sobota, 9 października 2021

Definicja wszystkich - Squid Game

Hello!

Jest wiele fenomenów kulturowych, które wydaje się, że oglądają wszyscy, ale mam wrażenie, że definicję wszystkich określiło dopiero Squid Game. Przynajmniej z mojej perspektywy, bo słyszałam o tym serialu dosłownie zewsząd i od ludzi, o których nigdy nie pomyślałabym, że mogliby być czymś takim zainteresowani. Prawda jest taka, że sama nie byłam, ale w końcu liczba odniesień, spoilerów, wspomnień o tym serialu była tak duża, że trudno by mi się chyba było poruszać wśród moich bliższych i dalszych znajomych, gdybym Squid Game nie obejrzała.  Spoilery!

Squid Game

Oto osoby bez grosza przy duszy, a w zasadzie żyjące na kredyt (i to nie jeden) zostają zaproszone do gry. Jak się okaże - do gier dokładnie. Każdy robi to z własnej woli, podpisuje umowę i wydaje się, że jeśli będzie ostrożny to może nie zginie, bo oprócz jednego "wypadku", w samych grach bohaterowie zasadniczo się nie zabijali. Do czasu, ale nawet to niebezpośrednio. Należy pamiętać o jednej rzeczy - okazuje się, że wolna wola człowieka i jego możliwości są bardziej zależne od jego otoczenia i uwarunkowań, niż być może chcielibyśmy przyznać.

To że ludzie są w stanie zabijać dla pieniędzy nie jest żadną nową obserwacją ani diagnozą społeczeństwa. Zastanawiałam się nad tytułem recenzji "Pieniądze zabijają", "Kapitalizm zabija", "Chciwość zabija" - ale chyba tak naprawdę zabija ta postawa "każdy sobie rzepkę skrobie". Czyli tak w sumie kapitalizm. Oraz jak się okazuje nuda i chęć "zabawy" cudzym kosztem, ale że ludzie mają skłonności to całkowicie nieuzasadnionego okrucieństwa to także żadne nowe twierdzenie. A że ludzie kochają dzielić się na lepszych i gorszych - to też żadne odkrycie...

Zastanawiałam się też nad tym, jak pokazana jest w serialu odpowiedzialność za własne czyny i decyzje, ale zasadniczo wszytko kręci się wokół pieniędzy. A dzieciństwo to taki niewinny czas beztroski, dlatego kazali im grać w dziecięce gry. I dzieci są bardziej sprawiedliwe niż dorośli... 

Sobowtór! Wyjaśniam to w recenzji dramy The King: Eternal Monarch.

I tak z jeden strony można było sobie myśleć, a z drugiej człowiek ogląda i zastanawia się w jakiej kolejności bohaterowie będą ginąć, który którego będzie musiał zabić, bo postanowili utworzyć drużynę i ogólnie niezbyt przywiązuje się do bohaterów, bo a wiadomo, który przeżyje? Można się zastanawiać też kto, kogo zdradzi - i tak dalej. Nie jestem wielką znawczynią gatunku battle royale, ale trudno wymyślić w nim coś niezwykle odkrywczego. Sama zastanawiałam się, czy naprawdę na planie było aż tyle statystów, ile graczy. 

Tak naprawdę to byłam nawet rozczarowana, że nie okazało się, że obsługujący gry też zostali do tej pracy zmuszeni. Nie, wydaje się, że to ich wybór. Druga rzecz, której się spodziewałam, a która się nie okazała. Otóż bohaterowie dostają w pewnym momencie seki na kolację - otóż wszystko na niebie i ziemi w świecie tego serialu sugerowało, że będzie to mięso ludzkie. Ale chyba nie było, a na pewno nie było pokazane wprost.

Wracając do bohaterów - gdyby byli choć odrobinę inni niż byli, to serial nie osiągnąłby takiego sukcesu. I prawdę powiedziawszy nie rozumiałam tego prezentowanego szeroko w interencie podziału na "dobrych" i "złych" bohaterów wewnątrz gry. Jeśli ktoś posługiwał się takim podziałem, to chyba nie ogarnął do końca, co ogląda. Z drugiej strony - zdolność ludzi do przywiązywania się do postaci z wytworów kultury i to takich z gatunku "przeżyje tylko jeden" jest zdecydowanie większa niż się spodziewałam. I pamiętajcie - jeden!

Z zaciekawieniem to oglądałam, ale momentami był to serial do bólu przewidywalny. A potem działo się coś zaskakującego. A potem znów - coś co można było przewidzieć, co do najdrobniejszych szczegółów, na podstawie gatunku. I znowu coś innego. Serial wciąga, a że ma tylko 9 odcinków i to niezbyt długich - można go spokojnie obejrzeć jednego dnia. 

W każdym razie po seansie przypomniało mi się, że czekam na drugi sezon Alice in Borderland.

Pozdrawiam, M

5 komentarzy:

  1. Dałabym sobie rękę uciąć, że serial Squid Game był wzorowany na Liar Game (mandze i dramie japońskiej), i rzeczywiście potwierdzono to.
    Liar Game też ma taką fabułę - ludzie walczący o nagrodę pieniężną, ale jest mniej brutalna i gry są trudniejsze; zmuszają do pracy szare komórki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się że obejrzałam Squid Game przed tym szałem bo aktualnie od nadmiaru serialu dosłownie wszędzie mam już przesyt
    Nie do końca rozumiem ten fenomen bo choć serial był dobry to nie był rewelacyjny. Ot zwyczajny przedstawiciel gatunku, wciągający ale bardzo przewidywalny. Zaskoczyło mnie chyba jedynie to że serio przeżył tylko jeden, zazwyczaj jakiś cudem choć takie są zasady gry fabuła powiększa tą liczbę.
    Też czekam na Alice i trochę niepokoi brak nowych informacji, mam nadzieję że nie porzucili serialu

    OdpowiedzUsuń
  3. Mojej siostrzenicy na pewno będzie się podobał.

    OdpowiedzUsuń
  4. Serial Squid Game wydaje się być bardzo interesujący, ale na ten moment zbytnio nie mam czasu, aby się wciągać w oglądanie ;p Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę sama się zmierzyć, zobaczę czy przypadnie mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3