Wzięło mnie na pisanie o książkach. Tylko przykre jest, że akurat dzisiaj niezbyt pochlebnie o książce A.R. Reystone "Dziewiąty mag" i "DM: Zdrada".
Po pierwsze gdybym wiedziała, że jej autorem jest kobieta i na dodatek Polka raczej bym po nią nie sięgnęła. Ale gdy już znalazła się w moich łapkach pomyślałam, że to podróba "Eragona". I w sumie nie wiem czy książka nie lepiej by wyszła będąc tą podróbą. Bo niestety muszę się zgodzić, że jest to po trochu "Zmierzch" tylko w świecie fantasy, gdzie latają smoki, a miast strzegą czarnoksiężnicy. A i jest to świat równoległy, w który zostaje wciągnięta Ariel, pani lekarz weterynarz. Nie polubiłam jej. Może dlatego, że książki fantasy są raczej młodzieżowe, a ona ma 30 lat. Amandę córkę, której z resztą też nie polubiłam i rozwód na karku. Natomiast postaciami, które polubiłam zdecydowanie byli Marcus i Fabien. Głównie, bo to typowi bohaterowie fantasy. Co do samych książek. Pierwszej trzeba oddać sprawiedliwość, bo jej się nie czyta tylko pochłania. I to w oka mgnieniu. Mógłby być to plus gdyby nie to, że w książce brakuje opisów (a ma prawie 500 stron!) i generalnie całej kreacji świata, która w tego typu książkach jest niezwykle ważna. Kolejny zarzut. Ginące, niewyjaśnione, niedokończone wątki. Coś się dzieje, bo tak, bez przyczyny i konsekwencji. I tak co 3 strony. Na jednej Ariel dowiaduje się, że powinna nauczyć się zaklęcia osłaniającego umysł przed telepatią, na następnej już to umie. Skąd, kiedy? Już pomijam to, jak przyjęła wiadomość o samej telepatii i innym świecie. Tak, tu też trochę przypomina Bellę. Choć pierwsze 150 stron pierwszego tomu są naprawdę zabawne. Naprawę. Potem bohaterka dowiaduje się o pewnej rzeczy o funkcjonowaniu społeczeństwa, w którym się znalazła i niezbyt jej się to podoba. Po tej wiadomości pierwszy tom staje się nudnawy, choć końcówka jest nawet interesująca. Ta nuda trwa do połowy drugiego tomu, gdzie zostaje zniszczony, nie zabity, mój ulubiony bohater. Po prostu moja wizja tego bohatera rozwiewa się w pył. I znów jest to trochę bez przyczyn, nie mówiąc już o wyjaśnieniach, bo tych w książce też brak. Później jest jednej zabawny moment w osadzie centaurów. Jeden. Wcześniej pisałam o zniszczeniu Marcusa, a pod koniec książki Fabien staje się niczym innym jak tylko rozczarowaniem. Koniec książki powala rozwiązaniami zagadek i innych spraw. Ale ma się wrażenie pójścia na łatwiznę. Szczęśliwego zakończenia dla części bohaterów, a reszta zostaje z problemami.
Jest jeszcze trzecia część, ale nie wiem czy przeczytam. Niby chciałabym się dowiedzieć jak kończy się ta historia i nie lubię zostawiać niedokończonych serii, ale nie będę na siłę szukała tej książki w bibliotece.
Miały się tu jeszcze znaleźć cytaty, ale i tak się rozpisałam. Może jeszcze się pojawią, M <3
Mało jest książek polskich autorów, które mi się podobają. Nie wiem dlaczego tak jest :/
OdpowiedzUsuń