Hello!
Po doświadczeniach 2020 miałam taki plan, aby nie kupować kalendarza na rok 2021, bo obawiałam się, że będzie to zakup bez sensu. Jednocześnie jednak od lat miałam kalendarze, a od 4 lat byłam wierna kalendarzom Chatolandii. Miałam w pewnym momencie ambitny plan, aby rozpisać sobie kalendarz w zeszycie, taki bullet journal, ale na dłuższą metę to nie dla mnie. W końcu zaczęłam rozglądać się za gotowym kalendarzem. I znalazłam idealny - taki z rozkładem roku (a nawet dwóch), który po jednej stronie ma rozkład tygodnia a po drugiej stronę w kropki (a na końcu ma jeszcze więcej kartek w kropki!). To jest poziom zorganizowania i miejsca dla kreatywności, którego potrzebowałam.
Pomysł na "regał" z książkami, które chciałabym przeczytać? Wpisać je ołówkiem i poprawić długopisem, gdy zostaną przeczytane. Druga rozkładówka - bo jak widać na tej skończyło się miejsce - to projekt rozłożonej książki. Jeszcze nie jest zapełniony, więc na 2022 listy książek "do przeczytania" nie będę robiła.
Naoglądałam się bullet journalów i poczułam się wyjątkowo zainspirowana. Szczególnie regał z przeczytanymi książkami. Znalazłam też obrazek idealnie oddający mój stan przed sesją oraz postanowiłam zrobić w zeszycie celebrację comebacku ONEUS z pełnym albumem. Chciałam jakoś lepiej uchwycić momenty roku.
To ja przed sesją.
Wyszło... średnio. Ale w sumie cieszę się z tego, bo moja kolekcja washi tapów nie rozrosła się za bardzo. Ich szukanie i oglądanie w pewnym momencie na początku 2021 roku było moją główną rozrywką i hobby. Mam za to mnóstwo wyciętych kartek z gazet. Albo czegokolwiek papierowego, co nadawało się do pocięcia i pomyślałam "może będę mogła to wykorzystać w kalendarzu!". Są tego dwie teczki... i gdybym chciała to wykorzystać, to chyba potrzebowałabym jeszcze 6 kalendarzy.
Chciałam wykorzystywać kalendarz do świętowania chwytania dnia i celebracji tygodni, ale czasami zwyczajnie nie ma co celebrować, a zmuszanie się, aby to robić może być kontrproduktywne i przygnębiające. Zmuszanie się do czegokolwiek, nie jest dobrym pomysłem. A ja też nie jestem najlepsza w celebrowanie.
Nie chcecie wiedzieć, ile czasu zajęło mi zapisanie całej strony Don't Call Me i jak bardzo bolała mnie ręka po fakcie. Ale jednocześnie - to chyba moja ulubiona strona w całym kalendarzu.
Puste strony w tygodniach, gdy nie miałam, co pomysłu, co na nich zapisać, może nie oznaczały porażki - bo nie patrzę na to w ten sposób, ale denerwuje mnie marnowanie miejsca i papieru. W sumie bez zaskoczenia zauważyłam, że im bliżej końca roku, tym miej kreatywne a bardziej zapiskowe i planowe stały się te wykropkowane strony.
Ale dzięki temu dowiedziałam się co chcę i co potrzebuję zapisywać. Jak wspominałam, kalendarz ma dużo pustych stron - w zasadzie prawie połowę objętości - więc będę jednak sama rozpisywała sobie tygodnie i robiła kreatywne rzeczy, tylko wtedy gdy naprawdę je czuję - aby nie marnować miejsca i papieru.
Co odkryłam w ciągu roku? Że listy przeczytanych książek to muszą być listy, ponumerowane, jeden tytuł pod drugim. Lista, którą widać na pierwszym zdjęciu, początkowy wyglądała zupełnie inaczej - nie była listą - ale w końcu postanowiłam zakleić to, co było tam wcześniej i zrobić listę. W kalendarzu jest także jej druga część, ale znów - postanowiłam pokombinować i chociaż też jest listą, wygląda koszmarnie. Na 2022 wrócę do tła z brązowego papieru i pisania ołówkiem. Za to książki do przeczytania mogę sobie układać na bardziej kreatywnych rysowanych półkach.
Odkryłam też, że lubię notować słowa piosenek. Że strony w kropki, przy odrobinie wysiłku (dwóch kolorach długopisu, aby było ładnie), sprawdzają się do zapisywania ważnych punktów z webinarów, których zdarzało mi się w tym roku słuchać. Przed każdym miesiącem potrzebuję rozpisanego kalendarza na tenże miesiąc. Te malutkie rozkładówki roczne z początku kalendarza są zwyczajnie za małe. Chociaż dla nich mam osobne zadanie.
Bardzo chciałam zrobić w kalendarzu jedną "kreatywną" rzecz, ale mi się nie udało (prawie!). Być może wiecie, że zbieram te miniaturowe plakaty promocyjne filmów, które można znaleźć w kinach. I planowałam przygotować stronę i taki plakacik wkleić do kalendarza. Nie udało się, bo w moim kinie nie było plakacików filmów, które mnie interesowały. Podwójnie rozczarowujące, bo nie mam ich zarówno w kalendarzu, jak i w mojej kolekcji. Udało się dopiero ze Spider-Manem! A naprawdę byłam przekonana, że nie da tego zrobić w 2021 roku. I wyszło nawet świątecznie. I krzywo - ile bym się nie starała, mierzyła i przykładała linijkę - zawsze jeśli coś przyklejam - jest krzywo. Zawsze. Nawet to poprawiałam, aby wyglądało na mniej krzywe, gdy już zrobiłam pierwsze zdjęcie i je wymieniałam.
Trochę Spider-Mana, trochę świąt.
Ponadto ciekawe komu przypomniało się, że ma spinacze do papieru i nie musiał wykorzystywać tableta do przytrzymywania kalendarza, po tym, gdy wykonał już wszystkie zdjęcia?
Problemem z wklejaniem rzeczy do kalendarza, jest to że zeszyt szybko, bardzo szybko, zwiększa swoją objętość, co zmniejsza komfort użytkowania. I być może wklejałabym więcej, gdybym nie była przerażona wizją, że w końcu nie będę mogła w nim pisać. Poza tym - moja drukarka nieszczególnie dobrze radzi sobie z drukowaniem niedużych, ale bardzo kolorowych obrazków. To, co widać na zdjęciach, to oczywiście nie wszystko, ale tych "kreatywnych" projektów, które wykonywałam nieco na siłę nie chcę pokazywać.
Powyżej widzicie moje dwa ulubione cytaty z 2021 roku. Szczególnie ten o literaturze bardzo do mnie przemawia. Drugi brzmi: "Im więcej dowiaduje się reporter, tym więcej pokory nabywa narrator".
Ogólnie wiem też, jakie rzeczy mogłabym śledzić habit trackerami. Nie robiłam tego prawie wcale w tym roku (na początku zapisywałam na kartce z kalendarza wiszącej nad biurkiem), ale mam dwie rzeczy, których częstotliwość chciałabym sprawdzać i planuję to sobie rozpisać.
Dowiedziałam się też, że są rzeczy, których śledzenie mi nie idzie: lista oglądanych filmów i seriali na przykład - ale robiłam tę listę w drugim kalendarzu. Notatniku bardziej, bo coś czułam, że będzie bez sensu. Myślę, że z czasem zrobię w nim rozpiskę blogową (blog ma osoby zeszyty i jeszcze jeden notatnik...), gdy miejsce w obecnym zeszycie się skończy. Chociaż może się to stać nawet za trzy lata.
Myślę, że za rok dam znać, jak poszło mi z tworzeniem własnej rozpiski tygodniowej i co kreatywnego jeszcze znalazło się w kalendarzu.
LOVE, M
Jestem pod wrażeniem i trzymam kciuki za Twoją kreatywność.
OdpowiedzUsuńLubię mieć kalendarze, ale korzystanie i mnie właśnie średnio. Nie planuje od wielu lat. W myśl powiedzenia - Chcesz rozbawić Pana Boga? Powiedz mu o swoich planach.., dlatego nie zapisuje co chcę zrobić. Jedyna forma notatki, to lista na zakupy:D W kalendarzach kiedyś spisywałam swoje wydarzenia z życia, te które były istotne.
OdpowiedzUsuńJa robiłam kilka podejść do kalendarza, ale zawsze kończyły się one fiaskiem. Zdecydowanie lepiej mi idzie, gdy nie rozpisuję sobie planów :D Czasami jakieś ważniejsze informacje, kiedy jest duże obłożenie zapisuję na karteczkach i przyczepiam na tablicy, ale i to jest rzadkie :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za kreatywnośc:)
OdpowiedzUsuńMi niestety, nie wyszło zapisywanie na papierze- telefon mi się sprawdza najbardziej:)
Pozdrawiam
Drugi z Twoich ulubionych cytatów z 2021 roku bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńKiedyś też zbierałam takie miniaturowe plakaciki, jak byłam w kinach. Potem się ich jednak pozbyłam, a nowych nie mam, bo dawno już w kinie nie byłam.
OdpowiedzUsuńBardzo pomysłowo – ładnie to wyszło 😉.
OdpowiedzUsuńJa osobiście mam jeden kalendarz i zdzecydowanei nie jestem aż tak kreatywna a bardziej praktyczna :-D
OdpowiedzUsuń( chociaz to właśnie w kalendarzu zapisuję wzsystkie przeczytane ksiązki i obejrzane w kinie fiilmy )
Hej,
OdpowiedzUsuńbardzo się mi podoba Twoja twórczość w tym kalendarzu.
Szczerze, też często kupowałam kalendarz ale nic w nim nie pisałam. Dzisiaj tego nie robię. To co najważniejsze do załatwienia wisi na kartce przypięte magnesem na lodówce :D
Ilekroć próbowałam zmieniać to w sobie - na siłę, nic nie zrobię.
Wszystkiego dobrego w 2022 roku.
Zazdroszczę kreatywności :)
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie życia bez kalendarza i zazdroszczę kreatywności :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Muszę zaopatrzyć się w kalendarz, bo z tego w telefonie nie lubię korzystać. Muszę zapisać długopisem i już :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoje zorganizowanie. Naprawdę niesamowicie się prezentuje Twój kalendarz.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, ja na takie kreatywne rzeczy kompletnie nie mam czasu, a trochę szkoda, bo ta strona, którą zapisałaś jest naprawdę piękna (choć jak rozumiem okupiona sporym bólem ręki). Całość prezentuje się świetnie, naprawdę.
OdpowiedzUsuńJa przez wiele lat ponosiłam porażkę, ale od kiedy poszłam "na swoje" musiałam jednak lepiej ogarniać rzeczywistość i przeprosiłam się, ale z plannerem. Szczerze mówiąc, dziś nie wiem jak mogłam żyć bez niego. Co prawda moje koncepcje ewoluowały - na początku chciałam by taki planner miał wszystko, ale okazało się, że był ciężki, szybko się zniszczył, a mnie jednak nie chciało się szczególnie z nim bawić. Teraz stawiam na wygodę - planner ma być elegancki by było przyjemnie z niego korzystać, niezniszczalny z wiadomych powodów, mieć sporo miejsca (#teamdzienny), bo nie cierpię tych naciupanych notatek gdzieś w rogu strony zapisanych drobnym druczkiem i nie mieć za dużo dodatków, bo to ciężkie do noszenia... Jeśli chodzi o filmy, seriale i książki to wolę je zapisywać od razu online na Lubimy czytać i Filmwebie. Na papierze mi to nie wychodziło, zapominałam, nie dopisywałam. ;)