Hello!
I Atak Tytanów, Attack on Titan, Shingeki no Kyojin powróciło po
czterech latach. I jest. Pierwsze dwa odcinki mi się podobały bardzo,
ale biorąc pod uwagę fakt, co zostało w nich pokazane oraz, że seria ma
mieć odcinków dwanaście, zastanawiam się, gdzie twórcy chcą ją zakończyć
i co ma być główną myślą przewodnią sezonu. Bo niestety samo
ekranizowanie mangi to trochę za mało, tym bardziej, że anime ma rzeszę
fanów, którzy do komiksu nie zaglądali. Ale czekam na każdy odcinek z
niecierpliwością i jest to jedyne anime, którego recenzja na 200% pojawi
się na zakończenie sezonu.
Nie wiem czy te kwiatki mają jakieś głębsze znaczenie, ale w ostatnich odcinkach pojawia się ich bardzo dużo.
Napisałam powyższe słowa w zbiorowej notce o pierwszych odcinkach kilku anime z mijającego właśnie sezonu. Wczoraj "Atak Tytanów" się skończył i czas skonfrontować przypuszczenia z rzeczywistością.Muszę tylko odwołać jedną rzecz albo ją naprostować - nie wiem pod jakim kamieniem musieliby siedzieć fani, aby przez 4 lata, które czekali na drugi sezon, nie dowiedzieli się co się dzieje w mandze. Nawet jeśli nie czyją, to spoilery są szybsze od światła.
Nie doczekałam się myśli przewodniej, chociaż ostatni odcinek stanowi ładną klamrę z pierwszym odcinkiem pierwszego sezonu. Do 6/7 odcinka dzieje się mniej więcej nic. Mamy sporo retrospekcji nawet ciekawych, ale niekoniecznie ruszających fabułę do przodu i parę pomysłów, co nasi bohaterowie będą robić w najbliższej przyszłości. Nic z tego nie wychodzi, bo dochodzi do ujawnienia tożsamości 3 ludzkich tytanów, z czego co najmniej dwóch chce porwać Erena. Co też próbują zrobić i większą cześć drugiej połowy sezonu, oglądamy albo porwanego Erena, albo próby odbicia go. A wiece zaskakująca tożsamość tytanów, byłaby bardziej zaskakująca, gdyby wszyscy (a przynajmniej zdecydowana większość) widzowie nie znali jej wcześniej. Chociaż prawie udaje się zbudować napięcie przy jej pokazywaniu.
Sezon ma bardzo wyraźny punkt kulminacyjny właśnie w połowie, później poziom napięcia spada, ale bardzo powoli. Trzeba jednak zaznaczyć, że sceny i wydarzenia, które są nam pokazywane są dość chaotycznym zbiorem. Poboczne wątki się pojawiają, znikają bez wyjaśnienia, by pojawić się znów nie wiadomo skąd ani dlaczego, na dodatek niewyjaśnione. Ale to symptom tego, że to sezon między sezonami. Nie wiem też, jak te wydarzenia poukładane są w mandze, bo być może to nie wina twórców anime tylko materiału źródłowego. Jednak plusem dwunastu odcinków jest, to że trudno zarzucić drugiemu sezonowi nudę. Nawet jeśli to misz-masz wątków i motywów.
Teraz moja ulubiona część postaci. Nie pamiętam czy Eren w pierwszym sezonie też był taki niesamowicie irytujący, ale w tym, gdy tylko otworzył usta i miał wydobyć z siebie jakieś słowa, prosiłam, aby zamilkł. Rozumiem jego motywacje, przeogromną chęć do działania, ale, gdy zostawi mu się wolne pole do działania albo po prostu jego się zostawi samego, to na tysiąc procent zrobi coś głupiego. Ale może taki urok tej postaci. Smutne jest tylko to, że Eren chyba nigdy nie pozbędzie się poczucia winy i odpowiedzialności. A widać, że bardzo go to przytłacza. Za to Mikasa w tym sezonie jest takim badassem, że tylko prosić o więcej takich postaci wszędzie i o więcej samej Mikasy w anime. Nawet jeśli jej główną motywacją jest ochrona Erena. Co w sumie stanowi jednak odwrócenie pewnego schematu. A scena pomiędzy Mikasą i Erenem z ostatniego odcinka i wyznanie o szaliku, to jedna z najpiękniejszych scen, jakie widziałam. Ogólnie jestem wielką fanką tej pary.
Ale, gdybym miała powiedzieć kto jest w tym sezonie najważniejszy to powiedziałabym, że Ymir i Christa. Czy też Historia, jak się później okazuje. Bardzo mi się podoba pokazanie relacji tych dwóch postaci, dynamika i ogólne zrozumienie. To jest najbardziej przemyślany i głęboki element całego sezonu. I wpada bardzo, bardzo dobrze.
Historia też wymiata.
Co najbardziej w drugim sezonie nie wychodzi to próby CGI. Jeśli to przez to tyle czekaliśmy na kolejny sezon, to nie było warte wysiłku, bo jest bardzo złe. Na szczęście ktoś to chyba zauważył i im dalej w sezon jest tego coraz mniej. Oczywiście anime jest też śliczne, chociaż wyraźnie widać coraz więcej zabiegów, aby wydawało się bardziej mroczne. Muzyka jest jak zwykle doskonała, chociaż początkowo opening nie do końca mi się podobał. Najpiękniejszym utworem jest Call of Silence, ale jest pewien moment w sezonie, gdy pojawia się muzyka z pierwszego i wypada to wzruszająco.
Podsumowując - fabularnie się trochę zawiodłam, było zbyt chaotycznie, ale, jak to powiedział Erwin, jesteśmy krok bliżej do prawdy, a ja już bardzo chcę ją znać. Trzeci sezon w przeszłym roku.
LOVE, M
Dotychczas nie udało mi się skończyć pierwszego sezonu anime i nie wiem, czy będę zabierała się za drugi XD
OdpowiedzUsuńBardzo lubiłam wątek Ymir i Christy w pierwszym sezonie i jestem ciekawa, jak dalej się rozwinął :D
Pozdrawiam!
PS Sorki za zwłokę z pozostałymi opisami do naszego wpisu :( postaram się je dosłać do końca tego tygodnia.
Ich wątek w drugim sezonie jest najlepszą rzeczą jaka przytrafiła się temu anime!
UsuńOprócz sceny z szalikiem, ale to tylko scena :>
Dla mnie już pierwszy sezon stanowi niewiadomą, ale miło się czytało o drugim :)
OdpowiedzUsuńRobienie ekranizacji po tylu latach to według mnie trochę taki strzał w kolano... Przecież wiadomo, że większość ludzi już sobie gdzieś doczytała co i jak się wydarzy, więc trudno jest widza zaskoczyć. Tu trzeba kuć żelazo póki gorące i nagrać wszystko w miarę szybko, bo 4 lata to jednak dużo... Z drugiej strony, może faktycznie nie ma co poganiać, bo produkcja trwa rzeczywiście tak długo?
OdpowiedzUsuńI tak i nie. Atak ma tylu fanów, którzy bardzo niecierpliwie czekali, aby zobaczyć jak ich manga wygląda w ruchu.
UsuńProdukcja trwa długo, ale nikt tak naprawdę nie wie, czemu czekali aż tak długo i przekładali datę premiery. Być może w związku z tym, co akurat dzieje się w mandze, ale ciężko stwierdzić coś kategorycznie :>