sobota, 20 grudnia 2014

Portret mordercy ( "Czerwony smok")

 Hello!
Tytuł książki od razu mówi nam o kim jest, nie dajmy się zmylić opisami na okładce książki. Po lekkim rozczarowaniu i ogromnym zaskoczeniu można się do książki przyzwyczaić. Spodziewałam się typowego kryminału i zagadki. Ale to stanowi może jedną trzecią fabuły. Albo i jeszcze mniej, bo my wiemy kto zabijał, a tylko obserwujemy procedury śledcze i postępy. Dużo więcej miejsca poświęcono pytaniom i odpowiedziom dlaczego. Jest to książka psychologiczna po prostu. Dokładniej thriller, ale oprócz samej końcówki, trudno powiedzieć, że trzyma w napięciu.

Portret Czerwonego Smoka jest nad wyraz sugestywny. Można się tylko cieszyć z braku narracji pierwszoosobowej, bo siedzenie w jego głowie nie mogłaby należeć do przyjemności. To generalnie nie jest przyjemna postać, choć w trakcie czytania, można odrobinę zmienić zdanie na jego temat. Jednak nawet jeśli pewne rzeczy w związku z nim zostały wyjaśnione, to czyny nie mogą być usprawiedliwione. Jego historia, ta najwcześniejsza, nie wzbudza w czytelniku ani litości, ani żalu czy zrozumienia. I tej części nie czytało się dobrze, była męcząca. A książka to generalnie dość dokładne jego studium psychologiczne.

Powtórzenia, użycie w dwóch kolejnych zdaniach, trzy razy „ich”. I inne irytujące wpadki językowe, ale to chyba wina tłumaczenia. Krótkie jedno, dwu zdaniowe opisy cudownie wplecione i idealnie podkreślające wydarzenia, do tego mnóstwo epitetów. Dzięki temu nadmiar czasowników tak nie razi. Niekiedy lekko wulgarny język bez wyraźnej przyczyny czy konieczności. Irytujące rozmowy Willa i jego żony, która sama w sobie też jest irytująca. Ale autor znajduje bardzo dobre sposoby na wyjaśnienie wydarzeń z przeszłości. A Hannibal jest zwyczajnie obłąkany i dość niepokojący. Niby prawie go nie ma, ale tak jakby zawsze był w cieniu. I trzeba się go obawiać. Nie wiem czemu, ale najbardziej piorunujące wrażenie zrobił na mnie ten fragment: „ Lecter poczuł się o wiele lepiej. Jeszcze mu zrobi niespodziankę i zadzwoni, albo jak będzie podskakiwał, to zamówi dla niego szpitalny pojemnik na odchody po operacji brzucha, najlepiej z doręczeniem do domu, tak tylko, żeby przywołać w pamięci stare czasy”.

Dużym plusem książki są bohaterowie drugoplanowi. Jack, o którym nie można złego słowa napisać, doktor Bloom, którego prawie nie ma, ale on wierzy w chęć zmiany mordercy. Niewidoma Reba, która jest postacią idealnie napisaną. I Freddy, o którym nie mogę zbyt dużo napisać, nie zdradzając fabuły. Jest on dość mocno związany z jednym z wątków śledztwa. Ale mogę nadmienić, że wtrącanie się w nie swoje sprawy nie popłaca.

Wyszło chyba odrobinę zbyt krytycznie, jak by poza kilkoma zaletami książka miała same minusy, nieznośne postacie, a czytanie było męczące. A to nie prawda. Bo „Czerwonego Smoka” czyta się znakomicie i nie sposób oderwać się od lektury. Gdyby nie to, że czytałam w tygodniu to przypuszczam, że wystarczyło by mi sobotnie popołudnie. Wszystko o czym autor pisze jest niezwykle interesujące, nawet pomimo moich wcześniejszych uwag, i zwyczajnie chce się wiedzieć co działo się dalej. Albo raczej, co jeszcze siedzi w głowach bohaterów.

3 komentarze:

  1. Uwielbiam Hannibala występującego w jednym z seriali, nie widziałam jeszcze filmów, ale książki mam w planach. Szkoda, że dość krytycznie je ocieniłaś, ale dzięki temu nie mam zbyt wielkich oczekiwań. ;)

    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że jesteś szczera w swych opiniach :), czasami niektórzy unikają minusów, tylko nie wiem dlaczego. Konstruktywna krytyka zawsze jest ok!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam "Milczenie owiec" i widziałam wszystkie części filmu. Uwielbiam "Hannibal. Po drugiej stronie maski" i cieszę się, że zabrałaś się za tę serię. Muszę w końcu doczytać to do końca :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3