środa, 11 kwietnia 2018

Nieoczekiwany zawód - The Ancient Magus' Bride / Mahoutsukai no Yome

Hello!
Dawno nie oglądałam anime w czasie, w którym ono leciało. The Ancient Magus' Bride udało się prawie, nadrabiałam po kilka odcinków, gdy miałam trochę więcej czasu, chociaż początkowo oglądałam regularnie z odcinka na odcinek. Później jednak coś się zepsuło.

The Ancient Magus Bride Mahoutsukai no Yome

Historia opowiada o losie dziewczynki Hatori Chise, która od dziecka widywała w swoim życiu różne straszne stwory, których nie widzieli inni. Z tego powodu wszyscy uważali ją za dziwną i jej dokuczali. W chwili gdy się poddała spotkała pewnego biznesmena. Za jego namową sprzedała się na aukcji, na której niespodziewanie pojawił się Elias - Ciernisty Mag. Kupił ją chcąc, by została jego oblubienicą i uczennicą. Chise Hatori zaczyna uczyć się magii, poznawać magiczne stworzenia, zdobywać nowych przyjaciół i uczy swojego nauczyciela emocji, których doświadczają ludzie.
(Wikipedia)

Ostatni raz z gotowych opisów fabuły, jakiegoś anime,  korzystałam bardzo dawno temu, ale to jest bardzo zgrabne, nie sądzę, abym umiała łatwiej i bardziej ogólnie ubrać w słowa, to co dzieje się w anime. Które, jak pisałam na początku oglądałam z wielkim zaciekawieniem, ale później, stopniowo z coraz mniejszym entuzjazmem. 

Zacznijmy od pozytywów. Baśniowy klimat, bajka idealna na dobranoc (wiem, co piszę wypróbowałam, sprawdza się naprawdę dobrze, oprócz przedostatniego odcinka), bijące od niej ciepło, przyjazne kolory, granie kontrastem zielony-rudy w różnych odcieniach, ogólnie dużo zieleni. Ładne miejsce akcji, naprawdę dobra animacja. W większości bardzo ładne projekty postaci, które wyglądały na poważniejże niż w mandze. I śliczna oprawa muzyczna.

The Ancient Magus Bride Mahoutsukai no Yome anime review

Ale jednocześnie, niektóre postaci były niepotrzebnie przedstawione, jako bardziej wulgarne niż w komiksie. I ogólnie z postaciami, a szczególnie z główną parą mam ogromy problem. Nie jestem pewna czy to, że do siebie nie pasują, to dobre określenie i mam wątpliwości, czy stwierdzenie nie ma między nimi chemii jest odpowiednie. Ale nic w tym anime, oprócz stwierdzeń albo jakiś pseudogłębokich scen nie przekonuje widza, że ci bohaterowie mają ze sobą coś więcej wspólnego niż fakt, że mieszkają razem. I o ile na początku, to nie jest aż tak irytujące, bo widz rozumie, że oni się muszą poznać, że Elias nie do końca jest człowiekiem, ale później, gdy dalej tylko rzucają hasła i nic nie robią, a mają do siebie pretensje, to trudno zrozumieć o co i dlaczego. 

A Chise jest irytującą postacią. A się nie zapowiadała. I jest z najgorszego typu irytującej postaci "Chise nie! Chise tak!", zawsze wiele lepiej, zawsze ma pomysł i robi dużo dobrych rzeczy, pomaga ludziom dookoła, sama się poświęcając, jest taka oddana, a do tego tłumaczy, że chce się czuć potrzebna, ale robi to wszystko, bo nie uważa, że komuś byłoby jej szkoda, ale potem wszystkie postaci drugoplanowe się zbiegają i zapewniają ją, że ją kochają i się o nią martwią. Plus Chise ma pseudogłębokie przemyślenia i doświadczenia metafizyczne. Chyba jestem taka zła na tę postać, bo naprawdę liczyłam, że będzie ciekawą, samodzielną bohaterką, a chociaż teoretycznie próbuje, to bycie postacią z krwi i kości jej nie wychodzi i kończy dość jednowymiarowo. A nadbudowywanie sensu i filozofii, tam gdzie jej nie ma, jest denerwujące.

The Ancient Magus Bride Mahoutsukai no Yome

Elias. Wytłumaczy wszystko co robi tym, że nie czuje ludzkich emocji, nie rozumie ich i to tej pory jakoś żył, więc jest usprawiedliwiony. Skoro do tej pory żył i to całkiem długo, i to nawet nie mieszkając z człowiekiem, ale jednak przebywając wśród ludzi, mógł się już czegoś nauczyć, tym bardziej, że wydaje się nawet chętny. Wbrew pozorom fakt, że ma on czaszkę jelenia czy czegokolwiek innego, to najmniejszy problem i jego, i całego anime. Chociaż na plus można mu zaliczyć, że odcinek przedstawiający jego historię był całkiem ciekawy.

Z każdym kolejnym odcinkiem Mahoutsukai no Yome zamiast robić się coraz bardziej magicznie, robi się zupełnie niepotrzebnie ciężko i ciemno. Jasne, można było dodać trochę dramatyzmu, ale w ostatecznie z nadbudowanej poważnej historii antagonisty nic nie zostaje. Po co uderzać w naprawę mocne tematy, jeśli potem ma z nich nic nie wynikać. Tym bardziej, że nieszczególnie pasowało to do klimatu anime.

The Ancient Magus Bride Mahoutsukai no Yome

The Ancient Magus' Bride miało być ciekawym, prawdziwie baśniowym, a mniej bajkowym anime, ale twórcom nie udało się stworzyć nieirytującej głównej bohaterki i utrzymać równowago pomiędzy baśniowością i bajkowością. To nie jest złe anime, to jest wręcz jedno z lepszych anime, ale budzi moje smutne uczucia, bo bez trudu mogło być lepsze.

Pozdrawiam, M


PS Co prawda, blog mi trochę umiera i chociaż się staram już od pewnego czasu coś na to zaradzić, to nie jestem w stanie nic zdziałać, ale dzisiejszy post jest 900! Tyle wpisów napisałam przez 5 lat i 8 miesięcy działalności Mira-bell. 
Nie wiem czy kiedykolwiek dobiję do 1000, więc cieszmy się z tej okrągłej rocznicy. 

Przy okazji chciałabym poinformować, że blog będzie w stanie częściowego zawieszenia od końca kwietnia/początku maja prawdopodobnie aż do końcówki czerwca. Jakieś tam wpisy będą się pojawiały, bo to do mnie niepodobne, aby nic nie było, ale muszę skupić się na zdaniu studiów. Natomiast, gdy tylko się z tym uporam, wracam najszybciej jak się da do pisania co dwa dni.


Jeszcze raz pozdrawiam, M

2 komentarze:

  1. 900 to dużo ja prowadzę bloga ponad 6 lat i też nie mam 1000, ale u mnie to głownie recenzje książek...Czasem twórcom nie udaje się w pełni zaspokoić oglądającego a irytujące bohaterki - to nic nowego w anime.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś będziemy mieć po tysiąc!

      Może czas przestać liczyć, że kiedyś będzie więcej nierytujących bohaterek. Myślałam, że to anime będzie krokiem w tę stronę, ale się pomyliłam.

      Usuń

Jesteście dla mnie największą motywacją.
Dziękuję.
<3