Hello!
Ostatnio prawie udaje mi się pisać i publikować mniej więcej na bieżąco. Obejrzę czy coś przeczytam i jest recenzja. Albo wiem dokładnie kiedy będzie ona opublikowana, jeśli nie dzieje się to od razu. A dziś recenzja dramy Romance is a Bonus Book.
Podstawowym problemem tej dramy jest to, że zupełnie nie czuć chemii pomiędzy głównymi postaciami. I nie mam na myśli faktu, że główna bohaterka jest starsza od bohatera. Po prostu aktorzy wyglądali tak jakby grali obok siebie, a nie ze sobą. Nawet w najbardziej przyjacielskich, potem romantycznych, scenach nie byli przekonujący. Zupełnie nie wierzy się w ich relację po prostu. Eun-ho ma dużo lepszą chemię z koleżanką Song, a Dan-i z panem grafikiem. Ale to też do czasu, bo scenarzyści nawet nie dali temu wątkowi dobrze wybrzmieć.
Problemem jest też miejscami scenariusz. Wydaje się, że twórcy chcieli zrobić podnoszącą na duchu historię, ale koniec końców Dan-i wszystko za łatwo przychodzi. Oczywiście jej historia - rozwód, mieszkanie w budynku przeznaczonym do wyburzenia i wielkie trudności w znalezieniu pracy - są poruszające, ale Dan-i charakteryzowana jest jako dość naiwna postać i kłóci się to trochę z jej życiowymi doświadczeniami i wiekiem. A gdy już dostaje pracę w wydawnictwie to oprócz niewielkich konfliktów nie ma tam za wielu problemów. Nasza bohaterka jest wręcz jak superbohater z genialnymi pomysłami, które szefowie chcą ukraść, lepszymi koncepcjami niż cały zespół marketingu (oni na wszystko jej przytakują!) i jeszcze zdolnościami pokojowymi. Wymaganie od dram realizmu czy prawdopodobieństwa nie jest zbyt dobrym podejściem do ich oglądania (i tworzenia), ale tu brakuje pierwiastka życiowej prawdy. Nawet, gdy później sprawy się odrobinę komplikują, to wciąż jest to skomplikowanie na pewnym poziomie abstrakcji niemożliwym w prawdziwym życiu.
Poza tym, wraz z biegiem fabuły, Dan-i okazuje się być jednak zwyczajnie głupiutką postacią. Momentami tak naiwną, że chce się nią potrząsnąć i powiedzieć, aby się ogarnęła. Zachowuje się jak nic nierozumiejący podlotek, a nie kobieta po rozwodzie z nastoletnią córką. Którą (córkę nie Dan-i) scenariusz wysłał do szkoły z internatem żeby przypadkiem nie plątała się po fabule. I niby są sceny typu 'wiem, że w moim wieku i z moją przerwą w karierze zawodowej nie zdobędę za bardzo innej pracy, więc będę starała się najlepiej jak będę mogła w tej i będę bardziej entuzjastyczna od wszystkich pozostałych pracowników', ale nie mają one większego znaczenia ani dla psychologii tej postaci tak naprawdę, ani dla samej fabuły.
Naprawdę poważny kryzys w oglądaniu miałam w 8 odcinku, a 10 oglądałam chyba na 10 rat. Ogólnie ta drama cierpi na tę samą chorobę, na którą cierpi także wiele innych tego typu seriali, to znaczy - gdyby wyciąć główną bohaterkę byłby zdecydowanie dużo lepszy. Naprawę. Można zostawić wszystkich bohaterów tak jak są, nie robić z tego romansidła, a po prostu dramę o pracy w wydawnictwie i życiu osobistym osób tam zatrudnionych i Romance is a Bonus Book staje się tysiąc razy przyjemniejszą dramą do oglądania! I nawet nie przemawiają przeze mnie moje studia i specjalizacja, ale to wydawnictwo (którego prawdopodobieństwo też jest trochę wątpliwe) wyglądało na tak bardzo sympatyczne i ciekawe miejsce, że drama spokojnie mogłaby być bardziej o nim, niż o głównej parze. Tym bardziej, że wyraźnie widać, że scenarzyści coś kombinowali w tę stronę i na przykład droga zawodowa Ji-yool, z której naprawdę myślałam, że nic nie będzie jako bohaterki, okazała się bardziej konsekwentna i motywująca niż cała historia Dan-i. I bardzo, naprawdę bardzo podobał mi się wątek CEO wydawnictwa i pani Go, tylko szkoda, że tak późno zaczął być widoczny.
Przy czym ta miłość do książek niektórych bohaterów (tak, na ciebie patrzę Dan-i) jest dość stereotypowa. Ale z drugiej strony tym, co robi Dan-i człowiek przestaje się przejmować bardzo szybko. A wiecie, co tak naprawdę, naprawdę jest przedstawione w tej dramie najmniej prawdopodobnie? Czas, w którym bohaterowie książki czytają. Chyba, że książki wydawane po koreańsku mają jakąś magiczną właściwość i czyta się je szybciej.
Gdy bohaterowie w końcu się schodzą to w głowie bohaterki musiało być takie coś: "W sumie to z nim mieszkam, a jemu tak zależy więc pozwolę mu żeby mnie nazywał swoją dziewczyną, żeby dał mi spokój". Naprawdę, tak jakby chciała żeby on się od niej po prostu odczepił. A to, że główny bohater ma trochę obsesję na punkcie głównej bohaterki to inna sprawa. Poza tym na tę dwójkę bohaterów zwyczajnie niedobrze się patrzy, gdy są razem. Zero chemii. On ma lekką obsesję, a ona chce żeby on się odczepił.
Co do innych problemów ze scenariuszem to bardzo zastanawiam się to wymyślił i pisał postać Ji Seo-joona. Z założenia (i z wykonania, bo do samego aktora nie można się przyczepić) to jest bardzo ciekawa postać, która jest tym trzecim pomiędzy głównym bohaterem a Dan-i, trochę ma z głównym bohaterem spinę dotycząc pracy, a później ma całkiem rozbudowany wątek z jedną z redaktorek z wydawnictwa (która też jest ciekawą postacią). Ale Seo-joon ma też problem. To znaczy ma tajemnicę. I widzowie o niej wiedzą tylko odrobinkę przez całe 14 odcinków serialu, aż nagle w dwóch ostatnich wyrasta ona na najważniejszy wątek serialu i coś wokół czego skupiają się te dwa epizody. Wzrost zainteresowania tajemnicą jest drastyczny, a rozwiązanie z jednej strony dramatyczne, a z drugiej tak nagłe, ze nie za bardzo można ten dramat poczuć. Wyglądało to trochę tak jakby scenarzystom nagle, w ostatnim momencie, przypomniało się, że wypadałoby w sumie jeszcze wytłumaczyć ten wątek.
Ale może jeszcze jakieś plusy: jak na dramę to nieźle poradzili sobie z product placementem. I miewa naprawdę, naprawdę zabawne momenty. Ogólnie jednak i tak napisałam więcej akapitów niż drama zasługiwała więc tu zakończę mój wywód. W skrócie: dokończyłam ją tylko dlatego że bohaterowie pracowali w wydawnictwie.
Pozdrawiam, M
Raczej po tej recenzji nie zainteresuje się bardziej tym serialem.
OdpowiedzUsuńTak swoją drogą gratuluję, że masz taką motywację by od razu pisać recenzje o książkach, które przeczytałaś bądź produkcjach. Później po czasie ciężko się zebrać, by to zrobić.
Książki jak narkotyk
Po recenzji mogę stwierdzić że to nie drama dla mnie :/
OdpowiedzUsuńJa np również oglądałam ten serial i jest moim ulubionym. Nie spotkałam się jeszcze z tak fajnym serialem. Ale no, wszystko zależy od gustu.
UsuńKompletnie nie zgadzam się z Tobą. Drama bardzo mi się podobała i czuć było chemię między nimi.
OdpowiedzUsuń