„Kobieta z klasą zawsze bierze ze sobą mało rzeczy, i wybiera tylko te, w
których wygląda i czuje się świetnie [...] po powrocie z wyjazdu wyrzuć
pozostałą zawartość szafy – właśnie udowodniłaś, że nie będzie Ci
potrzebna”
"Księga stylu Coco Chanel" Karen Karbo
przeczytane tutaj <kilk>
Albo jeszcze siedzę w autokarze, albo zamiast pakowaniem, zajmuję się rozpakowywaniem mojej walizki, gdzieś niedaleko Zakopanego. Jestem na 10 dniowych koloniach (może to brzmi dziecinnie, ale słowo obóz źle mi się kojarzy, za dużo historii) i wczoraj napisałam tę notkę na temat tego jak się pakować. Są to tylko moje sugestie i moje sposoby.
Uwielbiam się pakować i nigdy nie sprawiało mi to problemu. Może przez ilość wyjazdów jakie już odbyłam, a może po prostu mam jakieś zdolności, że zawsze idealnie się mieszczę do torby. W tym roku pierwszy raz musiałam zapakować się do walizki, na szczęście dość dużej, a co jeszcze ważniejsze chyba nawet znajdę bez problemu miejsce na przywiezienie pamiątek.Przy pakowaniu najważniejsze są: gdzie, na jak długo jedziemy, co będziemy tam robić, a także zasada mniej znaczy więcej. Najlepiej zrobić sobie listę rzeczy do zabrania. Zapewne słyszeliście o tym nie raz, ale czy pomyśleliście, żeby listę zabrać ze sobą i przy powrocie odhaczać rzeczy, by mieć pewność, że wszystkie wrócą do domu? Nie chodzi nawet o ubrania, ale o ładowarki, buty i rzeczy, które łatwo mogły się gdzieś zapodziać.
Kocham kuferki i kosmetyczki, bo mogą posłużyć mi nie tylko do przechowywania kosmetyków. Od góry: strój kąpielowy. W ośrodku do którego jadę jest basen i mamy z niego dość często korzystać, ale także będziemy w Tatrlandii. Zapakowanie kostiumu do kosmetyczki sprawi, że nie zamoczy innych rzeczy. W żółtej mam bieliznę, a w kuferku kosmetyki. Szczególnie przy pakowaniu tych ostatnich zaglądam na stronę <vitalogy> gdzie bardzo dobrze rozpisane są potrzebne rzeczy. Jeszcze jedna uwaga, tak mini opakowania są super, ale przyjrzyjcie się ich cenom. Niekiedy za 6 zł zamiast 100 ml szamponu, można kupić 300 ml, a nie robi to aż takiej wielkiej różnicy.
Bez sensu jest rozpisywanie ile koszulek czy spodenek wzięłam, bo to jest bardzo indywidualna sprawa. Ale gdzie by się nie jechało, nigdy nie żałuje się zapakowania długich spodni i nie chodzi tu o legginsy, i kurtkę, sweter czy innego ciepłego okrycia wierzchniego. Przyda się też czapka czy kapelusz. Ale nie będę pisała o banałach więc to chyba wszystko.
Na czas, gdy mnie nie będzie, zaplanowałam kilka postów, M <3
Ja z pakowaniem nie mam problemu - może to lata wyjazdów na harcerskie wyprawy, gdzie trzeba było się zmieścić do jednego plecaka.
OdpowiedzUsuńJa zawsze przy pakowaniu się mam mętlik w głowie co zabrać a później po zakończeniu czy na pewno wszystko co potrzebne znajduje się już w walizce :)
OdpowiedzUsuńZapraszam ♥
Za tydzień czeka mnie takie pakowanie, więc dziękuje za notkę :)
OdpowiedzUsuńja jeszcze bardziej od pakowania lubię podróż :)
OdpowiedzUsuńLubię się pakować, gorzej z rozpakowywaniem się (:
OdpowiedzUsuńmnie też czeka pakowanie...:D
OdpowiedzUsuń