sobota, 16 lipca 2022

W końcu oglądam seriale Marvela! [WandaVision, Loki, Falcon i Zimowy Żołnierz]

 Hello!

 Disney+ jest w Polsce, więc to najwyższy czas nadrobić nową pulę seriali Marvela!

WandaVision, Loki, Falcon i Zimowy Żołnierz

WandaVision

Początkowo to serial dziwnie uroczy i nawet lekko zabawny, ale cały czas bardzo niepokojący. I z każdym kolejnym odcinkiem robi się taki coraz bardziej. 

Mam z tm serialem wiele problemów. Po pierwsze - cały wątek w rzeczywistym świecie ze złym człowiekiem z militarnym uzbrojeniem oraz grupą trzech bohaterów, którzy mieli być "tymi dobrymi" i których powinnam kojarzyć z innych filmów, nic mnie obchodził. Trochę rozbijał narrację serialu, a trochę jednak ktoś po prostu w tamtej rzeczywistości powinien się w końcu nauczyć, że pistoletami za wiele nie osiągną. I do rozwiązania zagadki Westview powinni sprowadzić kogoś na podobnym poziomie, co Wanda. Po czym okazuje się, że w serialu jest ktoś na podobnym poziomie co ona - i też nic ani ciekawego, ani dobrego z tego nie wynika. Dla odmiany ta postać ujawnia, że wszyscy (to znaczy twórcy/scenarzyści) doskonale wiedzą, że Wanda potrzebowała profesjonalnej pomocy, bo jest chodzącą traumą, ale po co zajmować się dobrostanem swoich postaci, skoro można wykorzystać je jako "tych złych" w kolejnym filmie. Być może bez tak otwartego grania traumami Wandy w serialu nie byłabym taka zła, ale teraz obawiam się, że to, co widzieliśmy w Multiwersum Obłędu stanowi jakiś precedens (chociaż trochę podobna sytuacja była w Wojnie bohaterów, ale mam wrażenie, że jest to trochę zapomniany film).

A z zupełnie innej strony - 9 minut napisów końcowych SERIO? Powinni to jakoś oznaczać w długości trwania odcinka (albo wymyślić lepszy sposób na włączanie kolejnego).

Loki

Plan był taki, aby oglądać seriale chronologicznie - jak pojawiały się na Disney+ - ale nie mogłam zabrać się za oglądanie Falcona, więc stanęło na Lokim i nie żałuję! Świetnie się bawiłam. Początkowo zapomniałam, że serial ma wibbly-wobbly trochę klimat Doctora Who, ale to lepiej dla mnie. Przy czym - szczególnie pierwszy odcinek - jest też smutny i nawet sama byłam zaskoczona, jak historia Lokiego i jego mamy mnie dotyka. 

Ale co się dzieje w serialu? Loki porywa Tesseract w Avengers: Koniec gry i prawie, prawie udaje mu się coś zrobić, ale pracownicy TVA (Time Variance Authority) powstrzymują go przed większym namieszaniem, aresztują, a jeden z nich nawet się z Lokim dogaduje. Bo okazuje się, że TVA ma większą liczbę podobnych problemów...

Było to też trochę (bardzo!) zabawne, jak ziemiocentryczne to wszystko jest. Już widzieliśmy różne kosmiczne stworzenia, dlaczego w instytucji pilnującej czasu pracują sami ludzie? Odkrywanie prawdy o TVA jest dość dużym wątkiem, bo to miejsce od początku jest podejrzane i brutalne. 

Serial ogląda się błyskawicznie, nawet nie wiem, kiedy minęły mi kolejne odcinki. Tym bardziej, że jest ich tylko 6, tylko 6!!! Jak zaczynałam oglądanie, to nie miałam o tym pojęcia i trochę poczułam się oszukana, bo naprawdę to bardziej połowa sezonu niż sezon. Albo sezon bez dwóch finałowych odcinków. Trudno mi też napisać coś całościowego, bo naprawdę mam poczucie, że to się skończyło, zanim na dobre się rozpoczęło.

Falcon i Zimowy Żołnierz

Zacznę od narzekania, bo jakżeby inaczej. Otóż komputerowe efekty wizualne w tym serialu są momentami boleśnie sztuczne. Może jak nie ma się budżetu/czasu to nie powinno się robić wielkiej walki na dachu dwóch jadących ciężarówek z udziałem helikoptera, ale to tylko taka sugestia. Zaczynam od tego, bo nie pamiętam, kiedy ostatnio sztuczność VFX tak rzuciła mi się w oczy. 

Mój kolejny problem z tym serialem jest taki, że on wyraźnie chce rozwiązać na raz zbyt wiele problemów. Część z nich wymaga rozwiązania w ramach świata - kwestie ludzi, którzy wrócili po Blipie i narobili ludziom, którzy zostali i ułożyli sobie życie; chaosu w tych nowych życiach; część z tych problemów scenarzyści dokładają sobie na własne nieszczęście - nowy Kapitan Ameryka (który w ogóle nie jest podejrzany od samego początku). Ale cała kwestia nowego poblipowego ładu także jest problematyczna na wielu, wielu poziomach. Po pierwsze nie dowiadujemy się dokładnie, jak przeciętni, typowi ludzie sobie z tym radzą, jak dokładnie działają rządy (wiemy, jak nie działają) i dostajemy od razu silnie zradykalizowaną grupę (którą trochę można zrozumieć, trochę można się z nią nie zgadzać, trochę wykazywać empatię - ale nie za dużo, bo też za mało o nich wiemy, aby się nimi osobiście przejmować). We mnie ta grupa wzbudzała ambiwalentne uczucia - a raczej fakt, że została przedstawiona, jak została przedstawiona - bo zasadniczo to przeciwnicy naszych bohaterów, ale też w serialu bardzo dużo mówi się o tym, czy można ich (szczególnie przywódczynię) przekonać argumentami słownymi, aby nie robiła już tego, co robi i nawet ona sama ma wątpliwości, czy słusznie postępuje, ale nie jest to głęboko eksplorowane. 

Druga rzecz - dlaczego to jest tak wtórne w stosunku do Wojny bohaterów? Z jednej strony Zemo i Shanon to są przynajmniej postaci, które doskonale kojarzę (w przeciwieństwie do drugoplanowych postaci z WandaVision), ale z drugiej - czy cały ten wątek z superserum był naprawdę potrzebny? Może i tak, bo aby superbohaterowie się czymś zajęli, musi to być super. I dołóżmy do tego wojowniczki z Wakandy, bo dlaczego by nie?

W skrócie - zdecydowanie próbowano złapać za dużo srok za ogon. I chyba tylko jedną rozwiązano i wyjaśniono wystarczająco dobrze - to znaczy fakt, że Sam jest czarnoskóry i co wiąże się z tym faktem i byciem Kapitanem Ameryką. Ale na dobrą sprawę nie mnie oceniać, czy zostało to dobrze pokazane, ale wydaje się, że najlepiej ze wszystkich innych wątków.

Z tego, co mi się podobało - odcinki mają jakieś 45 minut, ale każdy jest trochę jak film. Byłam zdumiona, gdy włączałam czwarty, bo myślałam, że to już szósty. Byłam też zaskoczona, że rzeczywiście sezon ma sześć odcinków, bo trochę jak w przypadku Lokiego, ma się poczucie, że czegoś tam brakuje. Może nie całej połowy sezonu, ale jeszcze jeden odcinek by się przydał. 

Podsumowując, tak naprawdę to bardzo dobrze mi się oglądało ten serial, ale chciało on osiągnąć i pokazać zdecydowanie za dużo i to go pogrążyło. Zakończenie też jest trochę takie, że bohaterowie umywają rączki. Poza tym poważnie zastanawiałam się, czy dla dwóch superbohaterów jedna zradykalizowana nastolatka to, aby na pewno dobra antagonistka. Parytet, te sprawy. Poza tym nie miałabym nic przeciwko, aby w serialu było nieco więcej Bucky'ego i jego problemów i układania sobie życia. 

Chciałam w jednym poście opisać jeszcze Hawkeye'a, ale nie sądziłam, że tak wiele będę miała do napisania o Falkonie i Zimowym Żołnierzu, więc prawdopodobnie następny wpis będzie dotyczył kolejnych trzech seriali: Hawkeye, Moon Knight oraz Ms. Marvel.

LOVE, M

5 komentarzy:

  1. Ostatnio skończyłam serial The Boys - jak lubisz klimaty bohaterów etc to powinien Ci się spodobać . Tych wymienionych przez Ciebie jeszcze nie widziałam

    OdpowiedzUsuń
  2. Marvela uwielbiam, pytanie tylko jak znaleźć czas na czytanie i te seriale ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Te seriale jeszcze przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planach obejrzeć Lokiego w te wakacje:)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3