Frankfurt jest znany z dużej ilości muzeów. Szczególnie z muzealnego wybrzeża. W sumie z siostrą byłyśmy we czterech muzeach, dwóch na wybrzeżu i dwóch w mieście. Z czego 3 w ciągu jednego dnia, a ostatnie następnego. Do takiego zwiedzania zmusiła nas pogoda, cały czas padało. Chociaż, pewnie gdyby nie padało też byśmy skorzystały z takiej okazji.
Pierwsze było Muzeum Natury. Bardzo duże i dość ciekawe. Tym bardziej, że siostrze udało się nawet znaleźć broszurkę w języku polskim, bo wszelkie podpisy były w języku niemieckim, rzadziej angielskim. Gdy zwiedzałyśmy czułam się jak w filmie "Noc w muzeum".
Kolejne to Muzeum Filmu. Bardzo, bardzo ciekawe. I miało ciekawe wnętrze. Czarne ściany, co dawało efekt zbliżony do sali kinowej. Ekspozycja zaczynała się od pierwszych, prowizorycznych kin, ruchomych obrazków i pokazywało ewolucję kina. Na kolejnym piętrze rzeczy bardziej związane z filmami. Kostiumy, scenariusze. Można tez było pobawić się w montażystę albo dźwiękowca przy specjalnych stanowiskach.
Potem Muzeum Architektury, które niestety nie było zbyt ciekawe. Z wyjątkiem jednego piętra, na którym były makiety, prezentujące rozwój budownictwa. Od lepianek, poprzez Pompeje, renesansowe idealne miasteczka, wielkie kamienice mieszkalne, aż do drapaczy chmur.
Ostatnim muzeum był dom Goethego. Jako osoba z rozszerzonym polskim, nie mogłam odpuścić sobie, pójścia do tego miejsca. Dom jest ogromny, ale chyba ciekawsza jest galeria.
Powodzenia w kolejnym tygodniu szkoły, M
A ja we Frankfurcie byłam teraz w niedzielę :)
OdpowiedzUsuńTakie muzea związane typowo z naturą bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuń