piątek, 14 lipca 2017

Nie tylko w kinie i teatrze XVII - Z drugiej strony kamery - Edgar Wright

Hello!
Teledyski to moje oczko w głowie, z każdym kolejnym znalezionym, obejrzanym i dodanym do zakładki 'aktorzy w teledyskach' coraz bardziej. A przecież oglądam je też dla czystej przyjemności, nie tylko zbieram materiał do wpisu. I potrafię jeden zapętlić i obejrzeć 20 razy, zastanawiając się co i jak jest tam pokazane, zmontowane, i jak to wszystko razem działa. Niech jeszcze są w nim fascynujące układy choreograficzne, to przepadłam na co najmniej godzinę.
Chociaż aktorskimi teledyskami zainteresowałam się ponad dwa lata temu, dopiero niedawno odkryłam, że interesują mnie one też od (powiedzmy) technicznej strony. I niekoniecznie muszą występować w nich aktorzy/aktorki.
Jak do samego odkrycia doszło, być może kiedyś opiszę, ale teraz ważniejsze jest, że prawie zbiegło się ono z premierą filmu "Baby Driver". Siedzę w takiej części internetu, że musiałam natknąć się na jego recenzje. I w każdej pojawiają się stwierdzenia: teledyskowy, teledyskowe, reżyser robił wcześniej teledyski, film jest zmontowany pod muzykę. Więc sprawdzam kto jest reżyserem - Edgar Wright. Jakimś cudem nie widziałam żadnego jego filmu toteż przygodę z twórczością, rozpocznę od teledysków. Bo żadnego z nich też wcześniej nie widziałam.

2014
Pharrell Williams ft. Daft Punk "Gust od Wind"


Minusy: piosenka nie jest nadzwyczajna
Plusy: współgranie kolorystyki, jesiennego klimatu i strojów tancerek. 

2005/2004
Charlotte Hatherley
Minusy: to nie mój typ muzyki; teledyski, tak jak filmy albo i jeszcze szybciej, się starzeją. 
Plusy: koncepcja ożywiania zdjęć.

"Summer"


Minusy: jak wyżej plus kobieta z gitarą się nie sprawdza. 
Plusy: animacje.

2003
Mint Royale "Blue Song" 


Same plusy. I wiadomo skąd się wziął koncept do "Baby Driver". 

The Eighties Matchbox B-Line Disaser
Plusy: większość sekwencji w samochodzie i większość animacji.
Minusy: cała reszta.

2002
The Bluetones "After Hours"


Plusy: wszystko! i tańczą!
Minusy: odrobinę zbyt wiele wysiłku włożonego w udawanie śpiewania na planie (ale zastanawiam się czy to nie było celowe, ale nawet jeśli, to jest troszkę przesadzone).

2000
The Bluetones
 Plusy: piżama i scena. I cała historia. 

Daje nam to 7 teledysków, z czego dwa są naprawdę świetne, jeden naprawdę dobry, jeden dobry, a trzy pozostałe można pominąć milczeniem. I chyba jednak wybiorę się do kina na "Baby Driver".

Trzymajcie się, M
 

1 komentarz:

  1. Hmm, muszę zacząć większą uwagę skupiać na teledyskach. Zwykle ich nie oglądam, muzyka gra sobie w tle, chyba, że naprawdę zachwyci mnie od kilku pierwszych klatek... Ale za to bardzo lubię, kiedy teledysk jest takim mini filmem z fabułą i wszystkim, co film powinien mieć :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3