środa, 11 sierpnia 2021

Strata czasu - Dziewczyno, przestań ciągle przepraszać!

 Hello!

Po tym, gdy napisałam maila, który w 80% składał się z synonimów "przepraszam, że zawracam głowę", przypomniałam sobie, że słyszałam o książce Dziewczyno, przestań ciągle przepraszać i pomyślałam, że może - chociaż staram się trzymać od poradników z daleka - jakoś mnie ta książka oświeci i następnym razem po prostu napiszę, czego potrzebuję. Nie oświeciła, a ja sama doszłam do tego że spokojnie mogłam napisać tamtego maila inaczej. 

Dziewczyno, przestań ciągle przepraszać! Odrzuć cudze oczekiwania i bez poczucia winy zacznij żyć po swojemu

Tytuł: Dziewczyno, przestań ciągle przepraszać! Odrzuć cudze oczekiwania i bez poczucia winy zacznij żyć po swojemu
Autorka: Rachel Hollis
Tłumaczenie: Magda Witkowska
Wydawnictwo: Laurum

Nie mam pojęcia, jakim krojem pisma została złożona ta książka, ale jest to krój pisma fatalny do czytania.  Mój wzrok ciągle skupiał się na różnicy szerokości poszczególnych elementów kolejnych liter. W kroju pisma, który widzicie na blogu te różnice też są spore, ale (mam taką nadzieję) nie uniemożliwiają czytania. W tej książce musiałam ze sobą walczyć, aby czytać poszczególne wyrazy a nie skupiać się na poszczególnych literach (a już szczególnie ł).

Inna rzecz, na którą powinnam była zwrócić uwagę zanim wypożyczyłam tę książkę - myślałam, że być może autorka jest psychologiem, terapeutą. Nie jest. Można to zauważyć dość szybko po stylu pisania, później autorka się przedstawia, a wraz z kolejnymi rozdziałami staje się to coraz bardziej widoczne i irytujące. Autorka buduje książkę ze swoich doświadczeń, ale ja nie pisałam się na czytanie autobiografii. 

Zdarzało mi się czytać poradniki - w większości wniosły nic do mojego życia - ale ten szczególnie jest "poradnikową papką". "Cel to marzenie, które zaczęłaś wykonywać" i takie podobne. To zupełnie nie jest narracja, która do mnie trafia, ale być może - jeśli dla kogoś takie stawienie sprawy jest pomocne - to wyniesie z tej książki coś dla siebie. 

Liczyłam na książkę z nieco większym feministycznym zacięciem, nawet poradnik, ale nieco konkretniejszy a dostałam autobiograficzną książkę o rozwoju osobistym. To może być najsłabsza książka, którą przeczytałam w tym roku. Autorce zdarza się powtarzać, na koniec wywodu popartego doświadczeniami z jej życia nie wiadomo, co dokładnie chciała nim udowodnić czy przekazać - bo te wywody są zwyczajnie za długie. Miałam ochotę nie kończyć czytania, ale przelatywałam wzrokiem po akapitach w nadziei, że może w kolejnym rozdziale znajdę coś ciekawego. Ale nie, dalej jest o celu, ambicji, realizowaniu zadań i momentami ta książka naprawdę zahacza o niebezpieczne tereny promowania toksycznej produktywności.

Chciałabym może napisać, że ta książka skierowana jest do nastolatek - nie jest. Jest skierowana do dorosłych kobiet, a wręcz powiedziałabym dorosłych, które są zbliżone wiekiem do autorki i bliższe są im jej życiowe doświadczenia. Książka powinna mieć tytuł "Kobieto...", bo im dalej w książkę, tym bardziej widać, że ta "Dziewczyna..." jest zwyczajnie bardzo myląca (aby nie napisać, że to chwyt marketingowy). Przy czym fragment o określeniu girl boss był nawet ciekawy.  I chyba tylko on. 

W podrozdziale o pewności siebie jest fragment o malowaniu się. O tym, że autorka odkryła, że gdy się pomaluje to czuje się pewniej i lepiej. Co wydało mi się niezwykle ironiczne autorka zupełnie pomija fakt, że od kobiet "wymaga się", aby były pomalowane. Nie zwraca uwagi na tę kwestię, podkreśla tylko, że och, raz się nie pomalowałam, gdy wychodziłam i było okej, ale zauważyłam, że wolę chodzić na randki z moim mężem pomalowana. Spójrzmy na podtytuł książki "Odrzuć cudze oczekiwania i bez poczucia winy zacznij żyć po swojemu". Mam wrażenie, że autorka przez to że jednak się maluje, zupełnie nie ma świadomości tego "oczekiwania". I tak, być może jest to dla mnie drażliwy temat, bo nie zliczę, ile razy ludzie wprost mówili mi, że powinnam się malować. W skrócie - autorka nie tylko sama promuje "oczekiwanie malowania się" to jeszcze może wpędzić kogoś w poczucie winy, że pewnie właśnie skoro tego nie robi, to nie odnosi sukcesu.

Tak w skrócie - nie polecam, czytanie tej książki to marnowanie czasu. 

Pozdrawiam, M



9 komentarzy:

  1. Raczej nie będę się za tą książką rozglądała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nom, ja miałam kiedyś wymóg malowania się w pracy. Ale, jeśli mam wybór, wolę nie robić makijażu.
    PS. Znalazłam jeszcze 2 teledyski z wannami
    TINY-G(타이니지) _ MINIMANIMO
    ChoColat 쇼콜라 - Black Tinkerbell

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlatego poradniki omijam szerokim łukiem...
    Z tym malowaniem się to coś jest. Ja już od kilku lat się nie maluję i jest mi z tym rewelacyjnie, ale ciągle zdarzają się pytania od obcych ludzi: "Ty się nie malujesz, prawda?" Nie wiem, do czego im moje potwierdzenie tego faktu...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za ostrzeżenie. Z całą pewnością nie zamierzam tracić czas na powyższą książkę, skoro pozostawia tak wiele do życzenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka z opisu faktycznie taka sobie, ale przyczepię się do tego makijażu ;) są chwile, kiedy kreski na powiekach i szminka poprawiają mi nastrój. Nikt poza mną nie musi mnie oglądać, więc nie chodzi o przymus malowania się dla innych. To też jest wolność, kiedy słuchamy siebie. Na ile jest to wypadkowa zachowań stadnych, wychowania, preferencji czy odbicia tego, co w danym momencie dzieje się w człowieku, to już zagadka. Podobno to, że w poniedziałek zakładamy żółtą bluzkę, a w czwartek zieloną spódnicę też ma jakieś ukryte znaczenie. Ale czy słuchanie odczuć jest formą zniewolenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie każdy może się malować, nie malować, a nawet spać w makijażu jeśli ma taką ochotę!
      Mi bardziej chodzi o to, że w książce z podtytułem "odrzuć oczekiwania" autorka nie zauważa, że istnieje społeczne oczekiwanie, że kobieta będzie pomalowana, bo buduje narrację na swojej biografii i najwyraźniej tego oczekiwania nie zauważa.

      Usuń
  6. I tak nie czytam poradników ale do tego mnie jeszcze dodatkowo zniechęciłaś
    Rozumiem twoją frustrację w związku z malowaniem się, mam słabe umiejętności w tej dziedzinie i zwyczajnie rzadko się maluję i trafiłam na masę sytuacji w których ludzie wymagali ode mnie bym to zmieniła. Nie twierdzę że autorka nie może zachęcać do spróbowania ale niech stwierdzi że to sprawa całkowicie indywidualna

    OdpowiedzUsuń
  7. O rety, szkoda, bo tytuł sugerował coś ciekawego i może mądrego. Nawet się nad nią zastanawiałam jakiś czas temu. Odpuszczam sobie tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3