środa, 10 kwietnia 2019

Fakap - o literówkach w książce Tajemnice Korei Północnej

Hello!
Wkurzyłam się. Jestem zdenerwowana od dokładnie 23 marca, gdy usiadłam, przeczytałam książkę Tajemnice Korei Północnej, opisałam ją w licencjacie, po czym skopiowałam to, co napisałam i wysłałam maila (dokładnie 6 minut po północy 24 marca) do wydawnictwa z prośbą, aby mi wyjaśnili co stało się w tej książce, że są w niej takie fuszerki. Które zaraz opiszę.

Na moją wiadomość dostałam odpowiedź, że a) uwagi zostały przekazane redakcji, b) że książka była konsultowana koreanistycznie i że pani konsultantka jest wymieniona na stronie redakcyjnej.

Tytuł: Tajemnice Korei Północnej (North Korea Confidential)

Autor: Daniel Tudor, James Pearson

Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B. (czy też Grupa Wydawnicza Foksal)



A wiecie kto jeszcze jest wymieniony na stronie redakcyjnej? 

Redaktor inicjująca, dwie redaktorki prowadzące, redaktorka oraz dwie korektorki. Plus pani tłumacz. Co oznacza, że teoretycznie  ta książka powinna przejść przez ręce siedmiu osób. I tak napisałam pani z wydawnictwa, ale odpisała mi tylko znów, że przekazała uwagi redakcji. 

Napisałam jej też, ale wydaje mi się, że napisałam to też w licencjacie, że po przeczytaniu poważnie zastanawiałam się, czy nie kupiłam i nie trafił do mnie przypadkiem jakiś egzemplarz przedpremierowy tej książki przed ostateczną korektą. Teraz wyjaśnię, dlaczego tak pomyślałam.
Przy czym to jest tylko wycinek, nie chciałabym tu przekopiowywać mojego licencjatu i zagłębiać się w kwestie, o których tam dokładniej napisałam. Tu zamieszczam tylko najbardziej oczywiste literówki, ale miejcie świadomość, że to nie wszystkie problemy, które ma ta książka. Bo te przykłady mogą nie wyglądać na warte niespania po nocach, ale wierzcie mi były.

Pierwszy sygnał, że coś może być nie tak mamy na stronach 47 i 48. I tak zdanie na końcu strony 47 brzmi tak: 

 > "Wdowa po nim, Gim Gyeong Hui, prawdopodobnie kontroluje firmę Kangso Yaksu, produkującą butelkowaną wodę mineralną, oraz korporację Haedanghwa, która prowadzi domy towarowe i jest związana z zagraniczną działalnością [tu trzeba przewrócić stronę] KRDL w branży restauracyjnej. Pani Kim do niedawna była także najważniejszą strażniczką majątku Kimów." 

Tu jeszcze pomyślałam, że to zwykła omyłka całkowicie zrozumiała, tu Gim, tu Kim i pani mogła zostać jednak Kim.

Ale potem mamy kolejny dziwny przypadek na stronie 115:

> "Szanowany stary komunista Bak Heon Yeong - w momencie wyzwolenia lider Koreańskiej Partii Komunistycznej i jedna z osób mających największe szanse na rządzenie socjalistycznym koreańskim państwem, gdyby takie miało powstać - został okrzyknięty zdrajcą i zgładzony w 1956 roku mimo sprzeciwu ZSRR.
Na miejsce ludzi pokroju Paka przyszli starzy towarzysze z partyzantki, którym Kim mógł zaufać."

Zaczyna mi się to coraz bardziej nie podobać tym bardziej, że zaraz na następnych stronach znów jest problem. Niestety znowu będzie dłuższy fragment, bo nie chciałabym aby coś było niezrozumiałe, a może być jeśli nie będzie odpowiedniego kontekstu. 
To koniec strony 116 i początek 117:

> "Także jego dawnym towarzyszom z partyzantki udało się stworzyć sprzyjające nepotyzmowi zaplecze polityczne: na przykład Choe Hyon walczył z Kim Ir Senem przeciwko Japończykom, a później został ministrem obrony jego rządzie; jego syn Choi Ryong Hae zajmował przez pewien czas jedno z najwyższych i najbardziej eksponowanych stanowisk rządowych." 
Tu następuje przypis z numerem 2: "Choe jednak nigdy nie zbliżył się do bycia "numerem dwa" (...)."

Z której strony by na to nie spojrzeć, przypis odnosi się do syna. A to, że syn i ojciec noszą różne nazwiska to już nawet mniejszy problem. Niech ten syn będzie nawet Choi, tylko dlaczego nie jest Choi też w przypisie?
W sensie tak naprawdę to nie. Powinien być Choe. 

I uwaga mój absolutnie ulubiony przykład, strona 132:

> "Jego poprzednik CHOI Ryong Hae też przez chwilę nosił ten tytuł, a potem poszedł w odstawkę; nasze źródła twierdzą, że CHOE nigdy nie był aż tak ważny, jak powszechnie zakładano." 

Poza tym w całej książce (oprócz podziękowań bo tam są dwa, ale podziękowania to nieco osobny temat) tylko w jednym imieniu użyty jest znak diakrytyczny i mam teorię, że go wcale nie powinno tam być tylko, uwaga, uwaga, ktoś go przeoczył i został. Poza tym w jednym miejscu imię Roh Moo-hyuna zapisane jest, tak jak ja to zrobiłam tu, a raz Roh Moo Hyun. 

Wiecie może, gdyby te pomyłki nie występowały tak blisko siebie, nie byłoby to irytujące, ale ludzie w jednym zdaniu facet ma dwa nazwiska. Mam jeszcze jedną teorię - oryginał miał namieszane. Ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć, chociaż oryginał bardzo, bardzo chciałabym zobaczyć. Wydawać by się mogło, że dwie książki o BTS, które opisywałam miały więcej błędów i niedoróbek. Jednak jeśli jednak dobrze pamiętam, nie miały one żadnej noty od redakcji wyjaśniającej, że koreański język - trudny język. Przy czym wszystkie trzy były tłumaczone z angielskiego. Może to też kwestia tego, że za tamte książki nie zapłaciłam, a za tę owszem. I bardzo, bardzo zastanawiam się czy istnieje coś takiego jak reklamacja książki za takie błędy. 

I tylko szkoda mi ludzi, którzy wydadzą swoje pieniądze na tę książkę. A jej reklamy jak na złość ciągle mi się wyświetlają. Poza tym jest mi przykro i smutno, bo ta książka miała być zwieńczeniem mojego licencjatu, chlubnym przykładem, przyjemnością w opisywaniu, a stała się powodem zupełnie niepotrzebnego stresu i stratą pieniędzy. Mogłam się tak nie cieszyć, że wychodzi i jak człowiek poczekać, aż będzie w bibliotece.

A wydawnictwo (redakcja) dalej mi nie odpisało i dlatego mam wielką prośbę. Jeśli macie możliwość udostępnienia, podania dalej  i oznaczenia wydawnictwa przy tym wpisie, bardzo proszę zróbcie to. Ogromnie, naprawdę ogromnie mi zależy, aby dowiedzieć się co się stało, dlaczego ta książka wygląda jak wygląda. Po części osobiście jestem ciekawa, ale, co istotniejsze, muszę uzupełnić mój licencjat. Więc naprawdę byłabym wdzięczna, gdybyście pomogli mi dotrzeć do wydawnictwa, bo na razie redakcja trochę mnie olała.

Powstała część druga tego wpisu: Fakap 2 - to nie jest wina oryginału
Z góry dzięki za pomoc, pozdrawiam, M

13 komentarzy:

  1. Ojej, szkoda słyszeć, że Tajemnice Korei Północnej mają takie problemy. Chciałam kupić, bo słyszałam, że to dobra książka, ale chyba jednak pożyczę w bibliotece za jakiś czas. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kupuj!
      Ogólnie to jest bardzo ciekawa książka, wiadomości są interesujące, ale ja nie mogę przeżyć tych błędów ;< Warto przeczytać, ale nie warto wydawać pieniędzy. Taki paradoks.

      Usuń
    2. W takim razie dzięki wielkie za notkę, przeznaczę te pieniądze na lepiej wydany tytuł. ^^

      Usuń
  2. Reklamować książkę - iść do sądu z takimi błędami - można, chyba zrobił tak Paweł Pollak. Pisał o tym temacie Pozeracz.pl: https://pozeracz.pl/ksiazka-to-produkt/
    Karygodne! Zaraz udostępnię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za informację! Poczytam i zobaczę, co dalej zrobić w tej sprawie!

      I dziękuję bardzo za chęć udostępnienia!

      Usuń
  3. Mam nadzieję, że wydawnictwo ustosunkuje się bardziej szczegółowo niż "przekazaliśmy uwagi", bo to rzeczywiście jakaś masakra.

    A na marginesie, jako fan feminatywów, chciałem zapytać, dlaczego "korektorka", "redaktorki prowadzące", ale "redaktor inicjująca" i "pani tłumacz"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba po pierwsze, bo tak mi się napisało, ale po drugie tłumaczka jest też na stronie tytułowej (nie tylko redakcyjnej na końcu) i chciałam ją jakoś wyróżnić. I mam też jakieś niewytłumaczalne przeświadczenie, że to nie do końca jej odpowiedzialność, że w książce są literówki, bo ktoś inny powinien zadbać, żeby ich nie było. Dlatego jest też dodana w osobnym zdaniu. A co do redaktorki inicjujące - tu chyba tylko po prostu tak napisałam bez większej filozofii.

      Też mam taką nadzieję! Ale czekam już prawie 3 tygodnie i nic...

      Usuń
  4. Miałam ją kupić, ale jeśli piszesz, że tych błędów jest sporo to raczej sobie odpuszczę. Szkoda a zarazem to jest straszne.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  5. Kompletnie nie interesuję się Koreą i nie znam się na tej tematyce, ale jakoś coraz bardziej mi się podoba, jak piszesz. Z taką pasja, i w ogóle. Ale przechodząc do meritum, wielka szkoda i niezrozumiałe, dlaczego w tej książce są takie pomyłki. A niereagowanie na skargi - ech, skąd my to znamy. Ignorowanie klienta nie tylko w tej branży ma miejsce. Gdyby tak raz człowieka ktoś zaskoczył - ale niestety...
    Cóż, bardzo, bardzo życzę ci powodzenia z licencjatem, żeby wszystko się wyjaśniło i żeby redakcja się jeszcze odezwała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Faktycznie zaangażowałam się w sprawę i tę konkretną i ogólnie w pisanie mojego licencjatu ;) I dziękuję raz jeszcze, też mam nadzieję, że redakcja się odezwie!

      Usuń
  6. Dzień dobry!
    Obiła mi się ta książka o uszy i przyznam Ci szczerze, że polowałam na nią (bo i mnie wyświetlają się ciągle jej reklamy!), ale po przeczytaniu Twojego wpisu to skutecznie mnie odciągnęłaś od tego pomysłu. Beznadzieja, a szkoda, tylko faktycznie; zastanawiający jest fakt; skąd? dlaczego? i jakim cudem przeszło to przez ręce aż siedmiu osób w wydawnictwie?
    I smutno mi, że wydawnictwo trochę olewa takie rzeczy, ale dobrze, że mimo wszystko, zgłaszasz takie rzeczy, no bo kurczę. Oby to ogarnęli, bo chciałam ją na półce!
    Dziękuję za ostrzeżenie. Trzymaj cię ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, ale bardzo chciałabym się dowiedzieć i będę próbowała dobić się do wydawnictwa!
      Dzięki, Ty również!

      Usuń
  7. Takie błędy są okropne i rażą jak się czyta :/

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3