W moim pokoju od trzech dni trwa bunt maszyn. Laptop jest w naprawie, na tablecie można korzystać tylko z facebooka, a stacjonarny udało mi się włączyć tylko cudem. Śmieję się, że to zemsta Ultrona za niezbyt pochlebną recenzję nowych Avengersów. Na szczęście udało mi się obejrzeć finał 4 sezonu "Dawno, dawno temu"
Nie byłam entuzjastką wprowadzenia, aż trzech nowych postaci i do tego złych. Urszula, Cruella i Maleficent to postaci, które nie kojarzą się zbyt dobrze. Ku mojemu zaskoczeniu ich wątki zostały poprowadzone jednak bardzo ciekawie. Oczywiście mamy fragmenty przeszłości i puzzle, które zaczynają się układać w teraźniejszości. Najciekawsza chyba była historia Urszuli i wcale nie dlatego, że łączyła się z Hakiem. Przeszłość Cruelli też była nieco inna niż wszyscy ją znają, ale w jej przypadku imię do czegoś zobowiązuje. Najważniejsza była jednak Maleficent i jej los połączony ze Śnieżką i Księciem. I w związku z tym, ale nie tylko, mam kilka zastrzeżeń do tego sezonu.
Urokiem tego serialu jest mieszanie w znanych bajkowych historiach. Ważne, aby nie przekroczyć pewnej granicy, a twórcy chyba to zrobili. Za bardzo namieszali w baśni i obawiam się, że mogą dalej iść w tym kierunku. Poza tym chyba powoli kończą się im pomysły na głównych bohaterów. O ile postaci drugoplanowe ciągle mają naprawdę genialne historie, to główne już niekoniecznie. Kibicowałam Emmie i Hakowi, ale odkąd są razem są nudni, niestety. Oczywiście to nie znaczy, że chcę jakiegoś melodramatu z tej historii. Jednak nawet pomysł na samą postać Emmy chyba się wyczerpał. Korzysta na tym szczególnie Regina, która obok Haka, ugruntowuje się na pozycji mojego ulubionego bohatera. Ostatni mankament to stracony potencjał Autora. Już od pierwszej części tego sezonu to wątek jego poszukiwania i szczęśliwych zakończeń, najbardziej przykuwał moją uwagę. A koniec końców to wykorzystano to tylko w finale. Wielka szkoda, bo warto było poświęcić mu więcej uwagi. I całemu zagadnieniu tych szczęśliwych zakończeń.
Mam wrażenie, że finał sezonu, choć świetny, tak naprawdę nijak miał się do wydarzeń jakie obserwowaliśmy w serialu. Trochę to denerwujące, bo znów wpadamy do książki. Ale wybaczam, bo odwrócenie ról (chociaż to trochę bardziej skomplikowane) i ten cały nowy świat wypadają genialnie. A nawet bardziej. Twórcy udowodnili, że z ich wyobraźnią i pomysłami wcale nie jest tak źle. Gdyby nie fantastyczny finał z całą pewnością nie czekałabym z entuzjazmem na następny sezon. A naprawdę, radość z oglądania tego serialu powoli zaczynała gdzieś się ulatniać. To co było główną siłą trzymającą mnie przed ekranem, była Regina i powrót Robin Hooda, i wszystko co z nimi związane. I Hak. Dlatego wszystkie gify są z finału i są dość monotematyczne.
Piąty sezon zapowiada się intrygująco, aby nie zdradzać za wiele napiszę tylko imię kolejnej osoby, której bohaterowie będą szukać: Merlin. I okaże się, że zły potencjał Emmy był jednak prawdziwy. Plus możliwe, że z Belle i Rumpla coś jeszcze będzie, a ja z jakiś irracjonalnych powodów ciągle im kibicuje.
Pozdrawiam, M
Pierwszy raz słyszę o tym serialu, ale zapowiada się naprawdę intrygująco.To zdecydowanie moje klimaty :))
OdpowiedzUsuńEch...Czemu jest tyle seriali i tak mało czasu by je oglądać? Oglądam to pięć i wątki mi się już mieszają :P
OdpowiedzUsuńZemsta Ultrona powiadasz? ;)
OdpowiedzUsuńI chyba zacznę oglądać Dawno, dawno temu ;)
Słyszałam już wcześniej o tym serialu i to chyba kolejny, za który się zabiorę wreszcie:)
OdpowiedzUsuńI bunt maszyn...skąd ja to znam:D
Mi osobiście wydaje się, że serial podupadł.. cóż, może jeszcze się poprawi w 5 sezonie :)
OdpowiedzUsuńCo to za serial? Pierwszy raz o nim słyszę i wygląda mi na jakiś mix baśni (takie lubię najbardziej) i zapowiada się nawet ciekawie :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńindywidualnyobserwator.blogspot.com