środa, 15 grudnia 2021

Jak poukładać sobie życie w niepewnych czasach? - Happiness

Hello! 

Nawet nie wiecie, jak bardzo się cieszę, że piszę o dramie Happiness! Z dwóch powodów - dopiero co się skończyła, więc to bardzo świeża sprawa i dwa - jest świetna. Tak naprawdę to trochę przypadek, że udało mi się ją tak szybko zobaczyć. Nie oglądałam jej na bieżąco i zdziwiłam się, gdy w weekend okazało się, że już się skończyła - dosłownie dzień po tym, gdy zdecydowałam się na oglądanie. Ale Happiness jest fenomenalną dramą do obejrzenia w jeden weekend. 

Happiness drama
Źródło: https://www.hancinema.net/korean_drama_Happiness_-_Drama-picture_1392904.html
 

Pierwszy odcinek może wydawać się przytłaczający, bo dzieje się w nim naprawdę dużo. Ale to bardzo dużo jest znakomicie ułożone i uzasadnione - stwarza doskonałe podwaliny pod resztę serialu. Ten odcinek otwiera bardzo wiele dróg i stwarza szerokie możliwości rozwoju kolejnych epizodów. Dużo jest w tym zasługi obsady aktorskiej, która od samego początku ma znakomitą i naturalną chemię. I nawet nie powiedziałabym, że nasza główna para -Yi-hyun ( w tej roli Park Hyung-sik) i Sae-bom (Han Hyo-joo) - wiedzie w tym prym. Sae-bom ma co prawda znakomitą relację na ekranie ze swoim kolegą z jednostki specjalnej, wydaje się, że tworzą zgrany duet. Aktorsko zdecydowanie na pierwszy plan wybija się Jo Woo-jin w roli tajnego/wojskowego ministra zdrowia (albo kogoś w tym rodzaju). Pod względem historii, tła, powiązań i moralnej szarości - to on niesie cały ten serial. 

Wracając do tego, że w pierwszym odcinku dzieje się dużo - to drama o zombie (ludziach zaatakowanych przez tajemniczą chorobę) i już w pierwszym odcinku jest ich zaskakująco dużo. A serial promowany był zasadniczo faktem przeprowadzki Sae-bom do apartamentowca. Spodziewałam się wprowadzenia - a widz rzucony jest na dość głęboką wodę. Ogólnie to dość intensywna drama i to zarówno pod względem dziania się rzeczy, jak i intensywności poznawania informacji. I to drama o ZOMBIE. I ma 12 odcinków - po dramach wyjątkowo łatwo zauważyć, jak rozłożenie tego, co się dzieje w poszczególnych odcinkach ma się do ich ogólnej liczby. Ten fakt sprawił też właśnie, że udało mi się ją tak szybko obejrzeć i tak szybko o niej napisać.

Dość ciekawy jest świat przedstawiony. Bohaterowie żyją w świecie po covidzie, ale najwyraźniej w świecie zupełnie bez koncepcji zombie. I to dodaje do dramy ciekawego i początkowo nawet nieco bardziej istotnego wątku - czy ten szalony, chory człowiek to jeszcze człowiek, czy już potwór. I obserwujemy bardzo różne podejścia do tego tematu. I dość poważne, ta drama ogólnie jest dość poważna, a sprawa zombie (o których ja tak piszę dla ułatwienia sobie sprawy, w dramie o ile zrozumiałam słowo zombie nie pada) jest traktowana bardzo medycznie. Oraz w powiązaniu w narkotykami i chciwością firm farmaceutycznych...

To prawie filozoficzne podejście do zombie kieruje uwagę na kolejny aspekt dramy - wieżowiec. Apartamentowce także mają swoje odniesienia filozoficzne - kto wyżej mieszka i co to oznacza. I tak dalej. Bo w zasadzie to drama o ludziach (zaskakująco niewielkiej liczbie, jak na tak wielopiętrowy budynek) w apartamentowcu, który został objęty izolacją/ kwarantanną/ stanem nadzwyczajnym. A że w budynku mieszka Sae-bom, która jest wyjątkowo ważna dla tajnego ministra, to obserwujemy "przygody" (próbę przetrwania) mieszkańców (oraz osób, które znalazły się w środku przez przypadek) tegoż apartamentowca.

Inną rzeczą jest to, że w tej dramie czają się jakieś dziwne, ukryte smutne aluzje. Ukryte pokłady smutku. I z jednej strony widz wie, na co się pisze, zaczynając oglądać dramę o zombie, a z drugiej strony poczucie, że to nie jest taka puchata i milusia drama z oczywistym dobrym zakończeniem mogło być przytłaczające. Przynajmniej do pewnego czasu. Po kilku odcinkach drama osiąga pewien pułap, fabularna ścieżka, którą idzie, wyraźnie się klaruje i można by nawet zarzucić Happiness lekką przewidywalność. Gdyby widz miał czas się zastanawiać. Bo nie chodzi mi o oczywiste furtki scenariuszowe tylko poważniejsze zastanawianie - na nie w trakcie oglądania trudno sobie pozwolić. Sama drama wciąż bywa smutna, ale samo poczucie jest dużo mniejsze. Ogólnie jednak - bardziej przewrotnego tytułu nie można jej było nadać.

Powiedziałabym, że są z tą dramą tylko dwa problemy - gdy zaczyna się myśleć o pewnych szczegółach, różne rzeczy przestają się spinać i to są bardzo różne aspekty dramy. Może gdzieś tam majaczyły jeszcze dwa odcinki? Może tych wyjaśnień nie udało się już wcisnąć - nie wiem. Druga rzecz - piosenki w dramie są w najlepszym wypadku dziwne, w najgorszym słabe, jest ich mało i były raczej irytujące. Może same w sobie są dobre (jestem bardzo rozdarta w ocenie piosenki Pain), ale w dramie - nieszczególnie.

Mam wrażenie, że opinia nie wyszła tak entuzjastyczna, jak bym chciała, ale też nie chciałam zdradzać za wiele z fabuły i opisywać każdego mieszkańca apartamentowca z osobna. Ale zaręczam - to świetna drama. Szczególnie jeśli szukacie czegoś wciągającego i intrygującego na weekendowy seans!

LOVE, M

9 komentarzy:

  1. Nie odnajduję się w podobnych klimatach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi intrygująco i bardzo na czasie. Takie epidemie to zawsze żyzne pole do obserwacji socjologicznych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Drama to temat zupełnie mi obcy. Podobnie jak zombie. W tym wszystkim interesujące jest dla mnie jedynie filozoficzne podejście, o którym piszesz. A także pogłębiony charakter Twojej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety, ale kilka razy zaczynałam oglądać dramę i jednak się nie wciągnęłam w gatunek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zachęciłaś mnie do obejrzenia tej dramy :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. hmm, jakoś nigdy nie lubiłam opowieści o zombie. Z jednej strony jestem ciekawa dlaczego tak bardzo się Tobie ta drama podoba, a z drugiej moja niechęć to tych supernaturalnych istot jest duża

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakoś nie mój klimat, ale z chęcią polecę koleżance, która takie filmy lubi :)

    https://xgabisxworlds.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Brzmi ciekawie :) pozdrawiam!

    https://artidotum.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten weekend mam zajęty Wiedźminem, ale kto wie, może w kolejny zrobię sobie maraton z tą dramą? Brzmi interesująco, chętnie obejrzę coś "zamotanego" :)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3