środa, 29 kwietnia 2020

Lecz dzień jest nocy, a noc dnia brzemieniem - Until We Meet Again

Hello!
Zanim zaczniecie czytać, muszę Was ostrzec. To miał być króciutki wpis z kilkoma spostrzeżeniami dotyczącymi serialu, ale wyszło jak zwykle - to znaczy rozpisałam się niemiłosiernie. Naprawdę tego nie planowałam, samo tak wyszło. Czujcie się ostrzeżeni.

Korn In

 Bohaterowie z przeszłości spoilerują serial.


Dawno dawno temu (to znaczy pod koniec stycznia) na tumblrze zobaczyłam zestaw gifów, który wydał mi się bardzo uroczy. Ale, że byłam tuż przed sesją, nie miałam czasu zagłębiać się skąd gify się wzięły. Nie zapomniałam jednak o nich, a nawet w międzyczasie sprawdzałam z jakiego wytworu kultury się wzięły - dowiedziałam się, że to scena z tajlandzkiej dramy i nawet dowiedziałam się odrobinę o jej fabule. Wiedziałam, że z uroczą parą stało się coś bardzo niedobrego. Serial zaczęłam oglądać po sesji i nawet zrobiłam K. relację na żywo z oglądania pierwszego odcinka, której fragment teraz przytoczę: 

M: Pamiętasz, jak podesłałam Ci takie cute gify z dramy? (...) W każdym razie doczytywałam sobie trochę o tej dramie, no i wiedziałam, jak oni kończą (źle), ale nie spodziewałam się, że jeden z nich zabija się W 6 MINUCIE PIERWSZEGO ODCINKA! 

M: Się kurczę poryczałam jak głupia, jakbym nie wiedziała, jak się skończy oglądanie dramy, która wiem, że jest smutna. Będę miała zapuchnięte oczy.

M: Drugi zabija się minutę później...

Inkorn 

Jestem fanką białych skarpetek Korna oraz tego, że najwidoczniej studiował literaturę.


Także po pierwsze musiałam przerwać oglądanie tej dramy po pierwszej części pierwszego odcinka, a po drugie ta scena ustanawia całą historię oraz to, że za każdym razem, gdy pierwsza para pojawia się na ekranie - widz będzie smutny, bo już wie jak ich losy się kończą. Jak losy Romea i Julii - i tak, to także jest powód dlaczego o tej dramie piszę. Jednak rodzicom naszych bohaterów nie podobało się, że byli oni razem nie tylko ze względu na to, że faktycznie rodziny się nie lubiły - istotniejsze było to, że ojcowie naszych bohaterów byli homofobiczni. 

Pharm Team Del Manow 

Dopiero pisząc wpis, zdałam sobie sprawę, ilu w tej dramie jest bohaterów i że nie ma możliwości, aby napisać o wszystkich, więc część spróbuję tylko przedstawić; po kolei od lewej: Pharm udzielający korepetycji z robienia tajskich deserów, Team, który jest w klubie pływackim, Del to siostra Deana, a Manow to przyjaciółka bohaterów.


Teraz wypadałoby podać nieco bardziej ogólny zarys fabuły dramy o tytule Until We Meet Again - para, którą opisywałam wyżej to Korn i In - para z przeszłości -  Korn jest synem mafioza, In jest uroczy i tak długo zawracał Kornowi głowę, że w końcu zostali parą. Już wiemy jak zakończyły się ich losy, ale bohaterowie obiecali sobie, że jeśli stanie się coś złego, to odnajdą się w następnym życiu. I robią to w osobach Deana i Pharma. Dean jest przewodniczącym klubu pływackiego, a Pharm pierwszorocznym studentem.

Untli We Meet Again Dean 

Dean z założenia jest jak Królowa Śniegu i zabija wzrokiem wszystkie postaci, które nie są Pharmem. Ale poza tym aktor, który gra Deana ma bardzo ładny głos.

Chciałabym napisać, że Dean i Pharm zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia, ale sprawa jest jednocześnie bardziej skomplikowana dla postaci i łatwiejsza dla scenariusza. Bo nasi bohaterowie mieli sny ze scenami z życia Korna i Ina (my, jako widzowie dramy, widzimy je normalnie, ale z rozmów bohaterów wiemy, że oni widzieli je dużo bardziej jako sny) i czuli, że brakuje im czegoś, a raczej kogoś w życiu i mieli potrzebę szukania tego kogoś. Więc, gdy się już zapoznają to z założenia się lubią, nawet dzielą ze sobą traumy, muszą się teraz tylko poznać. To bardzo wygodne założenia. Ale to nie umniejsza ciekawości scenariusza i przyjemności z obserwowania drogi, którą przechodzą bohaterowie. Drogę tę można podzielić na dwie części: poznawanie się oraz odkrywanie tajemnic przeszłości. Pharma i Deana bardzo przyjemnie ogląda się na ekranie, ale to to, co skrywa przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość to zaskakujący element tej historii.

A drugim bardzo ważnym elementem tej dramy jest tolerancja. Korn i In zabili się, bo ich ojcowie nie chcieli ich zaakceptować, więc nasi bohaterowie (szczególnie Dean) w teraźniejszości mają dużo obaw. Serial nie kryje się z tym, że miał na celu pokazanie, że społeczeństwo powinno się zmienić. 

Until We Meet Again Dean I'm still single 

Nie wiem, co w tej scenie było zabawniejsze - podejście Deana prosto z mostu czy kolejny dowód, jak łatwo wprawić Pharma w zakłopotanie. Bycie uroczo zakłopotanym to jego stan wyjściowy.


Until We Meet Again jest tym serialem, który obejrzałam kilkanaście razy, gdy po zawieszeniu uczelni wróciłam do domu i sytuacja była dość niepewna. Pomimo tragicznego początku ta drama jest przeurocza, przezabawna, a jako gatunek - także samoświadoma, co czyni ją jeszcze zabawniejszą. Cechą charakterystyczną UWMA jest to, że ma zasadniczo tylko dwa stany uroczo-zabawny oraz smutno-rozpaczliwy. Nic pomiędzy. Przy pierwszym oglądaniu te cechy rozkładają się mniej więcej po równo na części przeszłą i teraźniejszą (chociaż część przeszła jest obarczona z góry dodatkowym okrucieństwem), przy kolejnych podejściach do oglądania części z Kornem i Inem prawie nie da się oglądać - bo robią robią się jeszcze smutniejsze. Ale ogólnie im bliżej finału, tym cały serial robi się poważniejszy.

Until We Meet Again Win

Win jest wiceprzewodniczącym klubu pływackiego i przyjacielem Deana (który ma go zapisanego w telefonie jako Winnie the Pool), a jego parą jest przyjaciel Pharma Team. Są uroczy, ale serial ma już dwie ważne pary więc na tej skupia się najmniej, chociaż też mają bardzo ładne sceny.


Teraz zmieniam nastrój - spostrzeżenie będzie bardziej zabawne. Otóż jednym z powodów, dlaczego chciałam napisać na blogu o UWMA jest postać, którą widzicie powyżej - Win. A dokładnie jego włosy, a jeszcze dokładniej - fakt, że jego włosy są pomalowane na blond. Z takimi włosami jest następujący problem: przez cały serial powinny być mniej więcej tak samo pomalowane. A jego nie były i bawiło mnie obserwowanie, gdy bohaterowie pojechali na dwu- bądź trzydniową wycieczkę i gdy jechali Win miał idealnie pomalowane włosy, ale gdy wracali miał centymetrowy odrost. Widać włosy dla czasoprzestrzeni serialu bywają tak samo niebezpieczne jak postaci w ciąży. A poza tym sama jego fryzura (oraz kolczyki - tak przy okazji) bardzo mi się podoba i poważnie rozważam ścięcie tak włosów (w sensie rozważam to od dłuższego czasu, a jego fryzura jest kolejnym argumentem, aby to zrobić).

Until We Meet Again In Korn 

Pomyślałam, że będzie bardzo ładnie i będzie pasowało do klimatu serialu, jeśli dla uzupełnienia sceny z Deanem i Pharmem pokażę scenę z Inem i Kornem. Jak widać In jest zdecydowanie śmielszy od Pharma.


A teraz znów poważniejsze tematy. Otóż Pharm na zespół stresu pourazowego z poprzedniego życia. Co oznacza trzy rzeczy - dużo płacze, szczególnie często budzi się zapłakany, ale w innych okolicznościach też płacze (a ja razem z nim), boi się głośnych i nagłych dźwięków (poczułam z nim powiązanie na duchowym poziomie), czasami przypominają mu się rzeczy z przeszłości, gdy nie śpi i miewa ataki paniki. Jeśli jesteście wrażliwi: zarówno na poziomie fizjologicznej nadwrażliwości (jak ja - widzicie na ekranie bohatera, który płacze - też płaczecie; nie pamiętam, kiedy ostatnio tak bardzo płakałam na czymś, ile się spłakałam na tym) albo ogólnie z jakiegoś powodu mogłoby to nie być dla Was przyjemne ostrzegam. Powinnam była ostrzec już przed drugim akapitem - to znaczy możecie nie oglądać pierwszej części pierwszego odcinka i zacząć od części drugiej.

Win Team 

To jest jedna z chyba niezamierzenie zabawnych rzeczy w serialu. Otóż to coś, co trzyma Win to miała być jemioła. Gdy to zobaczyłam, zastawiałam się, dlaczego Win próbuje wkręcić Teama do pocałowania go pod brokułem. A potem gdzieś przeczytałam, że to jarmuż.



Powinnam Was ostrzec także przed niesamowicie niesubtelnym lokowaniem produktów. Po prostu je przewińcie, bo większości scen nie da się oglądać. Kolejna rzecz, o której warto uprzedzić związana jest z elementami komediowymi, które nieustannie podkreślane są odpowiednimi efektami dźwiękowymi. W sumie to nie wiem, czy część scen byłaby w ogóle zabawna, gdyby nie te dodane dźwięki niczym z anime albo świątecznych filmów. Poza tym ogólnie ścieżka dźwiękowa bardzo podkreśla to co się dzieje - ma być smutno, będzie bardziej smutno, ma być zabawnie, będziecie śmiać się w głos.

 Wrażliwe stworzenie.


Z kwestii technicznych - serial dostępny jest na Youtube, ma 17 odcinków, a każdy podzielony jest na 4 części. Co powoduje, że czasami odcinki jednocześnie nieco się zlewają, ale też bardzo szybko mijają. I są one tak zaplanowane, nie urywają się w przypadkowych momentach. Mają też napisy po polsku (i w wielu innych językach), chociaż jak widać ja oglądałam po angielsku, bo tak się przyzwyczaiłam. Serial powstał na podstawie książki, którą można przeczytać w internecie po angielsku bez większego problemu, sama autorka pisała, że dopóki ktoś nie zakupi praw, fanowskie tłumaczenie jej nie przeszkadza.

Ogromnie się rozpisałam, a mogłaby jeszcze wspomnieć o największych kibicach Deana i Pharma, czyli przyjaciołach tego drugiego Teamie i Manow, o Winie i Teamie napisałam tylko pod zdjęciami, a o wątkach z rodzinami Korna, Ina i Deana prawie ledwie wspomniałam, a szczególnie braciom Korna należałby się akapit. Ale z drugiej strony nie mogę zdradzić wszystkiego, a serial ma do zaoferowania sporo do odkrywania. Gdyby ktoś miał wątpliwości to polecam bardzo. Ponieważ mamy kwiecień, a w samej dramie mam Romea i Julię, postanowiłam pójść za ciosem i tytuł dzisiejszego tekstu pochodzi z XXVIII sonetu Szekspira.

Trzymajcie się, M

4 komentarze:

  1. Nie pomyślałabym, że znajdę tu tajlandzką dramę :) Jestem w trakcie oglądania UWMA (15/17 odcinków oglądniętych) i muszę przyznać, że nie przyszło mi do głowy porównanie z Romeo i Julią (chociaż jest to przecież takie oczywiste!).
    Ze mną było troszkę inaczej - dowiedziałam się o UWMA, kiedy była informacja, że ma być zekranizowana i po przeczytaniu opisu fabuły wiedziałam, że muszę to zobaczyć. Pierwsze odcinki były bardzo przyjemne (podobnie nie spodziewałam się, że już w pierwszych minutach pierwszego odcinka dostaniemy takie sceny. Jakby była tu możliwość dodania zdjęcia to dodałabym zdjęcie komentarza z YT, które świetnie komentuje tą sytuację. Przeklęci ojcowie), zabawne i świeże (In, który jako pierwszy wyszedł z inicjatywą starania się o Korna - jak ten poziom pewności bohatera świetnie się oglądało, bo spodziewałam się, że In będzie jednak trochę nieśmiały). Plus aktor grający Deana nie tylko ma ładny głos, ale też uśmiech :D. A fryzura Wina jest świetna, chociaż najbardziej podobało mi się jak miał rozpuszczone włosy. I nawet gdzieś w telefonie zaczęłam sobie pisać notatki dotyczące tej dramy (a jak piszę notatki w telefonie to znaczy, że coś mnie bardzo zaciekawiło).
    Tylko, że... po paru odcinkach (10?) drama troszkę mnie znudziła, co mogę zrzucić na to, że po prostu kilka już tajlandzkich dram oglądałam i troszkę mi się przejadło mało akcji w odcinkach a dużo scen z gotowaniem (chyba nie jestem pasjonatem xD) i muszę też przyznać, że troszkę irytowało mnie częste mówienie przez Phama "P'Dean~" (przysięgam, to chyba najczęściej wymawiane przez niego słowo było).
    Jeszcze tak na zakończenie, żeby nie kończyć taką negatywną nutą to dodam, że szanuję reżysera UWMA za tworzenie takich dram, które mają pozytywny przekaz. Reżyser w pracy nad poprzednią dramą ("Love by Chance" - którą polecam) miał dużo problemów z pieniędzmi, do tego ma swoje własne studio, które nazywa się właśnie Wabi Sabi, i dlatego to może być powodem tylu reklam, które są w dramie.
    NO i nadal chcę dokończyć dramę mimo, że ostatnimi odcinkami trochę mnie znudziła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zaskakuję!
      Dla mnie to była pierwsza drama, Love by Chance widziałam później być może o tej dramie także napiszę!
      Ma ładny uśmiech, a Win ma piękne włosy - szczególnie w świetle księżyca ^^
      Ja się przyznaję, że zdarzało mi się przewijać niektóre fragmenty, ale jednocześnie zaczęłam gdzieś trochę czytać o tajlandzkich deserach ;D
      A PiiiiiiiiiiiiiiiiDean będzie mnie (i wiem, że nie tylko mnie) prześladować do końca życia.
      Dokończ koniecznie, bo dwa ostatnie odcinki są bardzo ważne!

      Usuń
  2. O boże, jest to drama, do której zbieram się od wieków, przysięgam. Ciągle ją widzę w polecanych na Youtube, a ja za pierona nie mogę się przełamać. A z włosów Wina śmieję się :D W takim razie muszę się w końcu wziąć za ten tytuł, skoro polecasz i to tak bardzo! Teraz oglądam, uwaga, "Ice Fantasy", z którego nie mogę przestać się śmiać. Ale przyznaję, obejrzenie tego będzie niemałym wyzwaniem.
    Gdy obejrzę UWMA, to dam znać! W ogóle nie wiedziałam, że ma aż 17 odcinków, bo wydaje mi się, że jak na tajskie dramy to sporo. (a miłuję tajskie dramy bardzo!!) Najlepszy poprawiacz humoru :) jeśli mają happy ending, NIE BĘDĘ SPOILEROWAĆ, ale jak oglądałaś "Love by chance" to wiesz o co chodzi!!
    Pozdrawiam najcieplej na świecie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbowałam, przysięgam próbowałam oglądać "Ice Fantasy", ale mnie pokonało ^^
      Tak, 17 to sporo, z tego, co zauważyłam zwykle zamykaną się w 12-15.
      Oglądałam!
      Dziękuję i również pozdrawiam <3

      Usuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3