Ten epizod jest najmniej rozczarowujący ze wszystkich odcinków z obecnej serii, ale gdy nie oczekuje się niczego, nawet coś przeciętnego wypada bardzo dobrze. I trudno o tym napisać coś więcej. Może oprócz tego, że pomimo sporej liczby bohaterów jednego odcinka i trójki towarzyszy jakoś nie czuło się, aby postaci było za dużo i żeby robiły coś na siłę, nawet to, co robili towarzysze w tym odcinku miało jakiś sens. A więc da się napisać bohaterów tak, aby nie byli irytujący.
Przy czym w tym sezonie, mam wrażenie, mamy tylko dwa typy odcinków - te, które próbują być edukacyjne i im nie wychodzi oraz te, w których Doctor próbuje mieć wielkie przemówienia jak jej poprzednicy, ale jej nie wychodzi. The Haunting of Villa Diodati to ten drugi przypadek.
Kadry pochodzą oczywiście z oficjalnego Facebooka Doctora Who.
Chciałabym napisać, że wyższość tego odcinka nad pozostałymi wynika z tego, że dzieje się w przeszłości (na początku XIX wieku), a wśród bohaterów mamy Byrona i Mary Shelley (dowiadujemy się skąd wzięła inspirację dla potwora Frankensteina) i odcinek próbuje wykorzystać ich zamiłowanie do historii o duchach, ale wyższość tego odcina nad na przykład odcinkiem z Teslą wynika po prostu z tego, że nikt nikogo nie musiał informować, kim są bohaterowie. Więc mogliśmy dostać po prostu jakąś fabułę, w której działy się podejrzane rzeczy, które Doctor mogła wyjaśnić i którymi ona i pozostali bohaterowie mogli być zaskoczeni - dość standardowo.
Podsumowując, ten odcinek to maleńkie światełko w tunelu, że być może przynajmniej zakończenie tej serii Doctora Who nie będzie bardzo złe.
Trzymajcie się, M
Może serial ten wróci jeszcze na dobre tory. Fajnie, że ten odcinek był lepszy od pozostałych.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Nie znam tego serialu. 😊
OdpowiedzUsuń