Jeśli szukacie czegoś ciekawego, przyjemnego acz niekoniecznie typowo lekkiego do czytania na wakacje to mam dla Was idealną propozycję- "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" Matthewa Quicka. Pierwsze określenie dla książki, jakie przyszło mi do głowy podczas czytania, to sympatyczna. Bohater, milczący nastolatek Finley i jego dziewczyna Erin mieszkają w niezbyt bezpiecznym miasteczku, a ich dni upływają na trenowaniu koszykówki. Aż pewnego dnia chłopak zostaje poproszony o zajęcie się nowym uczniem w szkole. Brzmi odrobinę banalnie, ale takie nie jest.
"Nie, nie prawda, Finley. Robi to, bo jesteś dobrym człowiekiem. Bo łatwo się z tobą przebywa. Bo jesteś, jaki jesteś. Nie stawiasz ludziom żądań i nigdy nie mówisz nic negatywnego. Przenigdy. Tak wielu ludzi wysysa życie ze wszystkich, którzy ich otaczają, ale nie ty. Dajesz ludziom siłę, tylko będąc sobą."
Jeśli powyższa charakterystyka nie przekonała Was do bohatera, to ja też nie będę w stanie tego zrobić. Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie, bo Finley, w którego głowie siedzimy, ma dość prosty sposób patrzenia na świat i niewiele mówi. Narracja pierwszoosobowa, za którą nie przepadam, jest jedną z największych zalet tej książki. Może podoba mi się ona też ze względu na wiek bohaterów, są moimi rówieśnikami. Pomaga to utożsamić się z Finleyem. I podkreśla sposób przeżywania niektórych, także traumatycznych, smutnych czy strasznych rzeczy, przez młodzież. Bo w książce mamy i takie, odrobinę tajemnicze, sytuacje.
"Ty też jesteś wyjątkowy, Finley. Nie zawsze można wybrać rolę, jaką będzie się odgrywać w życiu, lecz cokolwiek by ci się trafiło, dobrze tę rolę grać najlepiej jak się potrafi."
Miłą rzeczą w książce są nawiązania do Harrego Pottera. Bohaterowie czytają kolejne tomy i zakładają klub czytelniczy. Także zakończenie ma znamię magiczne i jest to kolejne określenie, oddające nastrój i charakter książki. Dzieło Quicka jest chyba pierwszą książką nad której zakończeniem płakałam <uwaga!> ze szczęścia. Jest absolutnie niesamowite i zostawia czytelnika z przyjemnym uczuciem ciepła i nadziei na sercu.
Prawie zapomniałam o tytułowych gwiazdach. Odgrywają dużą rolę w życiu nowego ucznia i chyba wpisują się w magię całej książki. Niesamowicie przyjemnie musi być leżeć na dachu lub w obserwatorium z dala od świateł miasta i patrzeć w niebo.
LOVE, M <3
PS. "Poradnik pozytywnego myślenia" też czytałam, ale osobiście uważam, że ta książka jest dużo bardziej pozytywna.
Chodzi ta książka za mną :) tylko czasu mi na nią brak :)
OdpowiedzUsuńBoże, ostatnio pokazywałam ją znajomej i mówiłam, że to musimy przeczytać. Moja droga nic tylko mnie do tego zachęciłaś jeszcze bardziej!
OdpowiedzUsuńMnie "Poradnik pozytywnego myślenia" od razu kojarzy się z Lawrence, a że jej nijak nie trawię, sympatii do produkcji również nie poczułam... do powieści również. Ale gdy czyta się pozytywne recenzje zawsze ma się ochotę sprawdzić samemu, czy dana książka rzeczywiście jest tak dobra, czy opinia recenzenta jest przesadnie subiektywna. Chociaż opinie zawsze są subiektywne, ech.
OdpowiedzUsuńMoże sięgnę, ale raczej nie. Jakoś nie przepadam za fabułą o wszystkim i o niczym, nawet, jeśli jest bardzo dobrze skomponowana.
Chyba sobie kupię tą książkę. Skoro jest bardziej pozytywna od książki "Poradnik pozytywnego myślenia" .
OdpowiedzUsuńOczywiście dodałem się do obserwatorów.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
"Poradnik pozytywnego myślenia"
na pewno przeczytam!
OdpowiedzUsuń