Hello!
Przeczytałam cudną książkę, napisałam o niej tekst, który niesamowicie mi się podoba, zapewne napiszę o niej dużo akapitów w licencjacie, ku mojej wielkiej uciesze raczej pozytywnych, a zaznaczyłam dokładnie 67 miejsc do skomentowania. Przy czym kilka z nich to nie fragmenty do licencjatu, a do drugiego wpisu - jest w książce parę zdań, które chciałabym oddzielnie skomentować, a tutaj już nie ma na to miejsca. Więc drugi wpis za oczywiście za dwa dni.
Tytuł: Korea Południowa. Republika żywiołów
Autor: Marcin Jacoby
Wydawnictwo: Muza, 2018
I. Geografia, obyczaje, religia, społeczeństwo
Ten rozdział jest niesamowity, robi bardzo pozytywne wrażenie, przyjemnie się go czyta i buduje bardzo pozytywny, optymistyczny obraz Korei. Zdecydowanie nie można zarzucić autorowi, że jest krytykancki, chociaż oczywiście napisał o nadgodzinach, nieustannej pracy, wspomina także o wysokim wskaźniku samobójstw w koreańskim społeczeństwie. Ma się jednak trochę wrażenie, że niektóre fragmenty brzmią zbyt kolorowo. Ale nie wiem, nie byłam w Korei i w sumie chciałabym, aby ten niesamowicie pomocny obraz społeczeństwa (który powraca także w III rozdziale) był prawdziwy.
A poza tym bardzo podobał mi się fragment, gdzie autor opisywał swój koreański ślub. Koniecznie zwróćcie na niego uwagę, gdy będziecie czytać książkę.
II. Historia i polityka
Rozdział o dawnej historii Korei czyta się najtrudniej ze wszystkich, po pierwsze dlatego, że jest to skomplikowany temat, który, aby dobrze go zrozumieć, wymaga map i tabel chronologicznych, a po drugie czytałam o tym już po raz któryś i niestety muszę napisać, że w tej konkretnej książce po prostu było to opisane nadmiernie skomplikowanie. Albo szczegółowo, bo to może być powód takiego odbioru. Ale autor wspomina o podobieństwach historii Korei i Polski, co utwierdza mnie, że jest to jednak dość powszechne odczucie wśród osób zainteresowanych Koreą. Wyjaśnia też sporo kwestii z nowszej historii Korei, to znaczy tej z okresu japońskiej okupacji, ale co ciekawsze i bardziej szokujące z historii po II wojnie światowej. Sam autor informuje, że będzie to antyamerykański fragment książki, a ja bym napisała, że jest przerażający. Gdy czytałam o "pacyfikacji" wyspy Jeju (Czedżu) to musiałam prawie co zdanie przerywać, a w końcu się rozpłakałam. Jak wiadomo wszędzie chyba poza Ameryką, Amerykanie nie są święci, ale ta historia z 1948 poruszyła mnie do głębi.
Teraz powinnam napisać: a potem było jeszcze gorzej. To znaczy część o trzech dyktatorach, a szczególnie te fragmenty, gdzie opisywane są kolejne protesty studentów, ich starcia z policją, które przeradzały się w regularne bitwy, żeby nie napisać masakry, tortur, jest chyba jeszcze bardziej przerażająca niż nawet wspominana "pacyfikacja". Nie jest to opisywane nadmiernie barwnie, ale i tak czytając, czuje się ogromne napięcie. Powiedziałabym, że to nie są fragmenty dla ludzi o słabych nerwach. A gdy czyta się o tragedii promu Sewol to absolutnie nie może się uwierzyć, że do niej w ogóle doszło. Naprawdę człowiek się bardzo zastanawia jak to było możliwe i dlaczego tak się stało.
III. Droga do nowoczesności
Gospodarka, konsumpcjonizm i koreańska fala
Część historyczną i gospodarczą czyta się najciężej chyba z powodu tego, że są to elemeny najmniej osobiste dla autora, a najlepiej wychodzi mu pisanie o sprawach, zachowaniach i obserwacjach kulturowych, które sam poczynił. I widać to wyraźnie właśnie w przejściu z podrozdziału o gospodarce (w dużym skrócie o historii Samsunga i Hyundaia oraz korupcji) do podrozdziału o zakupach.
Chyba najbardziej rozczarował mnie podrozdział o Modzie na Koreę. Mam wrażenie, że niecałe 30 stron to trochę mało, aby opisać skalę zjawiska, a to, co zostało napisane jest potraktowane trochę po macoszemu. Nie czyta się tego źle, ale, o ile na przykład gospodarka i historia zostały opisane do momentów praktycznie tuż przed wydaniem książki, bo autor pisze dużo o wydarzeniach z 2018, i to nawet chyba z września, to w kwestii koreańskiej fali wspomina dużo o latach 2000-2010 i dużo mniej o późniejszych.
Ogólnie
Książkę czyta się bardzo przyjemnie, jest bardzo ciekawa. Zbiera wiedzę, którą czerpałam z różnych pojedynczych bardziej wyspecjalizowanych książek w jednym miejscu. Co jest jednocześnie bardzo pomocne, bo pozwala poukładać sobie pewne sprawy w głowie, a z drugiej, jeśli czytało się o czymś więcej i ma się poczucie, że wie się więcej od autora, to poziom przyjemności z czytania spada. Ale to zależy od czytelnika, nie od samej książki. Poza tym, nie wiem czy to autor czy wydawnictwo o tym zadecydowało, ale poukładanie poszczególnych rozdziałów, tak, jak zostało to zrobione, było genialnym posunięciem. Pierwszy rozdział jest bezsprzecznie najlepszy, drugi ma swoje plusy i minusy, trzeci zaś to największa sinusoida przechodząca od pisanych w podobnym tonie, jak rozdział drugi kwestii gospodarczych, przez kosmetyki i operacje plastyczne do koreańskiej fali.
To może trochę duże słowo, ale nie ma na polskim rynku wydawniczym drugiego tak przekrojowego kompendium wiedzy o Korei Południowej.
LOVE, M
Mam, ale jeszcze nie czytałam. Kusi mnie też inna książka tego Autora - o Chinach. Z klimatów koreańskich, skończyłam ostatnio "Za rękę z Koreańczykiem" i w miarę było. Zbiór wywiadów.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że nie czytałam jeszcze żadnej książki o podobnej tematyce, ale skoro pisze, że jest najlepsza książka, jaką do tej pory przeczytałaś, to być może i ja się skuszę. 😊
OdpowiedzUsuńo! Tematyką Korei jakoś bardziej się nie interesowałam, ale jeśli zacznę, to na pewno z tej książki :)
OdpowiedzUsuńO Korei czytałam w zasadzie same artykuły i reportaże na konkretne tematy, więc chętnie sięgnęłabym po dłuższą formę o tym specyficznym kraju
OdpowiedzUsuńMało jest wiarygodnych książek o Korei więc myślę że muszę po tą sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńtrapped-in-book.blogspot.com
O! Zdecydowanie się za nią rozejrzę. O Korei w zasadzie wciąż wiem niewiele, więc na pewno się przyda. :3
OdpowiedzUsuń