sobota, 15 stycznia 2022

Z papierem przez dwa tysiąclecia - wystawa czasowa w Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce

Hello!

Dwie rzeczy: jak już ustaliliśmy jakiś czas temu - temat papieru jest mi całkiem bliski. Druga rzecz - nie będę trzymała Was w niepewności - wystawa Z papierem przez dwa tysiąclecia była bardzo rozczarowująca.

Z papierem przez dwa tysiąclecia

Cała ta wystawa to bardziej reklama Muzeum Papiernictwa w Dusznikach-Zdroju niż prawdziwa wystawa. Reklama skuteczna, bo zostałam przekonana, że jeśli tylko będę miała możliwość to muzeum odwiedzę z wielką chęcią. Niestety zdjęcia z planszami i informacjami o tym muzeum nie chcą współpracować i wgrać się w post.

O ile początek wystawy i historia papieru, która co prawda była pokazana bardzo elementarnie, ale ciekawie, tak reszta wystawy była dla mnie odrobinę niezrozumiała. Głównie dlatego, że trudno to było nazwać wystawą - na ścianie każdej sali, obok siebie, jedna przy drugiej, wisiały plansze z tekstem i informacjami, a prawdziwe eksponaty można policzyć na palcach dwóch rąk. Pomijając salę pierwszą, bo jak wspominałam - ona mi się całkiem podobała. 

Tapa z Wyspy Tonga
Pocztówki z Korei

 Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam pocztówki z Korei.

Co się tyczy jeszcze eksponatów - biorąc pod uwagę, ile tekstu było na planszach - podpisy przy eksponatach zwyczajnie nie istniały. A jeśli były - były skąpe. Inna rzecz - musiałam kucać, aby przyjrzeć się niektórym rzeczom, bo gabloty były tak niskie. Nie mogły zasłaniać przecież plansz z tekstem...

Zakłady Papiernicze w Kwidzynie

O ile rozumiem informacje o muzeum w Dusznikach-Zdroju, które były dokładnie naprzeciwko plansz widocznych na zdjęciu, tak 5 planszy z historią zakładu przetwórstwa papieru w Kwidzynie nie rozumiem. Tym bardziej, że w Ostrołęce jest Stora Enso, która nawet przekazała jakieś symboliczne eksponaty (i kolekcję skarbonek Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, ale ja mam swoją). 

Maszyna do papieru

Gdybym miała najkrócej opisać tę wystawę (nie używając określenia rozczarowanie), to powiedziałabym po prostu, że była zaskakująco chaotyczna. Duża część niepapierniczych eksponatów to z jakiegoś powodu były maszyny do mierzenia gęstości i innych parametrów papieru. Problem z nimi był taki, że nie za bardzo było wiadomo, czy korzystano z nich w XIX wieku, czy w 1980 roku. Podobnie zresztą z innymi "eksponatami" - czasami nie było wiadomo, czy to repliki, rzeczy, które pochodzą z danych czasów czy coś jeszcze innego.

Ta wystawa była też zwyczajnie nudna, zupełnie nie miała takiego muzealnego ani żadnego specjalnego klimatu. Wydawała się taka... obwoźna. Można by było postawić ją dosłownie wszędzie (gdzie jest ciemno - nie wiem, czemu w samach było tak ciemno, bo nie wydaje mi się, aby którykolwiek z eksponatów potrzebował specjalnych warunków) - nawet ma małej sali gimnastycznej w jakiejś szkole.

Przykładowe papierowe dokumenty

Biorąc pod uwagę cały potencjał i możliwości, jakie miała ta wystawa - to jedno wielkie rozczarowanie, ale może zwyczajnie podeszłam do niej zbyt poważnie, a to tylko wystawa, aby dzieci z ostrołęckich szkół mogły przyjść, obejrzeć i dowiedzieć się ważnych rzeczy.

Znaki wodne
 
Oprócz zaskoczenia z pocztówkami z Korei - te podświetlane znaki wodne na całej wystawie podobały mi się najbardziej. 

Trzymajcie się, M


12 komentarzy:

  1. Szkoda, że wystawa okazała się rozczarowująca. Mimo to z chęcią kiedyś bym ją zobaczyła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej to nie moje klimaty, ale podobają mi się pocztówki z Korei :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że wystawa Cię rozczarowała, najgorzej kiedy się człowiek nastawi na coś ciekawe, a później okazuje, że jest nijak. Ja ostatnio chodzę "służbowo" po muzeach wszelakich, niektóre tematyki są bardziej ciekawe inne mniej. Mam wrażenie, że teraz wszystko jest robione właśnie chaotycznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam, że na wystawę o papierze bym nie poszła, ale znam ból rozczarowania. Nastawiłam się bardzo na wystawę "Niewidzialne" o historii warszawskich służących i niestety szały nie było. Polecam za to "Splendor władzy", którą można teraz zobaczyć w Łazienkach. Jest niesamowita - wreszcie zrozumiałam jak to jest być królem. Przepych za Wettynów był przeogromny. Jeśli tylko będziesz miała możliwość to koniecznie zobacz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że wystawa nie spełniła Twoich oczekiwań :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety nie moja klimaty, ale cieszę się, że na Tobie wywarła pozytywne uczucia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nie byłam na takiej wystawie. Szkoda, że Cię rozczarowała, ze mną może byłoby podobnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ugh, nie lubię marnowania ciekawych tematów. Pamiętam jak byłam na zajęciach o czerpaniu papieru - myślę, że było wtedy tyle frajdy, że wszyscy zapamiętaliśmy więcej niż spodziewałabym się po 11-latkach. Ale o to właśnie chodzi - nie o ścianę tekstu, bo jeszcze nie słyszałam, aby do grup dzieciaków lepiej przemawiały dziesiątki plansz wypełnionych tekstem niż ciekawie, a najlepiej interaktywnie, ułożone eksponaty.

    OdpowiedzUsuń
  9. Takie rozczarowania są najgorsze. A później organizatorzy wystaw dziwią się, że frekwencja nie taka jak oczekiwali...

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoada, że wystawa rozczarowuje. Ja ostatnio byłam w muzeum w moim rodzinnym mieście i byłam mile zaskoczona. Mało było co prawda opisów przy eksponatach, co mnie irytowało, ale ponoć taka nowa konwencja.

    OdpowiedzUsuń
  11. No wielka szkoda, że wystawa średnia. Bardzo lubię różne same wystawy bądź muzea, a w tym w Dusznikach Zdroju byłam dwa razy ;)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3