wtorek, 30 grudnia 2014

Wierzysz w świętego Mikołaja?

Hello!
Tegoroczna świąteczna atmosfera utrzymuje się w mnie wyjątkowo długo. Może przez rodzinne plany na Sylwestra, ale na pewno też ze względu na to, że dopiero wczoraj udało mi się obejrzeć świąteczny odcinek Doctora Who. Ale recenzowanie jednego odcinka to trochę zbyt ambitne zadanie, tym bardziej, że nie był on powalający; Dlatego przedstawiam Wam spis myśli, dygresji i odczuć, które towarzyszyły mi podczas oglądania. Takie coś ma chyba nawet swoją nazwę, a ja mam tony kartek zapisanych, a korzystam z nich podczas pisania recenzji, głównie seriali.

Jakby nie było ciekawszego miejsca do rozbicia się niż dach Clary. Nie żebym jej nie lubiła czy coś.
Przyznali się, że oboje skłamali w ostatnim odcinku. Nie było innego wyjścia. A jak się okłamywali to było to wzruszające.
Danny? Nie, proszę. Chociaż może to i urocze.
Jak to się mówi- zbyt piękne, aby było prawdziwe.
Tablice <3
Jeśli pyta się o coś ludzi, a odpowiedź brzmi: "to długa historia" to zdecydowanie jest niepokojące.
Clara jest samolubna, a Doctor za dobry. Ale Danny zaskakuje.
A Clara znów musi się z nim pożegnać, to prawie wzruszające.
Incepcja?
Zabawy typu otwórz książkę na tej stronie a pierwsze słowo opisuje twoje życie, nigdy mi się nie podobały. Jak widać słusznie.
Powinno być w Doctorze więcej postaci typu Mikołaja, jest fantastyczny
Święty bohaterem dnia! Znowu.
O dziwo Clara i Doctor w saniach Mikołaja wyjątkowo ładnie wyglądają.
Stara Clara, szok.
Nie, nie, nie korony, nie. To jest Dziesiątego Doctora!
Ufff.. to znów tylko sen.
Cóż liczyłam, że to jednak będzie ostatni odcinek Clary.

Odcinek jest bardzo średni. Liczyłam na coś bardziej wow. I, że pozbędą się Clary, która pod koniec tego odcinka była wybitnie wręcz irytująca. Senni kosmici nie byli zbyt przerażający. A całość to było trochę połączenie Listen i Time Heist, ale wyszło blado. Generalnie cały odcinek ukradł sobie święty Mikołaj, był fantastyczny i jego obecność to jedyny powód, aby ten odcinek obejrzeć.

Pozdrawiam ciepło, M

2 komentarze:

  1. Fajnie, że tak długo czujesz atmosferę świąt. To cudowne uczucia!
    Niestety nie oglądam dr Who, a tyle o nim słyszę! Jednak nadrabianie od początku nieco mnie przeraża...

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też ciągle czuję atmosfere:)

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3