Hello!
Thor po powróceniu do formy fizycznej i przeżywaniu kolejnych przygód wraz ze Strażnikami Galaktyki, spotyka na swojej drodze godnego (czy raczej niegodnego) przeciwnika - Gorra Bogobójcę, co sprowadza go na Ziemię. Gdzie odkrywa, że Jane Foster została Potężną Thor. Ponieważ przed wyruszeniem w drogę trzeba zebrać drużynę, zgarniają Walkirię, aby prosić innych bogów o pomoc w pokonaniu Bogobójcy...
Już pisałam, że nie jestem największą fanką Thora i oglądanie tego filmu będzie dla mnie jak praca domowa i cóż... nie pomyliłam się. Gdy Thor: Miłość i grom nie jest zabawnym filmem, jest filmem nudnym. Jestem jedną z nielicznych osób, którym Mroczny świat nie przeszkadza i nie uważam go za najgorszy film Marvela (chociaż może powinnam obejrzeć go ponownie), a prawdę napisawszy - przysypiałam, gdy fabuła nowego Thora przeniosła się w głębię kosmosu bez kolorów i film zrobił się czarno-biały. I naprawdę doceniam grafikę, efekty, stronę wizualną, ale chciało mi się spać.
Drugi problem jest taki, że to kolejny film, który w połowie jest zrealizowany bardzo ciemno. Antagonista filmu - Bogobójca - jest postacią poruszającą się w nocy i korzystającą z cieni, aby tworzyć swoje potwory. Ukrywa się także najciemniejszej głębi kosmosu. Podsumowując - jest ciemno.
Co mi się w tym filmie podobało? To, że problemy Thora są takie Thorowe. To znaczy po kosmosie grasuje Bogobójca a Thor jest bogiem, więc to logiczne, że się przejmuje. Chociaż najwyraźniej nie jest to logiczne dla innych bogów, z Zeusem na czele - wizja tego, że jest szansa w przyszłości poeksplorować inne bóstwa, religie i wierzenia jest ciekawa. Chociaż nie nastawiam się na wiele, bo chociaż Miłość i grom dotyka pewnych aspektów religijności i funkcjonowania bogów, to robi to niesamowicie powierzchownie i ostatecznie nie ma to wiele wspólnego z rozwiązaniem fabuły (nie dowiadujemy się też za wiele o ich dokładnym statusie w MCU). Może tyle, że nawet bogowie nie mogą wszystkiego - ale nie jest to coś, czego nie wiedzielibyśmy wcześniej.
Jak pisałam, gdy Thor: Miłość i grom nie jest komedią jest nudny i to zostawia mnie z kolejnym problemem. To znaczy - wyraźnie widać, że komedia jest zwyczajnie porzucona w pewnym momencie, ale czy ona w ogóle musiała (i powinna) w tym filmie być od początku? Moim zdaniem nie do końca, ale obawiałabym się, że gdyby potraktować pewne elementy tego filmu poważniej - zacząłby się robić nudny znacznie wcześniej. Ale w tym filmie jest wiele elementów, które powinny były być potraktowane poważniej i dogłębniej!!! Tym bardziej, że to nie jest tak, że nasz antagonista nie ma powodów, aby być złym i w sumie bardzo łatwo zrozumieć jego motywacje. Jasne można to wytłumaczyć zatrutym mieczem, ale może warto byłoby się wysilić w kreowaniu głównego przeciwnika bohaterów.
To nie jest też tak, że nienawidzę komedii i ten film mnie tak zupełnie nie śmieszył. Nie, nie - kozy ciągnące latający statek napędzany mocą młota były zabawne. I nawet urocze. Thor i jego relacja z młotami - często bardzo ciekawie pokazana. Ale czasami czułam się szantażowana, że muszę się zaśmiać. Jasne bożek Bao był uroczy i zabawny, ale czy to nie było aż za fajne? Pod koniec filmu poraziło (hehe) mnie też to, jak bardzo jest on niewychowawczy. Nawet jeśli dzieci strzelają laserem do postaci z cienia i nawet jeśli to są Asgardczycy, to wciąż jest jakieś zabijanie...
Co mi się jeszcze podobało? Fakt, że Thor dostał w końcu jakieś domknięcie i czystą kartę na przyszłość, przy czym nie wiem, czy sposób, w jaki to osiągnięto, na pewno mi się podobał. Jestem przeciwna traumatyzowaniu bohaterów. A jednocześnie Thor i w ogóle wszystko, co dzieje się w tym filmie, jest takie obojętne. Płaskie i powierzchowne.
Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagrama (bookart_klaudia)!
Trzymajcie się, M
Tym razem nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie do końca moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńMówiąc szczerze Thora oglądałam dla Lokiego i innych postaci pobocznych, bo jakoś sam Thor mnie trochę nudził... tą część pewnie obejrzę ale nie spodziewam się po niej za wiele :)
OdpowiedzUsuńLubię tego typu filmy ;)
OdpowiedzUsuńFilm już za mną. Bardzo nie podobało mi się zakończenie i wyszłam z tego filmu strasznie przymulona. Marsz rację, że wszystko wydawało się taki płaskie. Brakowało mi w nim emocji no i jak już pisałam, jestem rozczarowana zakończeniem. Według mnie mogłoby być lepsze, chociaż wiem, że film opiera się na komiksach, więc tutaj to nie jest wina scenariusza.
OdpowiedzUsuńMam w planach ten film :)
OdpowiedzUsuńPodobał mi się ten film :)
OdpowiedzUsuńA ja się świetnie bawiłam i uważam, że to dobra komedia, ale każdy może odebrać ten film po swojemu.
OdpowiedzUsuń