środa, 22 stycznia 2020

Pora na dobranoc, bo Edison świeci - Doctor Who 12 - Nikola Tesla's Night of Terror

Hello!
Wybaczcie mi dziecinny tytuł dzisiejszego wpisu, ale gdy go kończyłam, w głowie zagrała mi ta melodyjka i te słowa i nie mogłam się powstrzymać, aby ich nie wykorzystać. 

Nikola Tesla's Night of Terror

Mam wrażenie, że ten odcinek ze wszystkimi swoimi odkryciami Ameryki na temat Tesli jest spóźniony o jakieś dwa sezony. Co najmniej. Tesla już jakiś czas temu zaczął pojawiać się bardziej w zbiorowej świadomości (przypuszczam, że moi młodsi bracia byliby w stanie coś o nim powiedzieć), a w tym odcinku trójka dorosłych towarzyszy Doctor musi wysłuchać krótkiego wykładu na jego temat, bo nie mają pojęcia kim jest. 

Po poprzednim odcinku pojawiło się mnóstwo zarzutów, że Doctor nie przejmuje się śmiercią postaci i w odcinkach nie ma czasu, aby jakoś się nad nimi zastanowić. Wiecie, co jest w tym odcinku? Dokładnie to samo! Doctor nawet mówi, że nie ma czasu, ale bohaterowie zatrzymują się przy jednym zmarłym, bo kosmita przybrał jego wygląd.

I właśnie kosmici, którzy "pożyczyli sobie" wyglądy postaci, wyglądali jak kopie imperatora Palpatina z Gwiezdnych Wojen, mieli peleryny, chowali się za kapturami, tyle że zamiast strzelać fioletowymi/niebieskimi promieniami, strzelali czerwonymi. Inne podobieństwo - autor, który grał Teslę - Goran Višnijic - przypominał mi Adriena Brody. A jego występ aktorski był najlepszym elementem całego tego odcinka. 

Doctor Who Nikola Tesla's Night of Terror

Z każdym kolejnym epizodem tego sezonu znajduję towarzyszy Doctor coraz bardziej bezużytecznymi. A Yaz w tym odcinku, chociaż coś tam robi (bo scenariusz wymienił dotychczasową asystentkę Tesli właśnie na Yaz) i z założenia ma być miła, była niesamowicie wręcz irytująca. O Ryanie trudno coś nawet napisać, a Graham spierał się z Edisonem i go pilnował, co nawet całkiem pasowało. 

Dzięki temu, że ograniczono liczbę wprowadzonych postaci do 3 (chociaż moim zdaniem można było sobie darować Edisona, zdecydowanie nie był w tym odcinku potrzebny) nie oglądało się tego epizodu źle, na pewno lepiej niż poprzedni, ale nie wykorzystano całego kreatywnego potencjału, jaki dawała postać Tesli i pod względem pomysłu na fabułę odcinka wypada on naprawę płasko. A z założenia moje ulubione odcinki Doctora to te, które dzieją się w przeszłości. Ten jest rozczarowujący.

Pozdrawiam, M

1 komentarz:

  1. Nie jestem na bieżąco z tym serialem, ale pozwoliłam sobie przeczytać twój wpis i skomentować. Nie da się ukryć, że wątek z Teslą jest spóźniony. Nawet polskiego aktora w tej roli wkrótce zobaczymy w anglojęzycznym filmie. Nie wiem czy chcę zobaczyć tych kosmitów.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3