Hello!
Dziękuję raz jeszcze za zainteresowanie literówkami, które ostatnio opisywałam. Będą kolejne części tamtej "serii" aczkolwiek chyba zmienię ich nazwę, bo jest bardzo mało elegancka. A będę miała, co pisać, bo wydawnictwo postanowiło mi odpisać (i są to bardzo ciekawe rzeczy), ale postanowiło też zablokować mi możliwość komentowania - o szczegółach napiszę myślę, że gdy tylko otrzymam od wydawnictwa satysfakcjonujące wyjaśnienie.
A teraz, aby nie wyjść ma młodą gniewną i największego malkontenta w internecie temat trochę lżejszy.
Dziękuję raz jeszcze za zainteresowanie literówkami, które ostatnio opisywałam. Będą kolejne części tamtej "serii" aczkolwiek chyba zmienię ich nazwę, bo jest bardzo mało elegancka. A będę miała, co pisać, bo wydawnictwo postanowiło mi odpisać (i są to bardzo ciekawe rzeczy), ale postanowiło też zablokować mi możliwość komentowania - o szczegółach napiszę myślę, że gdy tylko otrzymam od wydawnictwa satysfakcjonujące wyjaśnienie.
A teraz, aby nie wyjść ma młodą gniewną i największego malkontenta w internecie temat trochę lżejszy.
Nie udało mi się uciec od drugiego sezonu przygód Sabriny Spellmann, ale nie żebym, prawdę powiedziawszy, szczególnie próbowała. Pojawił się na Netflixie to włączyłam, a że akurat miałam trochę do roboty poza komputerem to Sabrina mogła sobie lecieć w tle.
Nie wiem, czy pamiętacie, ale nie byłam wielką fanką poprzedniego sezonu. Podobał mi się, ale te wszystkie peany na jego cześć wydawały mi się mocno przesadzone. I chyba pomimo wszystkiego, co napiszę poniżej, drugi sezon podobał mi się bardziej.
Standardowo zacznę od tego, co mi się nie podobało - otóż mniej więcej wszystko od pomiędzy odcinkiem 11 a 17. Pierwszy odcinek drugiego sezonu otwiera się feministycznie - Sabrina chce zostać Top Boyem w szkole i konkuruje przeciwko Nickowi. Oczywiście musi pokonać problemy, wynikające z tego ŻE JEST DZIEWCZYNĄ, ale odcinek nie ma aż tak łatwego zakończenia. Późniejsze odcinki są bardzo mocno o niczym i niestety pamiętam z nich więcej o śmiertelnych przyjaciołach Sabriny niż o niej samej. Niestety, ponieważ ktoś postanowił zeswatać Roz i Harveya i chyba nigdy nie widziałam gorszego pomysłu fabularnego. Stwierdzenie, że te dwie postaci mogłyby być razem i rozwijanie ich wątku romantycznego to najgorsze, co przydarzyło się temu serialowi. Chemia pomiędzy tymi postaciami oscyluje gdzieś wokół ciekłego azotu. Po prostu nie mogłam na nich patrzeć i czasami rozważałam przewijanie scen, w których razem występowali.
Buntownicze wątki feministyczne kończą się w pierwszym odcinku i wracają z podwójną mocą w odcinku 17 i trwają aż do zakończenia. Sabrinie nie przybywa charakteru (a wręcz mam wrażenie, że jest jeszcze mniej intrygującą postacią niż była w pierwszym sezonie), ale przybywa mocy. Odkrywamy także jej mroczne przeznaczenie i to, że nie może od niego uciec choćby próbowała, Mroczny Pan ją przejrzał i tak ją podpuszcza, aby - myśląc, że robi to co postanowiła z własnej woli - robiła dokładnie to, co on chce. Bardzo fatalistyczna wizja, prawie jak z greckiej tragedii.
Tysiąc razy ciekawszą niż para przyjaciół Sabriny postacią jest Prudence. Tak naprawdę drugiej tak złożonej i smutnej postaci nie ma w całym serialu. Wielka szkoda, że nie ma dla niej więcej czasu na ekranie, bo z chęcią pooglądałabym więcej. Można było oddać jej czas Harveya i Roz, aby dać widzowi więcej możliwości, żeby ją lepiej poznać.
Trochę inna sprawa jest z Susie, która (czy też który) w tym sezonie oficjalnie postanowiła (czy też postanowił) zostać Theo. Najbardziej emocjonująca scena całego sezonu, która sprawiła, że siedziałam na krawędzi krzesła i wstrzymywałam oddech to był moment, gdy Susie informowała swojego tatę, że od teraz jest Theo. Poza tym, w przeciwieństwie dla dwulicowych, wątpiących i momentami wręcz okrutnych wobec Sabriny Harveya i Roz, Theo nigdy nie podważa Sabriny i ich przyjaźni.
Największym odkryciem (choć nie do końca) tego sezonu jest to, że Nick nie jest dupkiem. I nawet mi się to odkrycie i to, co się z nim wiąże na kolejny sezon podoba.
Jakiś czas po napisaniu wpisu dowiedziałam się, że to nie jest drugi sezon Sabriny, a druga część pierwszego sezonu. Nie będę jednak zmieniała punktu widzenia, bo chyba nie wniosłoby to nic ciekawego i dalej będę te odcinki traktowała jako drugi sezon.
Jakiś czas po napisaniu wpisu dowiedziałam się, że to nie jest drugi sezon Sabriny, a druga część pierwszego sezonu. Nie będę jednak zmieniała punktu widzenia, bo chyba nie wniosłoby to nic ciekawego i dalej będę te odcinki traktowała jako drugi sezon.
Osobiście nie mogę się zebrać by zacząć oglądać pierwszą część, sezon jak kto woli,pomimo tego, że dużo osób zachwalało mi ten serial. Szkoda, że parę odcinków było o niczym istotnym.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Zdecydowanie bardziej mi się podobał ten drugi sezon. ;) W pierwszym irytowało mnie prawie wszystko, co wiązało się z normalną szkołą. xdd Liczyłam po prostu na coś lepszego. W tym też zwróciłam uwagę na to wszystko, co wymieniłaś. Harvey i Roz to jakaś pomyłka. ;/ Nick natomiast bardzo na plus. :D Podobnie z Prudence i ciotkami Sabriny, ale także i z dyrektorką. ;) Mnie też zdenerwował ten genialny pomysł Sabriny na początku sezonu. :/
OdpowiedzUsuńJools and her books