozmów na dodatek średnio poważnych, nic z tego nie wynikało. Nie było czuć jakiegoś zagrożenia zamknięciem czy nawet czegoś podobnego. Jakoś zupełnie nie wydawało się to realne. Z resztą taka samo przedstawiono problemu związku zawodowego filharmoników, sprowadzało się to do jakiś głupokowatych rozmów i przypominania w trakcie prób o konieczności robienia przerwy.
Napisałam już, że to serial komediowy? Może zwyczajnie nie nadaję się do oglądania czegoś co ma być zabawne. A może to zwyczajnie tylko czasami bywa śmieszne, ale w zasadzie komedią nie jest. Albo też samo nie może się zdecydować czym jest. Mam pewne przypuszczenia, że ta ostatnia odpowiedź może być słuszna.
Trzy sprawy jednak wyszyły: muzyka- między innymi odcinek z próbą zorganizowaną na zewnątrz, pomiędzy jakimiś kamienicami, gdzie ludzie przyszli, dzieci chodziły pomiędzy muzykami, potem wszyscy razem jedli pizzę, a zakończyło się to zabraniem Rodriga na posterunek policji; a wszytko to pokazuje jak muzyka łączy ludzi, ale jednocześnie jak bardzo jest to nierozumiana idea. Sam Rodrigo nowy, szalony dyrygent, jest idealnie ekscentryczny, a jednocześnie to przesympatyczna postać. Ogromne brawa należą się odtwórcy jego roli Gaelowi Garcii Bernalowi (nie mam pojęcia czy dobrze to odmieniam). I trzecia sprawa Hailey z tym, że jej wybitnie łatwo kibicować, bo jest taka dobra, miła, pracowita i wyjęta prosto ze schematu. Ale mówi się trudno, całą oryginalność przełożono na Rodriga.

A sezon drugi i tak obejrzę, bo zakończenie pierwszego było na tyle ciekawe, że warto zobaczyć co z tego wyniknie.

Trzymajcie się, M

6 komentarzy:

  1. Ledwo co znajduję czas na czytanie, więc niestety seriale muszą póki co poczekać do wakacji :(
    Po opisie tego serialu spodziewałam się chyba czegoś lepszego. Może drugi sezon będzie trochę bardziej ciekawy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, ta pozycja nie jest niestety dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie słyszałam o tym serialu ...;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałam obejrzeć ten serial, a widzę, że mogę go sobie całkiem spokojnie darować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś mi się zdaje, że wyłączyłabym po pierwszym odcinku :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie oglądałam, lecz chyba nie moje klimaty. Bardzo rzadko oglądam seriale. Jeden bardzo mi się spodobał a mianowicie "Wikingowie" :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3