Hello!
Gipsu pozbyłam się 6 maja i przybywam, aby podzielić się spostrzeżeniami jakie poczyniłam w trakcie noszenia tej zbroi.
Przemyślenia są moje i dotyczą mojego noszenia gipsu, to tak aby rozwiać wszelkie wątpliwości.
Dwie różne skarpetki, bo stabilizator niemiłosiernie uwiera, a prawa jest długa i miękka co czyni noszenie tego cudu techniki nieco bardziej znośnym.
1. Brzydki i dziwny gips
Pierwszy raz w życiu miałam coś zagipsowane więc nie miałam pojęcia jak taki opatrunek powinien wyglądać i gdy zrobili mi go w Gdańsku stwierdziłam: okey gips jak gips. Do czasu kontroli w Ostrołęce - okazało się, że mój gips jest wyjątkowo brzydko zrobiony i pan technik bardzo nad tym ubolewał, a pani pielęgniarka całkiem dobrze kryła się ze śmiechem. Dobrze, że z domu nie wychodziłam. Natomiast przy zdejmowaniu pan technik (inny niż na kontroli) stwierdził, że przez dwadzieścia lat swojej kariery nie widział tak grubego i nawatowanego (właśnie stworzyłam to słowo) gipsu, a przy jego ściąganiu nieźle się napocił.
2. Zastrzyki
W szpitalu w Gdańsku miałam jeszcze plan, aby tam z tym gipsem zostać (w Gdańsku, nie w szpitalu). Do czasu, gdy okazało się że trzeba robić zastrzyki. Codziennie. Podziękuję. Zaraz po tej informacji zadzwoniłam do rodziców z żądaniem, aby po mnie przyjechali. Przez te 3 tygodnie moja Mama nieźle się wprawiła w strzykaniu. Ja liczyłam, że się przyzwyczaję i oswoję mój lęk do zastrzyków, ale to się nie stało. Za to mój brzuch był cały pokuty i w pewnym momencie miałam na nim 4 siniaki.
3. Przenoszenie czegokolwiek
Mój szalony plan zostania w Gdańsku z gipsem, oprócz zastrzyków, pokrzyżowała także sprawa przemieszczania rzeczy z miejsca na miejsca. Człowiek nie ma trzech rąk, tylko dwie, które aktualnie zajęte są przez kule. Własna bezradność to coś, co kompletnie mnie przytłacza, nie tylko w tym kontekście. Niemożliwość robienia czegokolwiek nie jest dobrym uczuciem, a świadomość, że by się chciało a nie można, jest jeszcze gorsza.
4. Kule, skakanie i przemieszczanie się
Dość szybko opanowałam chodzenie o kulach. Przez pierwsze kilka dni głównie jednak siedziałam, a w drugim tygodniu, gdy poczułam się nieco pewniej, nawet próbowałam przemieszczać się skacząc na jednej nodze. Z tym, że lewą kostkę też miałam stłuczoną, nieporównywalnie mniej niż prawą, ale też dawała o sobie znać. A skacząc spowodowałam, że zaczęła mnie boleć w jeszcze innym miejscu. Używajcie kul to najlepsze i najbezpieczniejsze wyjście.
4A. Zakwasy
Kontrolę
w szpitalu, a musiałam tam pojechać dwa razy tego samego dnia, wiązała
się z zejściem i wejściem po schodach na trzecie piętro. Dwa razy.
Następnego dnia dowiedziałam się o istnieniu wielu ciekawych mięśni w
okolicach barków i ramion, o których wcześniej nie miałam pojęcia, a
teraz bolały.
5. Wszystkie kolory świata
Miały moje palce prawej stopy. Począwszy od sino-białego, poprzez fioletowy po czerwony. I towarzyszyły temu odpowiednie efekty cieplne, czyli od zimna do gorąca i z powrotem. Na szczęście obyło się bez niepokojącego drętwienia.
6. Jedzenie
Czytałam, że ludzie gdy mają gips to tyją. Otóż mnie spotkało coś prawie, że odwrotnego. Kompletnie straciłam apetyt, choć na początku miałam ogromną ochotę na słodycze, ale to chyba było odreagowywanie stresu. Za to miałam niesamowite pragnienie. Piłam herbatę, za herbatą i było mi mało. Teraz się zastanawiam, czy to nie mogło być związane z lekami na rozrzedzenie krwi i przeciw zakrzepom. Ale, żeby tego było mało, mojemu brzuchowi się nudziło i miałam kilka dni, gdy poważnie obawiałam się wystąpienia prawdziwych rewelacji żołądkowych. Na szczęście, wzięcie probiotyku bądź jakiegoś innego magicznego specyfiku, ratowało sytuację.
7. Pięta
Gdy zeszła mi opuchlizna (a przynajmniej największa jej część) w gipsie zrobiło się nieco luźniej. To, jak się okazało, nie była dobra wiadomość dla mojej pięty, która płonęła żywym ogniem. Byłam pewna, że jest obtarta jak nigdy od żadnych butów. Bardzo, bardzo, bardzo nieprzyjemne i bolące uczucie.
8.Ból nogi a ból pupy
Jak wspominałam, w pierwszym tygodniu głównie siedziałam, a nie jestem przyzwyczajona do takiego trybu życia. Dodatkowo nogę trzeba było trzymać wyżej. I tu pojawia się dylemat, która część ciała ma cię boleć noga, bo gdy się wstaje uczucie napływania tam krwi jest dość nieprzyjemne, czy tyłek. Dla własnego zdrowia najczęściej wybierałam jednak ból pupy.
9.Ludzie
Najbardziej osobisty punkt tej listy. Na swoim profilu na fb nie publikuję zbyt wielu rzeczy, ale o skręceniu kostki postanowiłam jednak poinformować. Mogłam była tego nie robić, bo teraz mam trochę pretensji do znajomych, że się nie zainteresowali. Ale dzięki temu przynajmniej wiem kogo naprawdę obchodzę.
10. Księżniczka na ziarnku grochu.
Noga w górze - to jedna z pierwszych rzeczy jakie się słyszy przy gipsie i jak najbardziej miałam tego przestrzegać. Z tym, że ułożenie kilku koców tak, aby nodze (w gipsie!) było wygodnie było prawie niemożliwe. Naprawdę miałam wrażenie, że to osobny byt, który jakimś cudem czuje każdą fałdkę podwyższenia. I druga sprawa, gdy spało mi się zaskakująco wygodnie, to najczęściej się budziłam i odkrywałam, że noga spadła z podwyższenia.
Zabawa się dopiero zaczyna
Zapomnijcie o tym co przeczytaliście wcześniej! naprawdę uciążliwy gips robi się dopiero, gdy się go zdejmie. Póki kostka była sztywna, stabilna i bezpieczna w swojej zbroi nie bolała nawet przez moment. A gdy gips zdjęto okazało się, że moja stopa wygląda jak czerwono-fioletowy balonik i trzeba naprawdę uważać, aby go nie przebić. O stawaniu na prawą nogę bez stabilizatora mogę zapomnieć, nie da się, ale stabilizator do wygodnych rzeczy nie należy. Do tego problemem jest jednoczesne noszenie go i butów, na szczęście znalazły się jedne, w których ta sztuczka wychodzi. Moją stylówę na najbliższe dni widzicie na załączonym obrazku.
Zapraszam na blogaskowego Facebooka oraz mojego Instagramy (bookart_klaudia) oraz redaktorskie_drobnostki!
Trzymajcie się, M
Kochana strasznie współczuje
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie mieć cokolwiek w gipsie, kiedyś miałam sytuację, że wybiłam sobie palec... To nie było ani trochę przyjemne, ale co tam palec - zdrowia życzę! Miałam w rodzinie kilka zagipsowanych osób (noga, ręka) więc wiem jak to jest i mam ten obraz przybliżony.
OdpowiedzUsuńhttp://mirella-view.blogspot.com/
Jak ja ci współczuje :( Miałam rękę w gipsie i po prostu myślałam, że padnę. Pamiętam upał jak ta lala a ja jako dziecko cały lipiec w gipsie chodziłam. Zero zabawy tylko strach i cierpienie...mnie polecam...
OdpowiedzUsuńZdrowiej :)
Ciekawe rzeczy piszesz! Ja ponad rok temu złamałam V kość śródstopia na jesień i unieruchomiło mnie konkretnie. Wszystkie tutaj wymienione przygody znam z doświadczenia ;) Na początku miałam "półgips" przez tydzień aż noga puści z opuchlizny, po tygodniu ubrano mnie w gips lekki, taki niebieski i tak trwałam 3 tygodnie. Nie miałam żadnych zastrzyków, nie dostałam tez żadnych środków przeciwbólowych (bardzo mnie to zdziwiło, że piszesz, że miałaś zastrzyki!), noga w gipsie (a raczej stopa) mi puchła i też kolorów miała bez liku, ale drętwiała. Mimo wszystko. A Ty piszesz, że Twoja nie drętwiała. Hm... Noce były straszne! Zwłaszcza kilka pierwszych, w ogóle nie mogłam spać i sikałam co 10 minut, to chyba z tego, że zmarzłam, albo z przerażenia złamaniem, potem było już lepiej ;) Na początku nie miałam kul, więc droga do toalety to był istny tor przeszkód i kicałam wspomagając się parasolką, słychać mnie było w całym domu :) Po zdjęciu gipsu stopa była strasznie spuchnięta i pierwsze mycie przyniosło mi niebotyczną ulgę, potem pomogły rehabilitacje ;) W tamtym czasie doceniłam jak ważna jest zdrowa noga :) To zadziwiające na jak wiele pozornie łatwych rzeczy człowiek nie zwraca w ogóle uwagi ;) Aha! I nie wzięłam ani jednej tabletki na ból, ani w dzień złamania, ani potem hardcor :D A którą kość sobie złamałaś jeśli mogę spytać? Zdrowia życzę!
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam niczego w gipsie, więc zupełnie nie wiem, jak to jest, ale bardzo Ci współczuję takiej katorgi, przecież to straszne! :x Wracaj jak najszybciej do zdrowia <3 :)
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Pewnie bym teraz pomachała moim gipsem, bo właśnie użeram się z ręką, której radośnie pękły dwie kości. Odleżałam swoje w szpitalu, miałam operację, jutro jak dobrze pójdzie dadzą mi gips. Przekichane z jedną ręką, serio. Ani czytać, ani pisać, ani samemu zrobić sobie kucyka, czy umyć głowę. I spanie w jednej pozycji... brrr. Jeszcze przede mną kilka tygodni katorgi, ech.
OdpowiedzUsuńDobra, koniec marudzenia. :) Powodzenia w oswajaniu nogi bez gipsu i życzę w przyszłości zero złamań/stłuczeń/skręceń. :) Pozdrawiam :)
Współczuję, na szczęście już niedługo wszystko wróci do normy. Też nie lubię zastrzyków, a i reszta niedogodności brzmi mocno zniechęcająco do lamania czegokolwiek. Zdrowia!;)
OdpowiedzUsuńRównież nie miałam niczego w gipsie, ale miałam wypadek i ranę na pięcie duża tak że 3 tyg z głowy...więc co nieco tylko mogę się domyślać jak się czujesz okropne :(. Myślę sobie jeszcze bo jestem mamą, że nie wyobrażam sobie zajmować się w takiej sytuacji dzieckiem. Szybkiego powrotu do pelnego zdrowia!
OdpowiedzUsuńRównież nie miałam niczego w gipsie, ale miałam wypadek i ranę na pięcie duża tak że 3 tyg z głowy...więc co nieco tylko mogę się domyślać jak się czujesz okropne :(. Myślę sobie jeszcze bo jestem mamą, że nie wyobrażam sobie zajmować się w takiej sytuacji dzieckiem. Szybkiego powrotu do pelnego zdrowia!
OdpowiedzUsuńbiednaś!nie zazdroszczę Ci...
OdpowiedzUsuńja osobiście gipsu nigdy nie miałam (odpukać),ale mimo wszystko zdaję sobie sprawę jakie to,a zwłaszcza to,co potem,musi być uciążliwe,na przykładzie mojej siostry.
życzę Ci więc dużo wytrwałości po ściągnięciu gipsu.głowa do góry! bo kto da radę,jak nie Ty? 😊
Szybkiego powrotu do zdrowia Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam żadnego złamania, więc ciężko mi sobie wyobrazić, co czujesz, ale współczuję :(.. szybkiego powrotu do zdrowia!
OdpowiedzUsuńWspółczuję :(
OdpowiedzUsuńSama jeszcze nigdy nic nie złamałam, więc nie wiem jak to jest znosić wszystkie te niedogodności, ale z tego co piszesz, to straszna męczarnia. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia :)
O kurczę, po Twoim "trzymacie się" aż chce się zakrzyknąć: "to Ty się trzymaj"! Paskudną końcówkę kwietnia i początek maja miałaś, co? Siniaki, melanże kolorów na ciele, zakwasy i obtarcia... Trzymam kciuki za szybkie odbudowanie mięśnia w tej nóżce! Jeden plus - ograniczenie mobilności dobrze podziałało na bloga, bo notek tutaj zatrzęsienie! ;)
OdpowiedzUsuńhej, podziele sie swoimi spostrzezeniami co mozna robic mmajac nogie w gipsie - http://www.sprawnymbyc.pl/co-mozna-robic-z-noga-w-gipsie/
OdpowiedzUsuńMasakra, mam podobnie, właśnie od wczoraj mam gips i zastrzyki, straszne
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, ale mam nadzieję, że przetrwasz!
UsuńNie odzywajcie się lepiej jak nie mieliście nic złamanego. Wyrazy współczucia wsadzcie sobie w buty. Mam złamaną nogę i składana operacyjne, pierwszy raz i już pod tygodniu wiem, ze to będzie najgorszy okres mojego życia. Nigdy nic tak mocno mnie nie bolało, ograniczało i deprymowalo... :(
OdpowiedzUsuńOd wczoraj mam gips. Całą noc nie spałam. Złamanie podudzia łącznie ze stawem skokowym.
OdpowiedzUsuńA miałas może jakąś rehabilitację po tak długim noszeniu gipsu? Jest nawet jeden sklep rehabilitacyjny, gdzie można dostać rzeczy do ćwiczeń w domu. Wydaje mi się, że przy każdym urazie trzeba właśnie w ten sposób stopniowo wracać do normalnego funkcjonowania
OdpowiedzUsuńCzytajac ten watek to tak jakbym siebie widziala.Ja jestem po operacji calkowitej rekonstrucji sciegna achillesa.W gipsie i po zdjeciu calkowicie bylo ze mna tak samo.Jest 10-ty miesiac po zabiegu a calkiem dobrze jeszcze nie jest.Nie zginam dobrze stawu skokowego.Lekarz powiedzial ze jeszcze dluga droga przede mna.To byla najciezsza rekonwalescencja w moim zyciu a byla ona czwarta.Ja nie chodzilam tylko skakalam na jednej nodze i o kulach ponad trzy miesiace.Pozniej czlowiek uczy sie na nowo chodzenia,wchodzenie po schodach itd. Pozdrawiam wszystkich zagipsowanych
OdpowiedzUsuńRaz miałam nogę w gipsie. W II klasie podstawówki. Gips ściągany dzień przed komunią ;)
OdpowiedzUsuńnie miałam wtedy takich problemów jak Ty... cieszyłam się, bo nie musiałam sprzątać, a cały dzień oglądałam bajki :D
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńSkóra strasznie się poci i swędzi! To chyba największy problem posiadania kończyny w gipsie. Wniosek taki - nie łam kości :p
OdpowiedzUsuńwłaśnie zdjęli mi gips i okropnie jestem spuchnięta. nie mam szans na rehabilitację bo mamy epidemię a ja nic nie wiem ani jak dlugo będę spuchnięta i czy tak powinno być czy trzeba jechać do szpitala. Twoja historia poprawiła mi humor - nie tylko ja tak cierpiałam - nie jestem histeryczką - super. nie mogę liczyć na wsparcie mamy bo sama jestem już babcią ale będzie dobrze. dzięki Agnieszka
OdpowiedzUsuńWitam mam obecnie nogę w gipsie ból pięty okropny nie mam pojęcia czemu to już 3 tydz gipsu z czego pierwsze dwa tyg był gips biały , teraz zmieniono mi na kolorowy
OdpowiedzUsuńOh, jak j awas wszystkich dobrze rozumiem. Do niedawna sama radosnie oznajmialam swiatu, ze jeszcze nigdy sobie nic nie zlamalam, az w miniona srode szlam do pracy w gumowych klapkach, mimo ze padal deszcz. Nie raz tak robilam i nic szczegolnego sie nie dzialo. A w srode wysiadalam z autobusu i poslizgnelam sie na progu. Uderzylam stopa w pionie o ulice pod autobusem - efekt to zlamanie kostki przysrodkowej podudzia prawego. Na szczescie nieprzemieszczone. Mam szyne i jak mi zeszla opuchlizna, to zrobilo mi sie fajnie luzno pod gipsem i wysciolka, ale mimo lekow boli ta noga. No i przemieszczanie sie po domu jak i inne rzeczy to jest ciezka sprawa :-) trzymajcie sie wszyscy zagipsowani i zrastajcie sie dobrze.
OdpowiedzUsuń