Hello!
Tytuł książki od
razu mówi nam o kim jest, nie dajmy się zmylić opisami na okładce
książki. Po lekkim rozczarowaniu i ogromnym zaskoczeniu można się
do książki przyzwyczaić. Spodziewałam się typowego kryminału i
zagadki. Ale to stanowi może jedną trzecią fabuły. Albo i jeszcze
mniej, bo my wiemy kto zabijał, a tylko obserwujemy procedury
śledcze i postępy. Dużo więcej miejsca poświęcono pytaniom i
odpowiedziom dlaczego. Jest to książka psychologiczna po prostu.
Dokładniej thriller, ale oprócz samej końcówki, trudno
powiedzieć, że trzyma w napięciu.
Portret Czerwonego
Smoka jest nad wyraz sugestywny. Można się tylko cieszyć z braku
narracji pierwszoosobowej, bo siedzenie w jego głowie nie mogłaby
należeć do przyjemności. To generalnie nie jest przyjemna postać,
choć w trakcie czytania, można odrobinę zmienić zdanie na jego
temat. Jednak nawet jeśli pewne rzeczy w związku z nim zostały
wyjaśnione, to czyny nie mogą być usprawiedliwione. Jego
historia, ta najwcześniejsza, nie wzbudza w czytelniku ani litości,
ani żalu czy zrozumienia. I tej części nie czytało się dobrze,
była męcząca. A książka to generalnie dość dokładne jego
studium psychologiczne.
Powtórzenia, użycie w
dwóch kolejnych zdaniach, trzy razy „ich”. I inne irytujące wpadki językowe, ale to chyba wina tłumaczenia. Krótkie jedno, dwu
zdaniowe opisy cudownie wplecione i idealnie podkreślające
wydarzenia, do tego mnóstwo epitetów. Dzięki temu nadmiar
czasowników tak nie razi. Niekiedy lekko wulgarny język bez
wyraźnej przyczyny czy konieczności. Irytujące rozmowy
Willa i jego żony, która sama w sobie też jest irytująca. Ale
autor znajduje bardzo dobre sposoby na wyjaśnienie wydarzeń z
przeszłości. A Hannibal jest zwyczajnie obłąkany i dość
niepokojący. Niby prawie go nie ma, ale tak jakby zawsze był w
cieniu. I trzeba się go obawiać. Nie wiem czemu, ale najbardziej
piorunujące wrażenie zrobił na mnie ten fragment: „ Lecter
poczuł się o wiele lepiej. Jeszcze mu zrobi niespodziankę i
zadzwoni, albo jak będzie podskakiwał, to zamówi dla niego
szpitalny pojemnik na odchody po operacji brzucha, najlepiej z
doręczeniem do domu, tak tylko, żeby przywołać w pamięci stare
czasy”.
Dużym plusem książki
są bohaterowie drugoplanowi. Jack, o którym nie można złego słowa
napisać, doktor Bloom, którego prawie nie ma, ale on wierzy w chęć
zmiany mordercy. Niewidoma Reba, która jest postacią idealnie
napisaną. I Freddy, o którym nie mogę zbyt dużo napisać, nie
zdradzając fabuły. Jest on dość mocno związany z jednym z wątków śledztwa. Ale mogę nadmienić, że wtrącanie się w nie swoje
sprawy nie popłaca.
Wyszło chyba odrobinę
zbyt krytycznie, jak by poza kilkoma zaletami książka miała same
minusy, nieznośne postacie, a czytanie było męczące. A to nie
prawda. Bo „Czerwonego Smoka” czyta się znakomicie i nie sposób
oderwać się od lektury. Gdyby nie to, że czytałam w tygodniu to
przypuszczam, że wystarczyło by mi sobotnie popołudnie. Wszystko o
czym autor pisze jest niezwykle interesujące, nawet pomimo moich
wcześniejszych uwag, i zwyczajnie chce się wiedzieć co działo się
dalej. Albo raczej, co jeszcze siedzi w głowach bohaterów.
Uwielbiam Hannibala występującego w jednym z seriali, nie widziałam jeszcze filmów, ale książki mam w planach. Szkoda, że dość krytycznie je ocieniłaś, ale dzięki temu nie mam zbyt wielkich oczekiwań. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Dobrze, że jesteś szczera w swych opiniach :), czasami niektórzy unikają minusów, tylko nie wiem dlaczego. Konstruktywna krytyka zawsze jest ok!
OdpowiedzUsuńCzytałam "Milczenie owiec" i widziałam wszystkie części filmu. Uwielbiam "Hannibal. Po drugiej stronie maski" i cieszę się, że zabrałaś się za tę serię. Muszę w końcu doczytać to do końca :)
OdpowiedzUsuń