Hello!
Bardzo lubię publikować wpisy z jakiejś okazji (a już szczególnie takie, które na publikację czekają od prawie roku...), a że ostatnio wpadłam na informację, że 20 lipca wychodzi drugie wydanie książki W królestwie monszatana. GMO, gluten i szczepionki - dzisiaj przeczytacie o pierwszym.
Tytuł: W królestwie monszatana. GMO, gluten i szczepionki
Autor: Marcin Rotkiewicz
Wydawnictwo: Czarne (wydanie I)
Wiem, że po blogu na pewno widać dwie rzeczy: że interesuję się Koreą (Koreami) oraz czytam reportaże. Czego nie widać, to faktu, że jeśli akurat nie czytam, to konsumuję treści popularnonaukowe. Materiały o biologii, chemii, fizyce (chociaż wspominałam o tym przy okazji książki Atom dla klimatu) - rzeczach bardzo oddalonych od moich zwykłych zainteresowań - pozwalają mi się oderwać od codzienności i dowiedzieć czegoś nowego. Nawet jeśli ta wiedza wpada jednym uchem a wypada drugim. Gdy więc w bibliotece zobaczyłam książkę W królestwie Monszatana. GMO, gluten i szczepionki, wiedziałam, że to coś dla mnie.
Książka promowana jest głównie hasłem "autor rozprawia się z mitami na temat GMO" - i jest to prawda. To znaczy, w wielu rozdziałach autor przywołuje jakiegoś działacza anty-GMO, jego tezy i wystąpienia, pokazuje, jaką rolę odegrały w światowym lobbingu przeciw GMO, po czym przedstawia kontrargumenty. I tak mniej więcej upływa cała książka.
Początek się różni. Najlepszym fragmentem książki jest ten, w którym autor wyjaśnia dzieje rolnictwa oraz innych metod modyfikacji roślin. Później narracja jest nieco monotonna, ale jeśli komuś zależy na poznaniu argumentów za i przeciw GMO, to myślę, że warto się z Monszatanem zapoznać. Przy czym muszę zaznaczyć, że im bliżej było końca książki, tym mniej wiedziałam, o czym ona ostatecznie była. A dokładniej - czy autor nie skupił się za bardzo na wielkich postaciach, a za mało na społeczeństwie, przy czym społeczeństwo szło za autorytetami, nieraz o wątpliwych kompetencjach.
Inna rzecz - miałam poczucie, że ta książka jest bardzo oderwana od Polskich realiów. I nie wiem, czy to dlatego że w Polsce nie ma roślin modyfikowanych genetycznie na polach (chyba, autor pisał, że miała być kukurydza, ale ostatecznie nie doszło do jej siania) i po prostu nie było o czym pisać czy z jakiegoś innego powodu. Autor odwołuje się do polskich profesorów i pracowników naukowych zarówno tych za, jak i przeciw GMO, ale ja bym z chęcią i ciekawością przeczytała, czy na przykład są jabłka modyfikowane genetycznie. Wydaje się, że jabłka przemawiają do wyobraźni Polaków.
Z
zupełnie innej beczki, zastanawiałam się, dlaczego autor tak wiele razy
wspominał o fundacji Billa i Melindy Gatesów. Było też w tej książce
kilka innych powtórzeń czy chyba niepotrzebnych powrotów do już
omawianych tematów.
Ostatecznie to nie jest zła książka i w sumie z ciekawością zainteresuję się drugim wydaniem, bo wydawnictwo informuje, że jest uzupełnione o wiele nowych wiadomości i treści.
Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagrama (bookart_klaudia)!
Pozdrawiam, M
To nie jest książka, którą chcę przeczytać
OdpowiedzUsuńTemat mało ciekawy, więc gratuluję wytrwałości w czytaniu. ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Jak wpadnie mi w ręce, chętnie przeczytam
OdpowiedzUsuńTemat całkiem ciekawy. Będę miała tę książkę na uwadze.
OdpowiedzUsuńJakoś tak od razu skojarzyły mi się rozmaite teorie spiskowe, kiedy wspomniałaś o Gatesach. Gates, Soros, GMO, chemtrailsy rozpylane przez samoloty, a do tego wieże 5G, które gotują ludziom mózgi ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że chyba nie zwróciłabym uwagi na tę książkę w bibliotece.
To nowe wydanie może być faktycznie bardziej ciekawe :)
OdpowiedzUsuńLubię czasem sięgnąć po takie książki, z których mogę dowiedzieć się czegoś nowego. Może kiedyś ją przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńTemat ciekawy, ale wydaje mi się, że podejście do niego nie zostało w pełni wykorzystane.
OdpowiedzUsuńZawsze chętnie poznam różne zdania na wiele tematów:)
OdpowiedzUsuńMoże to być ciekawa lektura :)
OdpowiedzUsuńCiekawy tytuł, ale nie do końca dla mnie.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńChyba nie chcę czytać tej książki...
OdpowiedzUsuń