środa, 31 stycznia 2018

Ale z tego pierwszego czy drugiego rękopisu, czyli o trzecim semestrze filologii polskiej

Hello!
Romantyzm zaliczony, można skonfrontować pierwsze wrażenia z trzeciego semestru filologii z tym, co finalnie się okazało. Czyli trochę o tym, co się robi na filologii polskiej na Uniwersytecie Gdańskim. 


Analiza działa literackiego. Każdy semestr ma swoją łacinę i swoje słowotwórstwo. Oficjalnie analiza jest najgorszym przedmiotem trzeciego. Ze względu na prowadzącego, inne grupy tak nie narzekały. W skrócie nie nauczyłam się w sumie niczego więcej niż na poetyce, niestety mam silne poczucie zmarnowania czasu. 
Fleksja. Było dużo dziwnych rzeczy, ale dopóki nie weszła odmiana słowa wujostwo i tego jak łączy się z innymi wyrazami, to dało radę to ogarnąć.  
Wiedza o komunikacji językowej. Ten przedmiot to idealny dowód na to jak ludzie uwielbiają utrudniać sobie życie. W tak trudny sposób opisać coś tak naturalnego jak komunikacja, to potrafią tylko językoznawcy. A naprawdę zapowiadały się ciekawe zajęcia. 
Literatura najnowsza. Proza najnowsza. Książki, po które po pierwsze bym nie sięgnęła, gdybym nie musiała, a po drugie na pewno bym ich nie dokończyła. Dość ekstremalne przykłady omawialiśmy, ale pan doktor, z którym mieliśmy zajęcia to fenomenalny człowiek można mu wybaczyć, taki dobór lektur. 
Romantyzm. Jeszcze świeże wspomnienia z porannego egzaminu (wzory i przyczyny szaleństwa, interpretacja zakończenia Nie-boskiej komedii i Irydiona, biografia dziecięcia wieku na podstawie Godziny myśli) mówią, że romantyzm nie jest taki straszny. Tylko Mickiewicz jest straszny, jak mam wybierać to jestem teamSłowacki, ale najbardziej to jestem teamFredro. I naprawdę wszystkich tych podniosłych haseł, które kojarzą się z romantyzmem w liceum na studiach prawie nie ma, odkrywa się dużo ciekawsze aspekty tej epoki. Z tym, że lista lektur jest długa, ale właśnie niezbyt zaskakująca.
Gramatyka historyczna. Z jeden strony to czarna magia, a z drugiej to bardzo fascynujące. I profesor pani od wykładu i pani profesor od ćwiczeń dobrze tłumaczą, ale to są po prostu skomplikowane rzeczy. A z tego, co wiem w następnym semestrze będą jeszcze trudniejsze. Trzeba się tego nauczyć i już.
Stylistyka, część literaturoznawcza. Jeśli na pierwszym roku zastanawiałam się, gdzie jest pisanie to właśnie się znalazło. Recenzję filmu, którą czytaliście ostatnio, pisałam na te zajęcia, napisałam też opis zdjęcia, jeszcze rozważam czy je opublikować. W skrócie omawianie tematów i pisanie prac. A zajęcia co dwa tygodnie. 
Literatura powszechna XIX wieku. Zajęcia niby po to, żeby mieć kontekst do polskiego romantyzmu, ale jest ich zdecydowanie za mało. A o Byronie chyba każdy słyszał. Chociaż muszę przyznać, że nasza pani prowadząca dobrała nam ciekawe i, co istotne, dość krótkie lektury. 

Właśnie skończyłam czytać opowiadania na jutrzejsze zajęcia z literatury powszechnej. I nie mogę się nadziwić jak nasza prowadząca dobiera nam teksty. Ostatnio czytaliśmy "Rene" Chateaubrianda, bardzo przygnębiająca lektura. A na jutro "Zagłada domu Usherów" - nie polecam czytać na noc, jeśli ktoś jest bardzo wrażliwy. "Jasnowłosy Ekbert" nie dajcie się oszukać, to nie bajka, to baśń z plot twistem i to w sumie nie mniej strasznym niż pierwsze opowiadanie. Oraz "Piaskun". Trochę romantycznego szaleństwa i prawie steampunk, to jakby ktoś myślał, że dzisiejsi twórcy są szczególnie oryginalni.
Chociaż ogólnie opowiadania polecam, bo świetnie się je czyta


Opracowanie redakcyjne i estetyka książki. Na te zajęcie pisałam coś, czego jeszcze nie pisałam- recenzję wydania książki. Wybrałam moją ulubioną potworkową okładkę, czyli Kim Dzong-Il. Przemysł propagandy i prowadzący jak najbardziej się zgodził, że to paskuda i potworek. Recenzja samej książki już na blogu była, ale znów zastanawiam się czy nie opublikować tego tekstu. Na samych zajęciach zaś  rozmawialiśmy między innymi o tym, jak szerokie marginesy powinny być w książce oraz najważniejsze, czy łatwo się otwiera, sama nie zamyka i czy ogólnie chce współpracować z czytelnikiem. 

Tekstologia. Tekstów dawnych. Na tych zajęciach dowiedziałam się niezbyt odkrywczo, że faceci kłamią, a poloniści już najbardziej. A jeśli coś się tyczy wydawania tekstu, którego autor nie żyje od pięciu wieków to w ogólnie nie wolno im wierzyć. Bo jeśli czegoś nie widzą, to po po pierwsze nie sprawdzą, co są leniwi, a po drugie wymyślą cudownie nieprawdopodobne historie. Ogólnie fascynujące zajęcia.

Wychowanie fizyczne. Dalej uważam, że wf na studiach to kwestia sporna, ale gdyby ktoś się zastanawiał to fitness jest całkiem fajny.

A teraz dwa i pół tygodnia w domu! Będę oglądała i pisała, ale głównie będę leżała i pachniała, 
LOVE, M


3 komentarze:

  1. Ja bardzo polecam zajęcia korekcyjne, bo są naprawdę lekkie XD tyle, że potrzebny jest specjalny papier od lekarza.
    Czytałam "Zagładę domu Usherów" ale dziś niemal nic z tego nie pamiętam :o
    Bardzo podobają mi się te wpisy :D Natchnęły mnie aby po sesji również napisać coś w tym stylu.
    Pozdrawiam <3
    PS Z tych wszystkich przedmiotów najbardziej zaciekawiła mnie estetyka książki :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wf na studiach, rzeczywiście rzecz sporna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Poszłabym z chęcią na wykład z gramatyki historycznej i tekstologii :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3