sobota, 29 sierpnia 2015

Kłamstwa i zbrodnie ("Dolina Strachu")

Hello!
Choćbyśmy próbowali uciec przed przeszłością, ona i tak nas dopadnie. A na pewno doścignęła w końcu jednego z bohaterów "Doliny Strachu" Artura Conan Doyle'a.

Autor nie lubi patyczkować się z czytelnikami, nie robi niepotrzebnych wstępów tylko od razu rzuca nas na głęboką wodę. Zagadkę poznajemy już w pierwszych rozdziałach i jak zawsze jest ona dużo ciekawsza niż wydaje się na początku, choć po takim wprowadzeniu jakie zrobił Conan Doyle to nie było łatwe zadanie.

Morderstwo i miejsce zbrodni są wyjątkowo teatralne i nie bez powodu. Każdy wielbiciel kryminałów wie, że nie można być pewnym tożsamości ofiary jeśli zwłoki są nie do rozpoznania. Okoliczności i oprawa morderstwa przedstawione zostają wyjątkowo precyzyjnie i pojawiają się od razu pierwsze teorie. Na dodatek są one na tyle prawdopodobne, że odkrycie prawdy może trudniejsze niż przypuszczamy. Warto dodać, że nad sprawą pracują trzej detektywi i doktor Watson, zajmujący się relacjami międzyludzkimi. Do tego jest to taki typ historii, w której wszyscy, choć niby niewinni są podejrzani, a rozwiązanie zagadki bardziej tajemnicze niż ona sama.

Opisy w "Dolinie Strachu" różnią się od tych z  "Psa Baskerville'ów". Jednak znów nie jesteśmy w Londynie, a doktor i detektyw pracują w terenie. Przedstawienie miejsca akcji to bardziej wywód historyczny, gdyż posiadłość jest wyjątkowo stara i ma bogatą przeszłość, a fakty te są znaczące dla fabuły.
 
źródło
"Ruszyliśmy staroświecką wiejską uliczką, obrzeżoną przyciętymi wiązami. Doprowadziła nas do dwóch kamiennych słupów nadgryzionych zębem czasu i omszałych tu i ówdzie. Na ich szczytach stały bezkształtne już figury, które ongiś przedstawiały wspięte na tylnych łapach lwy Capusów z Birlstone. Szliśmy teraz jakiś czas krętą aleją wiodącą przez trawnik z dębami, jakie widuje się tylko w rolniczych częściach Anglii. A potem, za zakrętem, w staromodnym ogrodzie, spośród równo przyciętych cisów wyłonił się nagle sczerniały, długi, niski, z czasów króla Jakuba dwór z ciemnoczerwonej cegły. Kiedy podeszliśmy bliżej, ujrzeliśmy drewniany, zwodzony most i piękną, szeroką fosę z wodą tak spokojną i błyszczącą w zimnym słonecznym świetle jak żywe srebro. Trzy wieki minęły, a ten dwór ciągle stał: wieki narodzin, powrotów, kontredansów i pogoni za listem. Dziwne, że teraz, w tak później starości, ponura tajemnica omroczyła te szacowne mury. A jednak owe dziwaczne spadziste dachy i ich osobliwe szczyty doskonale nadawały się na schronienie dla ponurej i strasznej tajemnicy. Patrząc na wnęki okien i ciemny, rozłożysty, wyszlifowany deszczami front tego budynku, czułem, że trudno o lepsza scenę dla podobnej tragedii."

Podobnie jak "Studium w szkarłacie"  książka podzielona jest na dwie części. Druga opowiada o ciekawej i skomplikowanej przeszłości jednego z bohaterów. Pojawiają się tam tematy masonów i loży wolnomularskich, poznajemy wyjątkowo okrutnych członków i ich metody działania. Całość jest jednak dużo bardziej zawikłana niż przypuszczamy. U Conan Doyle nic nie jest proste i choć się tego spodziewamy to zaskoczenie jest ogromne.

Pozdrawiam, M

4 komentarze:

  1. Ależ mnie kusi Doyle i z pewnością po niego sięgnę. Twoja recenzja podsyca moją ciekawość :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już mi się podoba. Ostatnio dużo czytam, to może po "Dolinę strachu" też sięgnę :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam zaskoczenia, strasznie kusisz tą recenzją :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przeczytałam jeszcze żadnej książki Arthura Conana Doyle'a (tak, wiem, wstyd), ale wygląda na to, że "Dolina strachu" to dobry wybór, aby po raz pierwszy się zapoznać z jego twórczością.

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3