sobota, 17 stycznia 2015

Szaro ("Hannibal" S2)

Hello!

Pierwszy sezon Hannibala zakończył się dość ciekawie i zostawił mnie z wieloma pytaniami, na które liczyłam znaleźć odpowiedź w drugim sezonie. Po części się udało, ale nie będę ukrywała, że pomimo wszystkich zachwytów, które przeczytanie poniżej, odrobinę się zawiodłam i pierwszy sezon podobał mi się dużo bardziej.
Jednak przynajmniej po drugim sezonie wiem czemu serial nazywa się Hannibal.W pierwszym sezonie brakowało mi tej postaci, a w drugim w końcu zajęła pierwsze miejsce. Ale nie zmienia to faktu, że nie za bardzo wiem jak mam do niej podejść. To nie jest bohater, którego można polubić albo mu kibicować, bo nie ma w czym. A zostawia wiedza z takim wewnętrznym zamieszaniem. Jaki on jest naprawdę. Twierdzi, że dał Willowi się poznać, a może tylko stworzył swoją kolejną kreację i podpuścił nie tylko Willa, ale i sam pośrednio złapał się w swoją pułapkę. I jeszcze jedna sprawa, o której jak nie napiszę to nie da mi spokoju. Romans Alany i Hannibala to chyba najgorszy z możliwych pomysłów scenarzystów. Podczas oglądania tego sezonu miałam za to ogromny problem z drugą połówką tego duetu. Nie mam pojęcia jak udało mi się przebrnąć przez odcinki, w których Will siedzi w więzieniu. Później było już lepiej, a to za sprawą zabawy jaką miałam w związku z licznymi, chociaż to chyba za mało powiedziane, nawiązaniami do książek.


Cieszę się, że pomiędzy obejrzeniem pierwszego i drugiego sezonu Hannibala, zdążyłam przeczytać książki. Dużo bym straciła, gdybym się za to nie zabrała. Druga część, umownie ta w której Will nie siedzi w więzieniu, jest naszpikowana nawiązaniami do wszystkich 4 książek. Aż je sobie powypisywałam w większości, ale nie to jest ważne. Ważne jest to jak genialnie materiał z książek został w serialu wykorzystany. Czytając "Hannibala" bardzo chciałam się dowiedzieć dlaczego Mason chciał się tak bardzo na nim zemścić. I chociaż tu zostało to trochę wymieszane, dostałam swoją odpowiedź. I przyznam się szczerze, że podobało mi się połączenie Willa i Margot, od początku, a nie jakby to określić po fakcie.

Co mnie jednak zastanawia, to czemu w tym sezonie scenarzyści musieli uciekać się do dzielenia jednego wątku na dwa odcinki. Jak to miało miejsce na przykład w dwóch pierwszych. Albo brawurowo kończyć jeden, tak, aby od razu chciało się włączyć drugi. Obawiali się o utratę zainteresowania widzów? Mnie to dość skutecznie irytowało. Budowa odcinków w pierwszym sezonie była dużo lepsza. Niby wiem, że ze względów, nazwijmy logistycznych, nie można było tego układu powtórzyć, ale można było to zrobić inaczej. Takie zagrania na widzach, pasują raczej do słabszych seriali, a wydawało mi się, że Hannibal prezentuje trochę wyższy poziom.

Za tydzień kontynuuję wątek dotyczący związku książki-serial, ale nie będzie to porównanie, a tylko moje spostrzeżenia.

Trzymajcie się i udanych ferii dla wszystkich, którzy tak jak ja, je dzisiaj zaczynają, M

4 komentarze:

  1. Jak ty skończysz, to ja zacznę ferie :) Serialu niestety nie znam, ale rzeczywiście, takie zagranie na widach jak skończenie w ważnym momencie przypomina słabe seriale, ewentualnie niektóre bajki. Smutne choć prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja dopiero zaczynam przygodę z serialem zapowiada się świetnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam Hannibala, świetnie zrobiony serial z fantastyczną obsadą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja ferie mam jak zdam sesje :-). A tego czarnego aktora kojarzę z filmu o obcych :-D.

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3